Dopiero interwencja UWAGI! spowodowała, że władze Bystrzycy Kłodzkiej zainteresowały się losem dwóch rodzin, odciętych od świata od czasu powodzi w 1997 r.
Dyżurny komendy policji w Lęborku odebrał telefon informujący o tym, że lekarka w miejscowym szpitalu jest pod wpływem alkoholu. Według dzwoniącego nie był to pierwszy raz. - Podobno dzisiaj na OIOM mieli też zgon, a lekarka nie poszła na reanimację na oddział – powiedział policji informator. Policja od razu wysłała patrol. W torebce Marii R. znaleźli butelkę z alkoholem.
- Nie mogę być z rodzicami przez mamę. Ona pije piwo i coś tam jeszcze. I nie chce do nas przyjechać, bo się wstydzi – opowiada siedmioletnia Sylwia. Dziewczynka mieszka w domu dziecka w Stalowej Woli. Dzięki Państwa pomocy warunki mieszkaniowe w ochronce z dnia nadzień się poprawiają.
Uczniowie piją coraz częściej. I co raz częściej nie mają oporów, by po alkoholu przyjść do szkoły na zajęcia. Tak zrobiły gimnazjalistki w Piotrkowie Trybunalskim.
- Był o nią strasznie zazdrosny, tego nie da się opisać – mówi przyjaciółka Doroty o jej chłopaku. Paweł nie chciał pogodzić się z tym, że Dorota nie chce już z nim być. Zabił ją, potem próbował popełnić samobójstwo.
Młodzi piłkarze zostali zaatakowani przez chuliganów, a policja zamiast ich obronić, zatrzymała ich i przez kilka godzin przetrzymywała na komisariacie, nie zawiadamiając nawet rodziców. – Mój syn powiedział, że od tej chwili nie ma już żadnego szacunku dla policji – mówi ojciec jednego z chłopców.
Ta sprawa cztery lata temu poraziła całą Polskę. Na oddziale noworodków jednego z łódzkich szpitali nastąpiła seria zgonów. 17 dzieci zmarło na sepsę, 73 zostało zakażonych groźnymi bakteriami. Dziś o zaniedbania, które doprowadziły do tragedii prokuratura oskarżyła dyrektora szpitala.
80-letnia kobieta, cierpiąca na zaniki pamięci, wyszła ze szpitala dla psychicznie chorych w Krakowie. Nikt z jego pracowników nie potrafi wyjaśnić, jak mogła nagle zniknąć. Rodzina zaginionej ma żal do policji, że zbagatelizowała sprawę.
Czy skazany za znęcanie się nad rodziną ojciec, mimo kurateli sądu, nadal bił dzieci i zmuszał je do żebrania? Reporterzy ujawnili tę sprawę dwa miesiące temu. Czy prokuratura znalazła już na to pytanie odpowiedź?
Sześcioletnia Wiktoria, która wychowywała się w rodzinie zastępczej, zmarła z powodu zapalenia otrzewnej. Wcześniej opiekun prawny kilkakrotnie uderzył dziewczynkę w brzuch. Do umierającego dziecka nie wezwał też karetki.
Na jednym z radomskich osiedli, w mieszkaniu zaadaptowanym na gabinet, przyjmuje lekarka. Wstrzykując jakąś substancję leczy z alkoholizmu. Jakie są efekty kuracji?
Byli kochającymi się braćmi. Koledzy ze szkół, do których chodzili, sąsiedzi - wszyscy wspominają ich bardzo jako miłych, fajnych chłopaków. W ostatnią niedzielę września, 17-letni Krzysztof udusił skakanką swojego młodszego o 4 lata brata Rafała.
Radomska lekarka proponuje osobom, które mają problem z piciem całkiem nowatorską terapię antyalkoholową. Za niemal czterysta złotych oferuje zastrzyk, dzięki któremu mija ochota na mocne trunki. Problem w tym, że leczenie nie daje efektów, a podawany lek nie służy do tego celu.
Od kilku dni trwa akcja zbierania podpisów pod wnioskiem o referendum w sprawie kary śmierci dla pedofili morderców. Może nie byłoby w tym nic dziwnego, gdyby podpisów nie zbierały dzieci.
- To jest okropne. Ja bym chciała jak najszybciej umrzeć. Nie da się tu żyć – mówi pensjonariuszka jednego z prywatnych domów opieki Jacka Paca. Ile naprawdę kosztuje pobyt staruszków w placówkach, co otrzymują w zamian? Jak trudną sytuację swoich podopiecznych tłumaczy właściciel?
- Oby jak najszybciej umrzeć, bo tu nie da się żyć – mówi pensjonarka jednego z podwarszawskich domów opieki. Pobyt wielu podopiecznych w kilku placówkach należących do jednego właściciela refundowany jest przez NFZ. Nieświadome tego rodziny dopłacają do utrzymania staruszków. Jednak podopieczni zamiast cieszyć się pogodną starością, żyją w brudzie, ubóstwie i głodzie. Coraz częściej myślą o śmierci, jak o wybawieniu.
Po przesłuchaniu 20 wykonawców, czteroosobowe jury wyłoniło zwycięzcę. Kwartet Cliver z Ciechanowa ruszył na podbój scen w Polsce. Jurorzy, muzycy z zespołu Weekend, poświęcili młodszym kolegom sporo czasu, by z nieoszlifowanego diamentu wyłonił się brylant.
Narodowy Fundusz Zdrowia wbrew opinii specjalistów i praktyk leczniczych, stosowanych na całym świecie, wprowadził przepis, który utrudnia życie cierpiącym na ciężką chorobę dzieciom.
Beata Firek z Częstochowy samotnie wychowuje Karolinę. Za wszelką cenę pragnie jej szczęścia. W jej obronie zdolna jest do każdego czynu. Kilka dni temu napadła w szkole na koleżankę córki. To nie był pierwszy incydent udziałem pani Beaty.
Ponad 100 nazwisk znajduje się na liście polskich pracowników zaginionych we Włoszech. Niektórzy nie dali znaku życia od kilku lat. – Dostałam telefon, że mój brat nie żyje i został pochowany na cmentarzu dla niezidentyfikowanych – mówi siostra jednego z zaginionych.
Już po raz drugi Fundacja TVN Nie jesteś sam zbiera pieniądze na wychowankom domów dziecka. Dzięki Państwu w ochronkach w Morągu i Stalowej Woli trwa remont.
Z powodu źle działającego systemu powiadamiania pogotowia ratunkowego zmarł 36-letni mieszkaniec Mielna. Dyspozytorka z Olsztynka odmówiła wysłania karetki twierdząc, że to nie jest jej rejon.
Trzej mali chłopcy przeżyli kilkugodzinny koszmar myśląc, że za chwilę zginą. Wszystko, dlatego, że rzucali kamieniami. W Leśnej są doskonale znani, bawią się i rozrabiają razem. Nie są „święci”, ale czy zasłużyli na taką karę?
Nikt nie może pogodzić się ze śmiercią Pauliny. Przed 15 – letnią dziewczyną było wiele planów, marzeń do realizacji i nagle wszystko się skończyło. Zazdrość koleżanki doprowadziła do tragedii.
- Osiedla Dudziarska to zbrodnia – uważa Kazimierz Marcinkiewicz, pełniący funkcję prezydenta Miasta Stołecznego Warszawa. Podobnego zdania są mieszkańcy osiedla. Trzy bloki sąsiadują ze spalarnią śmieci. Najbliższy przystanek autobusowy jest oddalony o dwa kilometry. Ludzie, aby dotrzeć do swoich domów, muszą mieć przepustkę PKP. Gdy w ubiegłym roku dziennikarze interweniowali w sprawie Dudziarskiej, władze miasta obiecały stopniowe wysiedlenie. Jednak od tego czasu nic się nie zmieniło, a mieszkańcy osiedla są jeszcze bardziej rozgoryczeni.
Wystawiał przepustki, załatwiał pracę poza murami więzienia, pisał pozytywne opinie. A wszystko za odpowiednią łapówkę. Taki interes rozkręcił w areszcie śledczym w Białymstoku jego długoletni pracownik porucznik Janusz Z. Policjanci z Centralnego Biura Śledczego kilka dni temu zatrzymali mężczyznę, jednak skala jego działalności nie jest jeszcze znana.