- Oficer dyżurny otrzymał informację, że w jednej z kamienic na klatce schodowej leży młody chłopak – relacjonuje Andrzej Borowiak z Komendy Wojewódzkiej Policji w Poznaniu. – Okazało się, że nie żyje. Mieszkał on w zupełnie innej dzielnicy Poznania, policjanci zaczęli ustalać skąd wziął się w tym domu. Ustalono, że doszło do spotkania w jego bloku, u jednego z sąsiadów. To właśnie sąsiad, to 24-letni Rafał, poznał Kubę z 55-letnim Józefem C. - Zaprosił go do domu zaznaczając, że ma przyjść sam. Rafał siedział tam już z Józefem C. i pili alkohol. Podobno ten ostatni poprosił Kubę, by odprowadził go na przystanek tramwajowy – opowiada znajoma chłopaka. - Powiedział, że idzie tylko go odprowadzić i zaraz wróci. Mam powiedziała jeszcze, żeby po drodze kupił chrzan, bo miał przyjść do nas na kolację – opowiada koleżanka Kuby. Chłopak zgodził się pojechać ze świeżo poznanym mężczyzną do jego domu. Ponoć chciał mu pokazać swój samochód. Byli sami w mieszkaniu, prawdopodobnie wtedy Józef C. poczęstował Kubę alkoholem. - Po zatrzymaniu Józef C. był trzeźwy, możliwe, że chłopak pił sam, W wyniku sekcji okazało się, ze miał trzy promile alkoholu we krwi – mówi Andrzej Borowiak. – Sekcja wykazała też, że Kuba przed śmiercią został zgwałcony. Do zgonu doszło w mieszkaniu. Kiedy sprawca zorientował się, że chłopak nie oddycha, ciało wyniósł na klatkę schodową. - Józef C. twierdzi, ze wyprowadził chłopca na klatkę, lecz są to niewiarygodne wyjaśnienia – podkreśla Mirosław Adamski z Prokuratury Okręgowej w Poznaniu. Józef C. mieszkał z młodszą od siebie o trzydzieści lat dziewczyną. Tego wieczoru kobiety nie było w domu. - Wracając do domu widziała Kubę na klatce, opartego o ścianę. Myślała, że śpi, więc go nie budziła. Mówiła, ze weszła do domu i spytała czyja to koszulka. On odpowiedział, że nie powinno to jej interesować. Zauważyła plamę krwi i spytała co to jest, powiedział, że to nie jej sprawa. A że ona jest w ciąży, to się bała. - Jak można coś takiego zrobić mając kobietę w ciąży? – zastanawiają się znajomi Kuby. Józef C. trafił do aresztu. Okazało się, że w przeszłości był już karany. Za gwałty. Prokuratura przedstawiła mu zarzuty spowodowania gwałtu oraz w sposób nieumyślny zgonu chłopaka. Z wiedzy policji wynika, że w przeszłości Józef C. dopuścił się trzykrotnie gwałtu. Siedział w więzieniu sześć lat za gwałt na nieletniej pasierbicy. Z wiezienia wyszedł w 2005 roku. - Wtedy ustawodawca nie nakładał jeszcze na służbę więzienną obowiązku prowadzenia terapii dla osób z zaburzeniami preferencji seksualnych. Od stycznia 2006 roku taka terapia jest prowadzona podczas odbywania kary. Trzeba ją jednak kontynuować po opuszczeniu zakładu karnego – mówi Luiza Sałapa z Centralnego Zarządu Służby Więziennej. Józefowi C. grozi 15 lat więzienia. Czy tym razem uda się przeprowadzić terapię?