45-letni Andrzej Kutnik z Lubartowa blisko trzy lata temu zachorował na nieuleczalną, śmiertelną chorobę - stwardnienie zanikowe boczne. Stracił czucie w rękach i nogach, nie potrafi się samodzielnie poruszać, nawet na inwalidzkim wózku. Medycyna nie może powstrzymać tej choroby. Zakład Ubezpieczeń Społecznych uznał pełną niepełnosprawność pana Andrzeja, ale nie przyznał mu renty, bo do uzyskania świadczenia zabrakło mu roku i kilku dni. Pan Andrzej wystąpił zatem o rentę przyznawaną w szczególnych okolicznościach, zgodnie z artykułem 83 ustawy o emeryturach i rentach, lecz ZUS tego świadczenia także mu odmówił. Interpretacja przepisu zależy od prezes ZUS-u, a ta żadnych szczególnych okoliczności w przypadku Andrzeja Kutnika się nie dopatrzyła. W odmownej decyzji prezes stwierdziła, że chory nie wykazał szczególnych okoliczności, które uniemożliwiłyby mu uzyskanie renty w trybie zwykłym. Ale przepisy zezwalają Zakładowi Ubezpieczeń Społecznych w szczególnych przypadkach na udzielanie świadczeń osobom, które nie spełniły wymogów ustawy. - Moim zdaniem ZUS źle rozumie przepis 83 – mówi prof. Inetta Jędrasik – Jankowska z Biura Studiów i Analiz Sądu Najwyższego na Wydziale Prawa i Administracji UW. – W przesłanym piśmie pisze, że pan Kutnik nie spełnia warunków nabycia prawa do nabycia renty inwalidzkiej. A przecież gdyby je spełnił, to nie musiałby ubiegać się o rentę wyjątkową. Pan Andrzej zanim zachorował, przez ponad 15 lat płacił składki, potem próbował znaleźć pracę. Nie udało mu się. W Powiatowym Urzędzie Pracy w Lubartowie są dokumenty poświadczające jego starania o pracę. Takie dokumenty są wymagane, by wydać decyzję o przyznaniu świadczeń w szczególnych okolicznościach. Jednak prezes ZUS nie zwrócił się do PUP-u o informacje przed podjęciem swojej decyzji. Reporterka UWAGI! poszła do centrali ZUS, by poznać stanowisko Urzędu w tej sprawie. Rzecznik nie chciał wypowiadać się przed kamerą, zasłaniając się poufnością informacji. Poprosił o pytania na piśmie. Reporterka pytania wysłała. Odpowiedź dotąd nie nadeszła. - Mam żal do ZUS-u, że na tę parę lat nie chce dać mi renty – mówi Andrzej Kutnik. – Nie mogę już pracować dla pani prezes prze te dwa, trzy lata.