Niemal co dziesiąty Polak jest związany kredytem hipotecznym z bankiem na 20 lat, a czasem i więcej. Dla niektórych ta droga do stabilności i spełnionego marzenia stał się prawdziwą zmorą. Zmienne oprocentowanie oparte na wskaźniku WIBOR sprawiło, że raty skoczyły w górę, a budżety domowe przestały się dopinać. Wiele osób, które wzięły kredyt, teraz ma problem z jego spłatą.
- Kredyt zaciągnąłem w 2020 roku. Docelowo [rata – przyp. red.] miała być na poziomie 2,5-2,6 tys. złotych. Aż któregoś dnia nagle raty zaczęły rosnąć. Najwięcej zapłaciłem 4 600 złotych – mówi Krzysztof Rejdych.
- To, że rata była taka wysoka, to jest jedno. Druga rzecz to jest to, że przez jakieś 12-14 miesięcy w ogóle nie spłacałem kapitału, tylko odsetki. To tak jakbym swoje własne mieszkanie wynajmował od banku. Jeśli kapitał nie maleje, a odsetki są liczone od kapitału, to ja stoję w miejscu – dodaje pan Krzysztof.
- Nie jesteśmy na równych zasadach. Bank po prostu dyktuje swoje zasady i nie dba o interes klienta, tylko o swój własny. Zaufałem bankowi i się przejechałem – mówi o swojej sytuacji Jakub Jarosz.
- Zmienia się myślenie, jak ma się kredyt, bo człowiek cały czas myśli, że musi mieć zabezpieczone pieniądze na kredyt. Nie pojadę na wyjazd weekendowy z dziećmi, nie kupię sobie czegoś, bo zawsze trzeba mieć te dodatkowe pieniądze – przyznaje pan Krzysztof.
Opinia TSUE ws. polskich kredytów
Nadzieja dla kredytobiorców pojawiła się w niedawno opublikowanym stanowisku rzecznika Trybunału Sprawiedliwości Unii Europejskiej.
- Banki nie informowały klientów, jak będzie wyglądała ich rata, a to jest rzecz zupełnie kluczowa. Dzisiaj mamy opinię rzecznika TSUE, która jest dla nas bardzo korzystna. Sądy krajowe mają obowiązek zbadać, jak doszło do zawarcia tego kredytu i jak zostały zrealizowane obowiązki informacyjne banku. To jest rzecz, która daje dużą nadzieję - uważa dr Sebastian Frejowski, radca prawny.
Opinia rzecznika TSUE jasno wskazuje, że informacje dotyczące zmiany oprocentowania kredytu, a tym samym wzrostu raty, powinny być sformułowane prostym i czytelnym językiem. Tymczasem umowy bankowe to dla większości Polaków „czarna magia”.
„Im wyższa była rata, tym mniej spłacałem zadłużenia”
A wszystko zaczęło się od jednego człowieka, Jakuba Jarosza z Żarek pod Częstochową. Jego sprawa jako pierwsza trafiła do TSUE.
- Całkiem inaczej mi to było przedstawiane, inaczej na pewno to zrozumiałem. Myślałem, że jak rata wzrośnie, to kapitał cały czas spłacam ten sam. Na początku spłacałem 1 500 złotych i 600-700 złotych odsetek, co wydawało mi się sprawiedliwe. Ale później rata wzrosła, kapitał zmalał, a odsetki wzrosły. Odsetki były czasem pięciokrotnie wyższe niż kapitał. Im wyższa była rata, tym mniej spłacałem zadłużenia – opowiada pan Jakub.
Raty zaczęły drastycznie rosnąć cztery lata temu. W przypadku Krzysztofa Rejdycha podwyżka wynosiła ponad 2 tys. złotych. Po sześciu latach spłacania kredytu i przelaniu ponad 172 tys. złotych na konto banku, jego zadłużenie zmniejszyło się o zaledwie 13,5 tys. złotych.
- Jak podpisywałem umowę, to ją czytałem. Dostałem wtedy symulację kredytu, gdzie przez cały okres widniała rata kapitałowo-odsetkowa w wysokości 2 600 złotych. Nie ma przestawionych żadnych wahań. Nie ma żadnej symulacji, co będzie, jeśli coś się zmieni – pokazuje pan Krzysztof.
- Rata zaczęła rosnąć, więc zacząłem czytać, czy jest jakaś górna granica i okazało się, że jej nie ma. Rata może rosnąć i rosnąć, nie ma limitu – mówi mężczyzna.
Czy został poinformowany o tym, jak wyliczany jest WIBOR, kto go ustala i jak wpłynie to na stawkę jego raty?
- Nigdy w życiu. Ja tego nie widziałem w umowie – odpowiada.
Czy banki odpowiednio informowały klientów?
Związek Banków Polskich stoi na stanowisku, że banki wywiązują się z obowiązków informacyjnych, a opinia rzecznika TSUE wskazuje, że bank w umowie z konsumentem powinien przekazać informacje o nazwie, administratorze i skutkach wzrostu wskaźnika WIBOR na oprocentowanie kredytu. Natomiast, rzecznik TSUE wskazał, że unijne dyrektywy i rozporządzenia nie zobowiązują banków do bezpośredniego przekazywania bardziej szczegółowych informacji. Wystarczające jest przekazanie tych informacji przez bank pośrednio np. poprzez odesłanie do strony internetowej administratora wskaźnika WIBOR.
- Mamy polską ustawę o kredycie hipotecznym, która w sposób wyraźny mówi, jakie obowiązki informacyjne ciążą na bankach. To, co banki od 2017 roku przekazują klientom w umowie kredytu hipotecznego, to jest często o wiele więcej. Pokazują, jak ten wskaźnik będzie się kształtował i informują również o ryzyku związanym ze zmienną stopą oprocentowania. To są wytyczne naszej Komisji Nadzoru Finansowego i te obowiązki informacyjne banki spełniają – uważa Katarzyna Urbańska ze Związku Banków Polskich.
Czy informacje są przekazywane tak, aby zwykły klient je zrozumiał?
- Staramy się jako sektor bankowy przekazywać te informacje w taki sposób, aby klient je zrozumiał. Natomiast kwestie zrozumienia, czym jest WIBOR, jak jest ustalany, jakie są metody ustalania, to są bardzo skomplikowane kwestie – mówi Urbańska.
Co to jest WIBOR?
WIBOR to najważniejszy współczynnik wpływający na oprocentowanie kredytów hipotecznych ze zmienną stopą procentową. Jest ustalany przez same banki i jest aktualizowany co miesiąc, trzy lub sześć miesięcy. Dodatkowym kosztem kredytu jest marża bankowa, która jest stała. Razem daje więc to około 6-7 proc. w skali roku. Dlaczego zatem raty rosną aż dwukrotnie?
- W racie bardzo niewielką część tego, co spłacamy jest kapitał, większość to odsetki. Jeśli odsetki rosną – np. stopa procentowa wzrosła z 3 proc. do 6 proc. lub z 4 proc. do 8 proc., to faktycznie odsetki do banku wzrosły dwukrotnie. Na początku nasz dług wobec banku maleje niezwykle wolno – mówi Katarzyna Iwuć, ekonomistka i ekspertka finansowa.
- Sposobem na to jest samodzielne nadpłacanie kredytu. Cała nadpłata, nawet jeśli to jest 100-200 złotych, obniża dług wobec banku. Czyli jeśli w danym miesiącu dołożę 100 złotych do tych 500 złotych, które idą na spłatę kapitału, to mój dług wobec banku w tym miesiącu pomniejszy się o całe 600 złotych. Ta moja 100-złotowa nadpłata spowoduje, że przez kolejne długie lata od tych 100 złotych nie będę płacić odsetek – tłumaczy ekonomistka.
„Praktycznie każda umowa sprzed lipca 2027 jest do poważenia”
Nie we wszystkich bankach jest jednak opcja nadpłaty.
Trzeba też sprawdzać, czy kapitał w ogóle jest spłacany, bo w przypadku naszych rozmówców w niektórych miesiącach rata w całości składała się jedynie z odsetek. Zadłużenie więc praktycznie się nie zmieniało. Dlatego, ich zdaniem, praktyki banków nie są do końca uczciwe i przejrzyste.
- W pewnym momencie bank usunął taką opcję, albo ja nie potrafiłem jej odnaleźć, dzięki której mogłem sprawdzić, jaki kapitał jest spłacany, a jakie odsetki. Żeby się tego dowiedzieć, musiałem zapłacić 200 złotych za dokument, który to wyszczególnia – mówi pan Krzysztof.
- Teraz próbuje się nam wmówić, że przecież wiedzieliśmy, co podpisujemy. No tak, coś tam widzieliśmy, ale czy to rozumieliśmy? – pyta mężczyzna.
Opinia rzecznika TSUE nie kwestionuje samego WIBOR-u, ale skupia się na kwestii czytelnej i przejrzystej informacji, którą bank powinien przekazać w momencie podpisywania umowy.
Na razie jest jedynie opinia rzecznika, a wyrok w tej sprawie wyda Trybunał Sprawiedliwości UE. Zdaniem ekspertów nie będzie to jednak przełom, taki, jak w przypadku „frankowiczów”, ale z pewnością otworzy furtkę do korzystniejszego rozliczania kredytów.
- Kluczowe jest to, co klient ma wpisane w umowie. W jaki sposób mu wytłumaczono, jak działa WIBOR - czy wytłumaczono mu to dokładnie, czy nie dokładnie. W umowach sprzed lipca 2017 roku praktycznie prawie każda umowa jest do podważenia, jeśli chodzi o tę kwestię, ponieważ w wielu tych umowach w ogóle nie ma nic na ten temat, albo jest dosłownie jedno zdanie - mówi Bogusz Bąk, bloger finansowy.
Autor: as
Reporter: Marcin Jakóbczyk