Krzysia reporterka UWAGI! spotkała w centrum handlowym. Była ósma wieczorem. Chłopiec w samym sweterku włóczył się bez celu. Ma 12 lat, choć wygląda na osiem, dziewięć. Uciekła z domu dziecka ”Stanica”. - Tam biją, starsi młodszych. Przychodzą i szarpią nas. Wyzywają mamę, biją mnie. Wymuszają ode mnie pieniądze – mówi Krzyś. Ojciec Krzysia nie żyje. W domu dziecka jest od trzech miesięcy. Nie potrafi powiedzieć, ile razy z niego uciekał. Woli żebrać – po dwa, trzy złote, tyle dostaje od ludzi. Kupuje za to bułki, słodycze. Ale dzień, kiedy spotkała go reporterka UWAGI! był już trzecim bez jedzenia. Krzyś pokazał, gdzie sypia – to jeden z bloków na Osiedlu Gwiazdy w centrum Katowic. Na klatkach jest ciepło. Wejścia pilnuje ochrona, ale dzieci wiedzą, jak ją ominąć. Dzwonią przez domofon. - Mówię, że mieszkam piętro wyżej i idę spać – mówi Krzyś. – Śpimy na kurtkach. Ale nie zawsze się udaje dostać do środka. Wtedy trzeba spać w zrujnowanych kamienicach, do których dorośli boją się wchodzić w dzień. Dzieci śpią tam, trzymają swoje rzeczy, odrabiają lekcje. Siedzą w jednym pomieszczeniu po kilkoro, bo tak jest im cieplej. W poszukiwaniu ciepłego snu dzieci trafiają do jeszcze bardziej niebezpiecznych miejsc. - Znalazłem dziewczynkę w kanale ciepłowniczym – miała osiem lat – mówi Jacek Pikuła z Placówki ds. Humanitarno-Opiekuńczych ”Skrawek Nieba” w Katowicach. – Kiedy szliśmy przez miasto, pokazywała mi ludzi, których poznała. Mówiła – ten to pedał, ten ćpun. Ona powinna być w szkole, powinna przytulać się do misia, a nie czerpać taką wiedzę. Ucieczki z domów dziecka przybrały skalę niemal masową. Z domu dziecka Stanica w Katowicach niecałe dwa tygodnie temu jednego dnia uciekło 22 wychowanków - ponad trzecia część wszystkich tam mieszkających. Po emisji naszego reportażu i publikacji Gazety Wyborczej, pojawiły się patrole złożone z pracowników socjalnych, sokistów i policji. Ale dzieci już nauczyły się uciekać przed patrolami. Wiedzą, że zostaną znów odstawione do domów dziecka. Krzyś, kiedy dowiedział się, że znów trafi do domu dziecka, zaczął panicznie płakać. Ekipa UWAGI! zawiadomiła Caritas w Rudzie Śląskiej, który przyjął chłopca na noc. Następnego dnia przywieźliśmy Krzysiowi ciepłe ubranie. Wyjaśniła się też jego sytuacja rodzinna. Matka ma ograniczono prawa rodzicielskie. Nie była w stanie finansowo zajmować się synem. Z redakcją skontaktowała się rodzina zastępcza z Chorzowa, która zgłosiła chęć zaopiekowania się Krzysiem. Razem z dyrektorem Caritasu pan Andrzej Deja pojechał do domu dziecka Stanica, by uzgodnić przejście chłopca do nowych opiekunów. W tym samym czasie, gdy rozmawiano o tym w gabinecie dyrektorki domu, pojawiła się matka Krzysia. - Kiedy weszła mama, nie było już patrzenia w naszą stronę – mówi Waldemar Hanke, zastępca dyrektora Caritasu w Rudzie Śląskiej. Krzyś wrócił do mamy. Pytany o marzenia, mówi: - Może tak się kiedyś stanie, że pójdę do kina? Przeczytaj także:Ucieczka na ulicęŻebrzące dzieci Pracujące dzieci Dzieci skazane na ulicę?---strona---