Szkoła nauki jazdy Grzegorza Pietrzaka w Szczecinie cieszyła się świetną opinią. - Zdałam egzamin na prawo jazdy bez zastrzeżeń, bez żadnej pomyłki – mówi Iwona Jarząbek. Dlatego szczęśliwa nabyłam motocykl, bo myślałam, że po dwóch, trzech tygodniach będę mogła nim jeździć. Jak się okazuje, jednak nie. - Nasz samochód stoi pod domem. Mam chore dzieci i bardzo potrzebowałam prawo jazdy po to, by podjechać z nimi do szpitala czy przychodni – mówi Magdalena Bay. - Nie podejrzewałam, że mogą pojawić się jakiekolwiek problemy – mówi Magdalena Włodarczyk, kolejna była kursantka. Kilka miesięcy temu kobiety zapisały się na kurs prawa jazdy w jednej ze szczecińskich szkół nauki jazdy. Wybrały szkołę Grzegorza Pietrzaka, bo miała dobrą opinię, prowadziła zajęcia na wysokim poziomie, co dawało szanse zdania egzaminu za pierwszym podejściem. - Koleżanki mnie namówiły na kurs w tej szkole – mówi Magdalena Bay. – Przekonywały, że zdawalność jest duża i że mają tam odpowiednie podejście do ludzi, którzy boją się siąść za kierownicą. - Szkoła wzbudzała zaufanie – mówi Iwona Jarząbek. – Fajna była obsługa i bardzo było miło na kursie. Kilka miesięcy temu, podczas kontroli prowadzonej przez Urząd Miasta wyszło na jaw, że dokumentacja w szkole jest prowadzona nierzetelnie. - Otrzymaliśmy od policji informacje, że podczas kontroli drogowej instruktor tej szkoły i kursant nie mieli przy sobie karty szkolenia – mówi Piotr Gonerko z Urzędu Miasta w Szczecinie. – W czasie kontroli szkoły okazało się, że pan Pietrzak, właściciel podwoił liczbę godzin jednemu kursantowi. To wydawało nam się wystarczające, by rozpocząć postępowanie zmierzające do wykreślenia szkoły z rejestru szkół. Właściciel szkoły odwoływał się od decyzji urzędników, ale nie przerwał zajęć. Kursanci ćwiczyli jazdę po mieście. Nikt nie informował ich, że już wkrótce szkoła może utracić uprawnienia - Chcieliśmy zakończyć kursy tych osób, które wcześniej zaczęły szkolenie – mówi Grzegorz Pietrzak, były właściciel szkoły. – Pozostały im przykładowo jedna czy dwie godziny do wyjeżdżenia, albo egzamin. Okazało się, że szkoła utraciła uprawnienia, jednak kursantom nikt o tym nie powiedział. Pod koniec września Urząd Miasta powiadomił o tym fakcie Wojewódzki Ośrodek Ruchu Drogowego w Szczecinie. Dla tych, którzy ukończyli kurs jazdy w szkole Grzegorza Pietrzaka oznaczało to, że nie mogą zdawać egzaminu państwowego. Informacja o odebranych uprawnieniach trafiła też do bazy szkół w Instytucie Transportu Samochodowego. ITS zaktualizował bazę i wysłał ją do WORD-u. Od drugiego października szczeciński WORD nie miał prawa przyjmować na egzamin kursantów ze szkoły pana Pietrzaka, jednak nadal to robił. - Pani, która umawiała mnie na egzamin sprawdzała coś w komputerze, ale nie powiedziała nic, że tej firmy już nie ma - mówi Magdalena Bay. – Na egzamin czekałam pięć tygodni i mimo wszystko dopuszczono mnie do niego. - Przez sześć lat funkcjonowania tej bazy nie zdarzyło się, żeby przeszła przez nią szkoła, która nie ma aktualnych uprawnień – tłumaczy się Ryszrd Barański, dyr. WORD w Szczecinie. – Nie wiem, co się stało, że system tego nie wychwycił. Pani Magdalena zdała egzamin państwowy za pierwszym razem, ale prawa jazdy nie dostała. Wprowadzając jej dane do systemu komputerowego urzędnicy zorientowali się, że w ogóle nie powinna być dopuszczona do egzaminu. Wewnętrzna kontrola w urzędzie wykazała, że takich osób jest więcej a niektórym wydano nawet prawo jazdy. O tym, że prawa jazdy kursantów ze szkoły pana Pietrzaka są nieważne orzekło samorządowe kolegium odwoławcze. Dla kilkunastu osób oznacza to, że kolejny raz muszą zdawać egzamin, za który kolejny raz muszą też zapłacić.