"Snajper" nieuchwytny

Niebezpieczny przestępca, recydywista terroryzuje mieszkańców Szczecina. Uzbrojony, zranił już jednego człowieka, strzelał do innych. Dziennikarz, który zna historię "snajpera": - On zakłada, że zabije człowieka.

Od kilkunastu dni szczecinianie żyją w ciągłym strachu. W odstępie tygodnia uzbrojony mężczyzna dwa razy strzelał do ludzi. Szuka go ponad 200 policjantów, antyterroryści i śmigłowiec. Mimo, że wytypowano podejrzanego, znane jest jego nazwisko i sporządzono portrety pamięciowe, ”snajper” pozostaje nieuchwytny. Pierwszą ofiarą był Albin Majkowski. Został ranny w kolano, gdy późnym wieczorem wyszedł na podwórko, zaniepokojony dochodzącymi stamtąd hałasami. - Zobaczyłem mężczyznę ubranego na czarno, w kominiarce, z plecakiem – mówi Albin Majkowski. – Na moje wezwanie zaczął uciekać. Kiedy był przy płocie, odwrócił się, wyjął coś zza pazuchy i zaczął strzelać. Kolejnymi ofiarami były dwie kobiety i towarzyszący im mężczyzna, siedzący w samochodzie. Było ciemno, w pewnym momencie zauważyli w pobliżu ostre światełko, jakby laserowe. - Koleżanka mnie szturchnęła – zobacz, kolega do ciebie – mówi mężczyzna. – Otworzyłem okno, mówię – co ty świrujesz? On wyciągnął pistolet i zaczął grozić. Zabrał torebkę, pieniądze. Chciałem odjechać albo go rozjechać. Strzelił, kula spadła koło nogi. Tylko odłamki szkła poraniły twarz. Po tych dwóch zdarzeniach policjanci zaczęli kojarzyć fakty. Zebrane materiały rzuciły podejrzenie na Stanisława Antczaka. Mężczyzna stoi za serią włamań do domów jednorodzinnych w prawobrzeżnej części Szczecina i wszystko wskazuje na to, że to on podczas kolejnego napadu nie zawahał się użyć broni. Antczak wychowywał się w domu dziecka. Już jako 14-latek dokonał całej serii kradzieży. W wieku 18 lat odpowiadał przed sądem za włamania, podpalenia i rozboje. Wówczas po raz pierwszy trafił do więzienia. - Mimo, że popełnił wiele przestępstw, cały czas korzystał z jakiejś taryfy ulgowej – mówi Adam Zadworny, dziennikarz Gazety Wyborczej w Szczecinie. – Dostał sześć lat, a sąd wyższej instancji zmniejszył wyrok do czterech lat i siedmiu miesięcy, bo wyraził skruchę i był grzeczny w więzieniu. Został skazany na 13 lat, i sąd penitencjarny zmniejszył karę do 10 lat. Wyszedł i wrócił do bandytyzmu. W 2002 roku po raz kolejny zatrzymano Antczaka. Kilka miesięcy przed wyjściem z więzienia zaufano mu i za dobre sprawowanie wysłano na prace społeczne do Domu Kultury. Tego samego dnia uciekł i ślad po nim zaginął. Policja sporządziła kilka portretów pamięciowych ”snajpera”. Może mieć brodę, może być całkiem ogolony. To człowiek szczególnie niebezpieczny. Najprawdopodobniej ma stwierdzoną osobowość dysocjalną, zwaną obłędem moralnym, charakteryzującym się szczególną agresją. - Cały jego życiorys wskazuje, że jedyną drogą, jaką zna, jest bandytyzm – mówi Adam Zadworny. – On nie waha się zabić – jeśli strzelał z bliskiej odległości w głowę, to zakładał, że zabije. Powołano specjalną grupę policjantów, którzy mają schwytać ”snajpera”. Istnieje prawdopodobieństwo, że ktoś mu pomaga. Za pomoc w ukrywaniu przestępcy grozi do trzech lat więzienia. Komendant Miejski Policji w Szczecinie wyznaczył sześć tysięcy złotych nagrody za pomoc w poszukiwaniach ściganego listem gończym mężczyzny.

podziel się:

Pozostałe wiadomości