Niepełnosprawni w Polsce ciągle zmagają się z tysiącem barier. My postanowiliśmy sprawdzić czy Narodowy Fundusz Zdrowia bierze pod uwagę ich potrzeby i czy niepełnosprawni, którzy płacą składki, mogą bez problemu skorzystać ze świadczeń i na przykład wyleczyć zęby u dentysty. Zaczęliśmy od Warszawy. - Jak się nie jest w kursie z niepełnosprawnymi, to się nic nie widzi. Nie czuję, żeby NFZ zaopiekował się mną i córką – mówi Anna Baranowicz, matka dziewczyny na wózku. Z informacji, którą uzyskaliśmy w mazowieckim oddziale funduszu wynikało, że każda placówka z gabinetem dentystycznym powinna przyjąć niepełnosprawnego. Udaliśmy się do kilku losowo wybranych gabinetów. Ich adresy znaleźliśmy na stronach internetowych NFZ. Zastane warunki są przerażające. Nie ma jak i kto przenosić pacjentów na fotel dentystyczny. Przeważnie nie ma nawet jak się dostać do samego gabinetu. – Może wjechać pacjent na wózku, tylko na wózku będzie leczony. Nie przeniesiemy go. Aparatury się nie przesunie – mówią pracownicy przychodni. Gabinety i przychodnie, które odwiedziliśmy niestety nie spełniły warunków niezbędnych do swobodnego korzystania z nich przez osoby niepełnosprawne. Razem z Anią i jej mamą poszliśmy do mazowieckiego oddziału funduszu, żeby wyjaśnić sprawę osobiście. Rzecznik prasowy mazowieckiego oddziału NFZ, Jerzy Serafin mówi - Są pewne trudności techniczne. Dentysta pracuje przy fotelu stomatologicznym i to może nasuwać pewne problemy. Przed przywiezieniem pacjenta do placówki należałoby uzgodnić z personelem jaki jest jego stopień upośledzenia. Może się wydawać, że sam gabinet nie musi być przystosowany, tylko sam podjazd do niego. Nic bardziej błędnego. - Moja córka ma krzywy kręgosłup i sama nie usiądzie na fotelu. Inni niepełnosprawni jedzą, a nie mają ruchu, więc są ciężcy. W gabinetach jest też strasznie ciasno - tłumaczy Anna Zaranowicz. Z siedziby NFZ otrzymaliśmy spis placówek jednej z warszawskich dzielnic. Zajrzeliśmy do gabinetów i okazało się, że znalezienie odpowiedniego gabinetu w Warszawie nie jest takie proste. Sprawdziliśmy jak to wygląda w innych częściach Polski. W jednym z nich usłyszeliśmy, że nie ma w ogóle gabinetów przystosowanych dla osób na wózkach. Nawet dojazd do samego pokoju zabiegowego jest w większości przypadków uniemożliwiony. Pani Mieczysława Jarosińska jest matką 42-letniego Bogdana, który przeszedł dwa wylewy. Jej syn porusza się na wózku i sam nie jest w stanie przesiąść się na fotel dentystyczny. Leczenie zębów jest dla niego teraz nieosiągalne. - Niepełnosprawni przede wszystkim potrzebują normalności, chcą żyć w społeczeństwie normalnie, jak każda inna osoba - mówi Jolanta Sulema, pełnomocnik do spraw osób niepełnosprawnych w Urzędzie Miejskim w Częstochowie. - W listopadzie ubiegłego roku byłem ostatnio z synem u stomatologa. Dostaliśmy się tam jadąc windą towarową, którą musieliśmy otworzyć sposobem. Traktuję już to przełamywanie niedogodności jako pewien rodzaj sportu – żartuje Tadeusz Tarnowski. Narodowy Fundusz Zdrowia refunduje leczenie stomatologiczne w znieczuleniu ogólnym czyli przy pełnej narkozie osobom niepełnosprawnym umysłowo. Niestety, zapomniano tutaj o grupie niepełnosprawnych, do której należy pan Adam. Nie może on sam usiąść na fotel, nie może też sam na dłużej otworzyć ust. - Żaden lekarz stomatolog nawet nie podejmie się leczenia mu zęba bez narkozy. Ponieważ on ma ruchy mimowolne. Muszę płacić z własnej kieszeni za znieczulenie – mówi Krystyna Knap, mama Adama. - Poprawimy tę sytuację, będziemy sprawdzać jak to wygląda i dostosowywać do potrzeb naszych ubezpieczonych – Jolanta Kocjan, rzeczniczka Narodowego Funduszu Zdrowia.