Andrzej M. od lat trenował w Łodzi karate, również małych chłopców. Miał opinię wybitnego fachowca, wychował wielu bardzo dobrych, odnoszących sukcesy zawodników. Uczniowie go lubili, miał z nimi znakomity kontakt. Zaufanie potrafił sobie zaskarbić także wśród rodziców. - Miał wielką charyzmę, fantastycznie funkcjonował wśród dzieci – mówi ojciec jednego z uczniów Andrzeja M. – Dosłownie był oblepiony dziećmi, po każdych zajęciach ”piąteczka” z każdym. Rodzice też dobrze go odbierali – towarzyski, elokwentny, sympatyczny. Budził pełne zaufanie. To zaufanie załamało się po obozie w Murzasichlu, w 2004 r. Razem z dziećmi pojechali tam także niektórzy rodzice. I dowiedzieli się od nich rzeczy, które, jak mówi jeden z ojców, zjeżyły im włosy na głowie. - Syn przybiegł do mnie, zaalarmował, że był przedmiotem ataku pedofila – mówi ojciec jednego z dzieci. – W nocy wchodził rozebrany do pokoju, próbował ich obłapywać, dotykał ud, pośladków. Chłopcy powiedzieli, że nie chcą tu dłużej być. Rodzice wysłuchali wielu podobnych opowieści. I dowiedzieli się od dzieci, że Andrzej M. zachowywał się tak od dłuższego czasu. Jeden z rodziców relacje dzieci przekazał łódzkim działaczom karate. Związek zawiadomił prokuraturę. Andrzej M. wkrótce trafił do aresztu. - Były pogłoski, z różnych ust dochodziły podobne sformułowania - Wiesław Grochowina, sekretarz generalny Polskiego Związku Karate tłumaczy, dlaczego Związek nie zajął się wcześniej sprawą Andrzeja M. – By sprawą można się zająć, potrzebne jest zgłoszenie indywidualne, na piśmie. Informacje typu ”jedna pani drugiej pani” są niewiarygodne. Kilka dni temu sąd skazał Andrzeja M. na osiem lat więzienia i 10-letni zakaz pracy z dziećmi. Andrzej M. został skazany za skrzywdzenie dwóch swoich wychowanków, bo zarzuty dotyczące wielu innych się przedawniły. Wielu jego podopiecznych to dziś dorośli mężczyźni. Sąd podkreślił brak skruchy ze strony trenera. - Był zdolnym, dobrym instruktorem, wyszkolił kilku bardzo dobrych zawodników – mówi ojciec jednego z chłopców trenowanych przez Andrzeja M. – I to była tragedia, bo znakomicie potrafił maskować swoje prawdziwe oczekiwania wobec dzieci. Przeczytaj także:Pedofil uczy dzieciDruh pedofilPedofil na wolnościPedofil chodzi na wycieczki z dziećmi