Chcesz zgłosić temat, którym powinni zająć się reporterzy Uwagi!? Przyjdź do busa #tematdlauwagi i opowiedz nam o nim. W każdy czwartek osoby, które tworzą nasz program, odwiedzają kolejne miasta w Polsce.
Lubuska policja poinformowała, że w zeszły piątek doszło do oburzającego wypadku. 31-letni mężczyzna, pomimo że był pod wpływem alkoholu, wsiadł za kierownicę auta. Co więcej, wziął ze sobą dwójkę swoich dzieci – 6- i 9-latka.
52-latek leżał nieprzytomny w swoim mieszkaniu. Po policję i pogotowie zadzwonił jego młodszy znajomy, który, jak twierdził, znalazł go w takim stanie. Gdy policjanci zaczęli prowadzić śledztwo, nabrali podejrzeń.
Z zaparkowanego samochodu na ulicy Marywilskiej na warszawskiej Białołęce dochodził płacz dziecka. Tylko szybka reakcja przypadkowych przechodniów ocaliła życie niemowlęcia. Na zewnątrz było wtedy 35 stopni C.
Mieszkańcy Góry Kalwarii poinformowali swojego dzielnicowego, że w jednym z lasów ktoś ma wyrzucać części samochodowe, a następnie je podpalać. Nie mylili się. Sprawcy byli zaskoczeni, gdy w środku nocy, w głębi lasu, podeszli do nich policjanci.
Zaprosili go do domu, a potem pobili i okradli, gdy stanął w obronie kobiety. Policja już zatrzymała dwóch mężczyzn oskarżonych o rozbój. Najbliższe trzy miesiące spędzą w areszcie.
3-letni chłopiec sam błąkał się po Gdańsku. Zaniepokojeni pracownicy sklepu wezwali policję, która zajęła się dzieckiem. Jego rodzice zgłosili jego zaginięcie po kilku godzinach.
„Dzień dobry, pani, bo moja mama ma malutkie dziecko i w ogóle mama leży tutaj w łazience i… Pani przyjedzie?” – usłyszała dyspozytorka numeru alarmowego. 5-letnia dziewczynka stanęła na wysokości zadania i uratowała swoją mamę.
Mała Wiktoria, chociaż zdiagnozowano ją tuż po urodzeniu, nie może dostać refundacji na najdroższy lek na świecie. Rodzice dziewczynki sami muszą zebrać ogromne pieniądze na leczenie. Każdy dzień to walka o sprawność ich córki. – Gdy Wiktoria się urodziła, była tak słaba, że nie była w stanie nawet płakać – mówi mama dziewczynki.
W okolicach Sejn działał oszust, który okradał starszych i samotnych. Mężczyzna wzbudzał ich zaufanie, podając się za pracownika pomocy społecznej, a później znikał z ich pieniędzmi. Podczas przesłuchania przyznał, że potrzebował pieniędzy na hazard.
Krzysztof L., podejrzany o brutalne zamordowanie swojej ciotki, stanie przed sądem. Mężczyzna został sprowadzony do Polski w ramach ekstradycji ze Stanów Zjednoczonych. Do zbrodni doszło w 2000 roku, oskarżony miał wówczas 15 lat.
Skrajnie wykończonego psa zauważył jeden z mieszkańców powiatu goleniowskiego. Zwierzę było tak osłabione, że już nie było w stanie samo ustać na łapach. Udało się je uratować w ostatniej chwili.
Rodzice 5-letniej dziewczynki z warszawskiej Pragi-Północ zostali zatrzymani. Wcześniej przedszkolanka zauważyła niepokojące obrażenia na ciele dziecka.
Ubrany na czarno, zakapturzony, z goglami pływackimi na twarzy i siekierą w ręku – tak nastolatek z okolic Wieliczki napadał na sklepy. Za trzecim razem udało się go zatrzymać na gorącym uczynku.
W Szczecinie trwały poszukiwania 2-letniego chłopca, którego nietrzeźwy ojciec zabrał z domu podczas rodzinnej awantury. Do poszukiwań dołączył policjant i jego partner – pies Karzeł. To dzięki nim chłopiec wrócił do mamy.
W 2003 roku młode małżeństwo, mieszkające w powiecie pruszkowskim, padło ofiarą kradzieży. Zniknęły pieniądze, biżuteria, rower i butelka markowego alkoholu. Straty wyceniono na 10 tys. złotych. Sprawę udało się rozwiązać… po 20 latach.
Policjanci z Nowej Huty zatrzymali do kontroli mężczyznę, którego podejrzewali o kradzież kilkudziesięciu katalizatorów. Podczas sprawdzania auta, którym jechał, na jaw wyszło, że to nie jedyne jego przewinienie.
Rodzice 9-miesięcznego chłopca z Tomaszowa Mazowieckiego zostali zatrzymani. Na ciele ich dziecka widoczne były ślady pobicia. Chłopiec trafił do szpitala. Nasi dziennikarze udali się już na miejsce – reportaż już wkrótce w Uwadze!
W okolicach rynku w Chorzowie działał samozwańczy szeryf. Nagrywał przewinienia innych kierowców, a potem miał ich szantażować. Policja zatrzymała 42-letniego mieszkańca Chorzowa i postawiła mu zarzuty. Grozi mu do trzech lat więzienia.
Kinga zaraz po urodzeniu wydawała się być okazem zdrowia. Kilka dni później rodzice usłyszeli druzgocącą diagnozę – SMA, rdzeniowy zanik mięśni typu 1. Państwo Rydz jedyną nadzieję dla córki widzą w kosztownej terapii genowej. Od ponad roku walczą o jej sfinansowanie. Brakuje 2 milionów złotych.
Bez prawa jazdy i pod wpływem alkoholu zjechał na przeciwległy pas i doprowadził do stłuczki. Uciekł z miejsca zdarzenia, pozostawiając w samochodzie swojego 4-letniego syna.
Kilkaset 1000-litowych mauzerów z substancją niewiadomego pochodzenia odkryto w jednej z hal w Woli Wodzyńskiej (woj. mazowieckie). Zdaniem policji sprawa jest rozwojowa i niewykluczone, że w okolicy są inne podobne składowiska.
Pani Paulina urodziła się z niezwykle rzadką chorobą genetyczną, ale z determinacją walczyła o swoje marzenia - chciała zostać pierwszą w rodzinie prawniczką. I udało się - skończyła prawo na UW z najwyższą średnią, zaczęła doktorat i pracę w sądzie. Niestety, pogarszający się stan zdrowia wszystko skomplikował. Kobieta nie zamierza się jednak poddać. Pomóc jej może każdy z nas.
2-letnia Kamilka i jej brat bliźniak Sebastian przyszli na świat jako wcześniaki. Pierwsze miesiące ich życia przebiegały bez problemów. Jednak gdy dzieci przeszły zarażenie rotawirusem, rodzice zauważyli, że z ich córeczką dzieje się coś złego. Mała przestała chodzić, a nawet raczkować. Potem przyszła druzgocąca diagnoza - SMA typu 1. Rodzice starają się, jak mogą, żeby pomóc córce.
Na warszawskim Targówku doszło do serii zuchwałych kradzieży. Złodzieje podbiegali do swoich ofiar i wyrywali im przedmioty z rąk. Policja podaje, że za przestępstwem stała grupa znajomych, z których najmłodszy ma zaledwie 12 lat.
Radek już raz wygrał walkę z białaczką. Szczęście rodziny nie trwało jednak długo. Po zaledwie kilku miesiącach choroba wróciła i to w ostrzejszej formie. Teraz jedyną szansą na uratowanie chłopca jest kosztowna terapia. Rodzinie wciąż brakuje około 400 tysięcy złotych.
- Warunki, w których żyły tutaj psy, były dramatyczne. Jeden z nich był w stanie przedagonalnym, od śmierci dzieliły go godziny – mówią przedstawiciele Dolnośląskiego Inspektoratu Opieki Zwierząt o przechowalni zwierząt w Sterdyni.