8-letnia dziewczynka tonęła na oczach kierowniczki kolonii. Jak to możliwe, że dzieci wchodziły do morza w niestrzeżonym miejscu i poza godzinami pracy ratowników, choć opiekę nad nimi sprawowała kierowniczka kolonii?
- Dwa tygodnie przed naszym weselem zadzwonił pan z zespołu z informacją, że nie zamierza przyjechać. Powiedział, że trafił mu się koncert za granicą, który bardziej mu się opłaca – opowiada pani Sylwia, której wesele miał uświetnić występ popularnej kapeli z południa Polski. Inna z par dostała informację o nieobecności zespołu dwadzieścia godzin przed weselem. Jak tłumaczy się lider zespołu?
3-letni chłopiec sam błąkał się po Gdańsku. Zaniepokojeni pracownicy sklepu wezwali policję, która zajęła się dzieckiem. Jego rodzice zgłosili jego zaginięcie po kilku godzinach.
„Dzień dobry, pani, bo moja mama ma malutkie dziecko i w ogóle mama leży tutaj w łazience i… Pani przyjedzie?” – usłyszała dyspozytorka numeru alarmowego. 5-letnia dziewczynka stanęła na wysokości zadania i uratowała swoją mamę.
„Nie czujemy się dobrze w naszym domu, tata nadużywa alkoholu, zdarza się, że podnosi rękę”, to fragment listu, który rodzeństwo nastolatków wysłało do redakcji Uwagi!
Komornik zajął konto pana Artura z powodu niepłacenia rachunków za prąd. Mężczyzna jednak przekonuje, że nigdy nie podpisywał żadnej umowy z dostawcą energii. Okazuje się, że umowę przez internet zawarł ktoś inny, używając jego nazwiska i numeru PESEL.
Mają popękane ściany i wybrzuszenia podłogi w mieszkaniach. Pod jednym z bloków w Ostrowie Wielkopolskim zapadła się posadzka. Jak do tego doszło i kto jest odpowiedzialny?
- Jest u pani przetrwaniec. Wpisuję panią na listę sytuacji zagrożenia życia. Ale my, za 1000 zł, to załatwimy – mówił telemarketer do 80-letniej pani Anny. Po naszym reportażu ofiarę rozpoznała rodzina. Okazało się, że starsza kobieta na przedmioty, które miały jej pomóc, wydała majątek.
Mała Wiktoria, chociaż zdiagnozowano ją tuż po urodzeniu, nie może dostać refundacji na najdroższy lek na świecie. Rodzice dziewczynki sami muszą zebrać ogromne pieniądze na leczenie. Każdy dzień to walka o sprawność ich córki. – Gdy Wiktoria się urodziła, była tak słaba, że nie była w stanie nawet płakać – mówi mama dziewczynki.
Każdego roku z powodu przemocy w rodzinie umierają w Polsce kolejne dzieci. Tysiące jest bitych i maltretowanych, a ich doświadczenia powodują traumę na całe życie. - Czuję, że nie daliśmy rady jako państwo i jako dorośli. Przechodzimy obojętnie obok tych wydarzeń i dalej nic się nie dzieje – mówi przedstawicielka fundacji, która od lat postuluje o zmianę przepisów.
- Już w trzecim miesiącu moja wypłata była 50 proc. większa niż w pierwszym. To była największa wypłata w moim życiu. Tylko co z tego? To są krwawe pieniądze – mówi Maciej, były telemarketer.
- Ci ludzie nie mieli żadnych zahamowań, absolutnie żadnych. Żeby tam pracować, trzeba było sumienie, jakąkolwiek moralność, uczciwość czy godność schować do kieszeni, a najlepiej w ogóle wyrzucić – mówi były telemarketer.
To najgłośniejsza sprawa, dotycząca stalkingu w Polsce. Rodzina K. została prawomocnie skazana za nękanie Bożeny Wołowicz, ale Sąd Najwyższy uznał wniesioną kasację i wrócił sprawę do ponownego rozpatrzenia. Kilka dni temu rodzina K. zaprosiła nas na rozmowę, by przedstawić swoją wersję wydarzeń.
- Jest u pani przetrwaniec. To jest, pani Anno, byt demoniczno-pasożytniczy. I stara się panią opętać i zniszczyć pani życie. Trzeba go od pani jak najszybciej wygnać – to słowa telemarketera kierowane do starszej osoby.
Po latach pracy zostali zwolnieni. Jak orzekł sąd - bezpodstawnie. Mimo to starosto od blisko trzech lat nie wypłaca im zasądzonych odszkodowań, a odsetki ciągle rosną. Jak to możliwe?
Od kilkunastu dni internauci alarmują o kocich zwłokach, znajdowanych na ulicach polskich miast. Pierwsze doniesienia o nagłych zgonach zwierząt pojawiły się na północy kraju, w tej chwili zgłaszane są już przypadki z innych części Polski. Jaka choroba zabija koty?
W okolicach Sejn działał oszust, który okradał starszych i samotnych. Mężczyzna wzbudzał ich zaufanie, podając się za pracownika pomocy społecznej, a później znikał z ich pieniędzmi. Podczas przesłuchania przyznał, że potrzebował pieniędzy na hazard.
Małżeństwo z Warszawy, które porzuciło swoje nieletnie dzieci, zostało namierzone w czeskiej Pradze. Jak wyglądało spotkanie z policją i co powiedzieli czeskim funkcjonariuszom?
Pani Anna była jedną z pasażerek autokaru, który uległ wypadkowi w Egipcie. Trzy osoby straciły w nim życie. Pani Anna odniosła poważne obrażenia. Gdy wróciła do Polski, okazało się, że ubezpieczenie nie pokrywa dalszego leczenia i rehabilitacji. W sprawie w końcu pojawiło się światełko w tunelu – w sądzie zapadła pomyślna decyzja.
W ciągu zaledwie kilkunastu tygodni w Kozach pod Bielskiem-Białą doszło do sześciu pożarów. Mieszkańcy żyją w strachu, obawiając się, że kolejny raz mają do czynienia z seryjnym podpalaczem.
Krzysztof L., podejrzany o brutalne zamordowanie swojej ciotki, stanie przed sądem. Mężczyzna został sprowadzony do Polski w ramach ekstradycji ze Stanów Zjednoczonych. Do zbrodni doszło w 2000 roku, oskarżony miał wówczas 15 lat.
Pani Anna przez chwilę uwierzyła, że rozbicie gangu lichwiarzy, którego padła ofiarą to koniec jej problemów. Jak to możliwe, że w oczach prokuratorów z ofiary stała się przestępcą?
Pani Kamila tylko pół roku cieszyła się samochodem elektrycznym. Jej auto spłonęło w garażu. Ubezpieczyciel nie chciał wypłacić odszkodowania bo uznał, że przyczyną pożaru była wada fabryczna pojazdu. Ale to nie jedyny problem, z którym musiała się zmierzyć użytkowniczka elektryka.
Kilka lat temu stracili matkę i ojca – dziś grozi im utrata tego, co zostało im po rodzicach –gospodarstwa, które pozwala im godnie żyć. Komu zależy na przejęciu ziemi rodzinnej spółki?
Pan Robert postanowił kupić wymarzonego kampera. Podpisał umowę i wpłacił kilkadziesiąt tysięcy złotych zaliczki. Miał odebrać samochód za kilka tygodni, ale pojawiły się niespodziewane problemy.
Jak wyglądały ostatnie godziny życia 27-letniej Polki, która została brutalnie zamordowana w Grecji? Nasz reporter poleciał na wyspę Kos, gdzie doszło do tragedii.
- Serwis wycenił naprawę mojego samochodu na 22 tys. zł, a ubezpieczyciel stacji benzynowej na 694 zł. To ledwo pokrywa kwotę paliwa, która została zatankowana – mówi pan Konrad. Jego samochód został uszkodzony prawdopodobnie przez pomyłkę pracownika stacji benzynowej, który miał pomylić wlewy benzyny i płynu AdBlue.