Plaga much pod Iławą. „Moja mama nawet śpi z łapką na muchy”

Plaga much pod Iławą
Muchy nie dają żyć mieszkańcom
Setki tysięcy much utrudniają życie mieszkańcom Kantowa koło Iławy. Urzędnicy znają problem od dawna, ale wciąż nie udało się pomóc mieszkańcom.

Kantowo to niewielka wieś na Pojezierzu Iławskim. Od dwóch lat jej mieszkańcy zmagają się z plagą much.

Problem nabiera na sile wiosną i utrzymuje się do jesieni. Owady są dosłownie wszędzie: na podwórkach, w pomieszczeniach gospodarczych i w domach.

- Moja mama nawet śpi z łapką na muchy – mówi pani Grażyna.

- Posiedzieć i zjeść nie można, bo zaraz po stole latają muchy. Gotuje się rosół, a tam muchy w garnku, jedna, druga trzecia – dodaje kobieta.

- Jest tragedia, sufit jest czarny od odchodów much, a malowany był w ubiegłym roku – mówi inna mieszkanka Kantowa. W mieszkaniu widać odchody much też na firankach czy telewizorze.

Muchy pochodzą z pobliskiej fermy drobiu?

Mieszkańcy Kantowa, podejrzewając, że plaga much pochodzi z pobliskiej fermy drobiu, poprosili o pomoc władze swojej gminy.

- Nasi pracownicy przeprowadzili kontrolę, bo być może były jakieś nieczystości, zapchana kanalizacja , ale zostało to wykluczone – mówi Beata Lejmanowicz, burmistrz Kisielic.

- Została ferma drobiowa, która jest obok. Doprowadziliśmy do spotkania z właścicielami. Panowie zobowiązali się do dostarczenia środków, spryskiwaczy. Wiem, że mieszkańcy je dostali. Choć twierdzą, że to jest za mało, że te środki są zbyt słabe – dodaje burmistrz Kisielic

- Dali jakiś środek, ale on nic nie zadziałał – słyszymy od mieszkańców.

W tej sytuacji ludziom nie pozostało nic innego, jak tylko prowadzić walkę z uciążliwymi owadami własnymi sposobami. Moskitiery w oknach, firany, zasłony na drzwiach i lepy to obowiązkowe wyposażenie niemal każdego domu.

- Mam konstrukcje kupione w internecie. W środku worka jest proszek i one do niego włażą – pokazuje pan Eugeniusz.

Burmistrz Kisielic czeka na przyjazd entomologa, który będzie próbował ustalić, skąd pochodzą roje much, uprzykrzające życie mieszkańcom Kantowa.

Czy to możliwe, by miejscem ich wylęgania była pobliska ferma drobiu? A jeśli tak, to czy mieszkańcy Kantowa powinni się obawiać tych owadów?

- Są niebezpieczne, bo należą do grupy owadów o znaczeniu sanitarnym. Na ich ciele jest 2-3 mln bakterii, ale w przewodzie pokarmowym 10 razy więcej. Mogą przenosić czerwonki, tyfusy, a nawet wąglika. Masę najróżniejszych groźnych chorób – zaznacza entomolog prof. dr hab. Stanisław Ignatowicz.

Razem z ekspertem poszliśmy do pobliskiej fermy. Nie udało nam się wejść, ale pracownik przekazał numer do właściciela.

- Spotkanie w tej chwili, przez tydzień jest niemożliwe, bo mnie nie ma – oświadczył mężczyzna.

- A co do much, to wypowiadałem się już na różnych spotkaniach – u pani burmistrz, w sanepidzie, inspekcji weterynaryjnej i ochronie środowiska. Sam jestem bezsilny. Pani burmistrz obiecała, że we wrześniu przyjedzie fachowiec, który ma to załatwić czy przynajmniej przyjrzeć się temu – usłyszeliśmy.

Czy sąsiedztwo fermy może być przyczyną pojawienia się takich ilości owadów?

- To jest przykład podręcznikowy na występowanie licznych populacji much w najbliższym środowisku – mówi prof. dr hab. Stanisław Ignatowicz. I tłumaczy: - Problemy z muchami wiążą się zawsze z tym, że nawóz kurzy jest niewłaściwie gospodarowany. Zawsze powinno się go jak najszybciej zagospodarować, wywożąc na pole jako nawóz, a po wywiezieniu należy od razu przykryć ziemią. Jeżeli kładzie się to na terenie fermy, to wówczas w odpowiednich zbiornikach wycementowanych, przykrywa się to czarną folią. Wtedy w takim kurzaku podnosi się temperatura i larwy się nie rozwijają.

Co dalej z problemem mieszkańców?

Mieszkańcom Kantowa mogłyby pomóc inspekcje – sanitarna i weterynaryjna, które od ponad roku wiedzą o uciążliwej pladze much. Sanepid nie stwierdził jednak we wsi zagrożenia sanitarnego i przekazał sprawę do powiatowego lekarza weterynarii w Iławie.

- Nie ukrywamy, że ferma drobiu jest źródłem much i że na fermie drobiu są muchy. Mamy do czynienia z hodowcą, który jest świadomy problemu – mówi Małgorzata Kalitowska, powiatowy lekarz weterynarii w Iławie. I dodaje: - Zaleciliśmy opracowanie szczegółowego planu, który uwzględni biologię muchy, żebyśmy działali nie tylko na dorosłego osobnika, ale sięgnęli do źródeł, przede wszystkim larw. Trzeba jednak powiedzieć, że nie zlikwiduje się 100 proc. much.

- Będziemy robili wszystko, by nie doszło do powtórki w przyszłym roku – deklaruje Małgorzata Kalitowska.

podziel się:

Pozostałe wiadomości