Tragiczny wypadek 37-letniego Krystiana na S5. Jest akt oskarżenia

TVN UWAGA! 5025977
Śmierć na S5
Wracamy do głośnej sprawy wypadku na S5, w których zginął 37-letni Krystian, na co dzień mieszkający w Australii. Prokuratura skierowała do sądu akt oskarżenia w tej sprawie. Oskarżeni to trzej pracownicy GDDKiA.

Prokuratura w Żninie skierowała do tamtejszego sądu akt oskarżenia w sprawie wypadku w Cotyniu, do którego doszło w 2019 roku, podaje serwis Palukiznin.pl.

Na ławie oskarżonych zasiąść mają trzej pracownicy GDDKiA w Bydgoszczy - naczelnik jednego z wydziałów, zastępca dyrektora oddziału i członek zespołu projektowego. Urzędnicy mieli nie dopełnić obowiązków w zakresie przygotowania i zatwierdzenia tymczasowej organizacji ruchu w miejscu, gdzie zginął 37-letni Krystian, a inne osoby zostały ranne.

Wypadki na tymczasowym odcinku S5

TVN UWAGA! 5004252
Tragiczne wypadki na nowym odcinku drogi. „Co za geniusz dopuścił ludzi na śmierć?”
Najpierw jedna śmierć, potem druga. Obie na tym samym odcinku drogi. Czy rzeczywiście ich powodem, jak podawano w komunikatach, była brawura kierowców? Nowe światło na sprawę rzuca prywatne śledztwo brata ofiary, na co dzień wziętego adwokata z Australii.

Historię kilkukrotnie pokazywaliśmy w Uwadze! 37-letni Krystian Łaziński - prawnik i lekarz z polskiej rodziny mieszkającej na stałe w Australii, zginął w zderzeniu z busem, jadąc w rodzinne strony tymczasowo otwartą dla ruchu, jeszcze budowaną, drogą ekspresową S5.

- Było powiedziane, że Krystian wyprzedzał trzy samochody, że właściwie jechał pod prąd. Jeszcze będąc w Australii, wiedziałem, że przyczyna musi być inna – mówił Uwadze! Marcin Łaziński, brat zmarłego i jednocześnie adwokat, zajmujący się m.in. sprawami wypadków drogowych. Po wypadku natychmiast przyleciał do Polski, by dowiedzieć się, co tak naprawdę się stało.

- Chciałem zobaczyć miejsce wypadku. Od razu dostrzegłem, że z drogą jest coś nie tak. Więcej samochodów jechało po lewym pasie niż po prawym – mówi Marcin Łaziński.

Po dokładnym sfilmowaniu miejsca wypadku prawnik zrozumiał, że przyczyną zderzenia mogło być błędne oznakowanie drogi. Ruch odbywał się – do czasu oddania drugiej jezdni - w obu kierunkach, ale kierowcy byli przekonani, że jadą drogą ekspresową i zajmując dwa pasy ruchu, narażali się na śmiertelne niebezpieczeństwo.

- Powiedziałem policji i w prokuraturze, że dojdzie tam do następnego śmiertelnego wypadku. Zaznaczyłem, że stanie się tak w najbliższych dniach – przywołuje Marcin Łaziński

Drogowcy zignorowali jednak ostrzeżenia. Tydzień po śmierci Krystiana w podobnych okolicznościach doszło do kolejnego śmiertelnego wypadku. Niedługo później droga S5 w całości została oddana do ruchu.

TVN UWAGA! 5025977
Przeszedł z urną na otwarcie drogi. "Wysłaliście ludzi na śmierć"
Uroczyste otwarcie odcinka drogi S5 łączącej Poznań z Bydgoszczą zostało nieoczekiwanie przerwane przez rodzinę 37-latka, który w listopadzie zginął w wypadku na udostępnionym wcześniej do ruchu fragmencie tej trasy. - Wysłaliście ludzi na śmierć – mówił podczas uroczystości brat ofiary.

Marcin Łaziński, na własną rękę dotarł do naocznego świadka wypadku swojego brata. Świadka, którego nie znalazła prokuratura.

- [Do wypadku doszło – red.] przez totalny brak oznakowania, że wjeżdżało się w drogę, która jest drogą w dwóch różnych kierunkach. Byłem na 100 proc. pewien, że jest to droga jednokierunkowa, że są to dwa pasy drogi jednokierunkowej. Takie beznadziejne było oznakowanie – mówił pan Piotr.

podziel się:

Pozostałe wiadomości