Nie zobaczycie ich na ekranie, ale bez nich nie byłoby reportaży. Poznajcie zespół dokumentacji Uwagi!

TVN UWAGA! 5356810
TVN UWAGA! 5356810
Choć nie widać ich na ekranie, bez ich pracy, nie byłoby reportaży Uwagi! Tym tekstem, z okazji 20. urodzin naszego programu, chcemy Wam przedstawić zespół naszych dokumentalistów.

- Nasi dokumentaliści mogliby z powodzeniem prowadzić biura detektywistyczne – śmieje się wieloletnia reporterka Uwagi!, Joanna Bukowska.

Rzeczywiście, dokumentaliści to osoby, dla których, wydaje się, że nie ma rzeczy i zadań niemożliwych. Ale zacznijmy od początku.

Od zgłoszenia po emisję reportażu

Jeśli ktoś skontaktuje się z Uwagą!, jego temat trafia właśnie do działu dokumentacji. Nasi dziennikarze oceniają i weryfikują sprawę (wykonując przy tym często dziesiątki, a może nawet setki, telefonów). Nim historia trafi do reporterów, dokumentaliści rozmawiają z bohaterami, umawiają urzędników i ekspertów, często jadą na miejsce, by przyjrzeć się sytuacji. Załatwiają też masę formalności, bez których nie można byłoby zrealizować reportażu telewizyjnego.

- Gdy trzeba umówić niekoniecznie chętnego do rozmowy urzędnika, zaczyna się dziać! Przykładowo; kiedy poproszę, by dokumentalista umówił mi sołtysa, często stoją za tym wielogodzinne rozmowy z opornym przedstawicielem lokalnej władzy. Większość z naszych dokumentalistów w takiej sytuacji wejdzie oknem, jak się nie da drzwiami. Mają swoje sposoby, których nie mogę zdradzić – mówi Joanna Bukowska.

- Namówienie rozmówcy do wystąpienia przed kamerą i opowiedzenia o swojej trudnej, często traumatycznej, historii przed milionową publicznością, każdy z nas chyba traktuje jako mały, codzienny sukces. Liczy się też, by nie zawieść zaufania jakim nas rozmówcy obdarzyli – mówi dokumentalistka Ewelina Gazdowska, która pracuje w Uwadze! ponad 12 lat.

Zaangażowanie i odwaga

Ważne tematy, które nie raz były na ustach tysięcy Polaków, wymagają ogromnego zaangażowania ze strony dokumentalistów.

- Praca nad tematami trwa czasem nawet kilka miesięcy. Dzięki wytrwałości, a przede wszystkim dzięki temu, że wierzymy w sens tego co robimy, udaje się nam pomóc tysiącom osób. Bardzo często także poza kamerą – mówi Tomasz Wanat, szef działu dokumentacji Uwagi!

Praca dokumentalistów wymaga też nie lada odwagi. Kiedy trzeba zweryfikować temat, zgłaszany często anonimowo, dokumentaliści Uwagi! jadą na miejsce incognito – robią zdjęcia, rozmawiają z ludźmi. Nie raz zatrudniają się do pracy w miejscach, w których dziać się mają nieprawidłowości. To dzięki dokumentaliście, który zatrudnił się do pracy w ubojni, pokazaliśmy, że skandaliczny proceder zabijania chorych krów ma się w Polsce dobrze.

I choć dokumentalistów zwykle nie widać na ekranie, każdy w Uwadze! wie, że bez nich nie byłoby reportaży.

Poznajcie dokumentalistów Uwagi!

Małgorzata Banasiewicz-Kawka

W Uwadze! od 15 lat.

Sukces:

Przyszłam do tego programu, by pomagać innym, to chyba poczucie misji. W pamięci zapadają mi historie fundacyjne, kiedy rodzice opowiadają nam jak wygląda ich codzienność z chorym dzieckiem. To dużo dla mnie znaczy, że możemy im w jakiś sposób pomóc. Tak było z Zuzią chorą na pęcherzycę, Wiktorią i Nadią, dziewczynki chorują na wrodzoną łamliwość kości albo Olą z zespołem Retta.Najmocniej zapadła mi w pamięć jednak historia 4-letniego Kuby, którego bardzo źle traktował partner jego matki. Kiedy na miejsce pojechała reporterka Ania Barańska–Całek, jeszcze tego samego dnia kobieta z trójką małych dzieci wyprowadziła się z mieszkania, w którym żyła razem z partnerem, a Kuba trafił na terapię. Było to dosyć trudne, ponieważ zbiegło się z pandemią i bezwzględnym lockdownem, a jednak się udało.

Po pracy:

Jestem kinomanką. Jak tylko mam wolną chwilę, uciekam do kina, aby na dużym ekranie oglądać kolejne historie ludzkie...

Anna Mierzejewska

W Uwadze! dwa lata.

Sukces:

Temat, który utkwił mi w pamięci, dotyczy zbrodni, która miała miejsce w Wielki Piątek we wsi Piątek. Brzmi poetycko, prawda? Rzeczywistość jest jednak bardziej brutalna. Wówczas po interwencji policji znaleziono w lesie ciało 30-latka. Razem z reporterem Tomkiem Patorą przyglądaliśmy się sprawie. Reporter w zaledwie dwa dni ustalił, że chłopak został pobity przez funkcjonariusza policji, który wcześniej interweniował w jego domu. Co więcej, okazało się, że komendant ten miał w zwyczaju w ten sposób „dawać nauczkę”. Tym razem jego „interwencja” skończyła się tragedią.

Temat ten był dla mnie tak istotny, bo stanowi w zasadzie wypadkową tego, co w tym zawodzie i w tym programie jest dla nas najważniejsze – działanie w imieniu ludzi, którzy walczą z instytucjami, którym często nie pozostało nic innego, niż wsparcie dziennikarzy. Staramy się wtedy dojść do prawdy, a potem opowiedzieć o niej światu.

Po pracy:

Jeżdżę w Tatry, kiedy tylko mam okazję. A gdy jej nie mam, to ją stwarzam. W Warszawie chodzę na ścianki wspinaczkowe – potrzebuję adrenaliny chyba nie tylko w pracy. I choć to może brzmieć patetycznie – gdy wisi się na linie, perspektywa spojrzenia na własne życie się zmienia. Tak samo zmienia się, gdy dotykamy prawdziwych ludzkich tragedii.

Tomasz Słomiński

W redakcji Uwagi pracuje od 2009 roku.

Sukces:

Udało mi się namówić Korę na realizację dwóch materiałów, które były ostatnimi telewizyjnymi reportażami z udziałem wokalistki Maanamu, zmagającej się z nowotworem, a prywatnie najważniejszej dla mnie osoby w polskiej muzyce.

Od pierwszego kontaktu kibicowałem Piotrowi Chałupce. Chodzi o mężczyznę, który został niesłusznie oskarżony i skazany za rzekomy transport narkotyków z Berlina do Polski. Gdy w lipcu sąd apelacyjny orzekł, że jest niewinny, cieszyłem się jak dziecko.

Poczułem, że jako dziennikarz mogę pomóc, gdy przekonałem prokuraturę, by poważnie zainterweniować w sprawie uporczywego nękania młodego mężczyzny z Łodzi przez stalkera. Prześladowca trafił do więzienia.

Po pracy:

Próbuję biegać, ale często mam z joggingiem pod górkę, bo moje stare nogi czasami ulegają kontuzjom. Wiem, co nowego przeczytać, co obejrzeć w kinie lub z seriali, czego posłuchać i na jaki iść koncert i dzielę się rekomendacjami z innymi.

Klaudia Aramowicz

Pracę w Uwadze! zaczęła w Prima Aprillis w 2019 roku.

Sukces:

Największy sukces, a raczej sprawa którą zapamiętam na długo - to historia trzech kobiet, które spotkałam na zatłoczonym dworcu w Krakowie, zaraz po wybuchu wojny w Ukrainie. Starsza pani, jej córka i wnuczka od kilku dni spały na zimnej płycie dworca. Uciekły z bombardowanego Charkowa, spakowane w kilka plastikowych toreb. Ich dom został kompletnie zniszczony. Nie miały pieniędzy na nocleg, ani na transport do Hiszpanii, gdzie czekała na nie rodzina. Przewoźnicy, którzy oferowali swoją pomoc, nie chcieli ich zabrać, ponieważ miały ze sobą jeszcze jednego członka rodziny - dużego psa. Udało nam się znaleźć tymczasowy nocleg w Krakowie i darmowy transport do Hiszpanii.

Drugi temat, który jest dla mnie ważny, to transmisja Uwagi! na żywo z Zakopanego, kiedy pioruny uderzyły w krzyż na Giewoncie i trwała wielka akcja ratunkowa. To była ogromna tragedia, zginęły cztery osoby, było ponad stu rannych. Pomyślałam, że Uwaga! to nie tylko reportaże, nad którymi pracuje się przez jakiś czas, ale też szybkie i sprawne reagowanie.

Po pracy:

Kiedy mogę, pakuję kota w pociąg i uciekam na moją rodzinną Warmię - tam odpoczywam najlepiej.

Ewelina Gazdowska

W Uwadze! od ponad 12 lat.

Sukces:

Takie małe codzienne sukcesy to namówienie rozmówcy do wystąpienia przed kamerą i opowiedzenia o swojej trudnej, często traumatycznej, historii przed milionową publicznością. A później nie zawiedzenie tego zaufania, jakim nas obdarzyli.

Jeden z takich reportaży, który utkwił mi w pamięci, to historia zamienionych dzieci na porodówce. Rodzina zdecydowała się opowiedzieć nam o tym, jak spadły na nią dwie tragedie – jedna to śmierć syna, a później druga - wiadomość o tym, że przez 30 lat wychowywali nie swoje dziecko. Gdy prawda wyszła na jaw, rodzice zaczęli szukać biologicznego syna. Wierzyli, że opowiedzenie publicznie tego, co ich spotkało, pomoże im go odnaleźć. I tak się stało. Nagłośnienie sprawy spowodowało, że nastąpił przełom w poszukiwaniach. W odnalezieniu syna pomogli internauci i facebookowy profil "Zaginieni przed laty".

Fajne jest to, że pracując w tym programie, możemy zmienić los konkretnego człowieka, to jest bardzo satysfakcjonujące. Pamiętam historię pani Aliny, która została oszukana na prezentacji produktów medycznych. Seniorka zwróciła się do nas z prośbą o pomoc w odzyskaniu pieniędzy od oszustów. Za sprawą naszej interwencji udało się to zrobić. Widok pani Aliny, wychodzącej z plikiem odzyskanych banknotów, był bezcenny.

Po pracy:

Odskocznią od pracy są podróże, najchętniej po ukochanej Italii. Jestem też miłośniczką gotowania. Gotowanie inspiruje mnie i odpręża, a poza tym kocham jeść.

Tomasz Lusawa

W Uwadze! od 2008 roku.

Sukces:

Historia, która nauczyła mnie dziennikarskiego fachu, to z pewnością sprawa śmierci małej Madzi z Sosnowca. Zrobiliśmy o tym kilkanaście reportaży i często Uwaga! była o krok przed innymi mediami.

W mojej pracy przede wszystkim lubię, kiedy realnie możemy pomóc bohaterowi. Kilka miesięcy temu pomogliśmy niepełnosprawnemu intelektualnie mężczyźnie. Bank naciągnął go na ogromny kredyt, którego nie był w stanie spłacać. Po naszej interwencji, jego kredyt został anulowany, a dodatkowo otrzymał jeszcze sporą rekompensatę.

Po pracy:

Moją odskocznią od pracy jest muzyka i scena. Kocham śpiewać, mam swój zespół, z którym zagrałem ponad 300 imprez, od wesel po wiejskie dożynki.

Ewa

W Uwadze! pracuje 2 lata.

Sukces:

W tej pracy sukces zawsze związany jest ze skuteczną pomocą naszym bohaterom. Najmocniej zapamiętałam dwie historie z happy endem:

80-letnia pani Marianna została bez dachu nad głową, bo oszukał ją deweloper, od którego kupiła mieszkanie za oszczędności życia. Dzięki naszej interwencji w ministerstwie sprawiedliwości, pani Marianna dostała bezpieczny dach nad głową, a sprawą dewelopera zajęły się właściwe organy. Z panią Marianną mam kontakt do dziś.

Kolejna sprawa dotyczyła małżeństwa prawie stulatków, pani Halina (95 lat) i pan Edward (98 lat), dostali odmowę w sprawie przyjęcia ich do miejscowego domu pomocy, choć ich stan zdrowia i niemożność samodzielnego funkcjonowania absolutnie za tym przemawiały. Dzięki naszej interwencji oboje dostali miejsce w DPS-ie.

Nie bez powodu przywołuję te dwie historie. To właśnie nieszczęścia osób starszych poruszają mnie zawsze najbardziej i to po te tematy sięgam najchętniej.

Po pracy:

Największą odskocznią od pracy jest dla mnie moja prawie 2-letnia córka. To czas spędzony z nią, kiedy mogę odłożyć służbowy telefon i komputer i skupić się tylko na niej, jest największą formą relaksu. A gdy moja córka podrośnie, z pewnością wrócę do mojej drugiej wielkiej pasji, jaką jest siatkówka.

Arleta Bolda-Górna

W Uwadze! od czterech lat.

Sukces:

W dziennikarstwie trudno się mówi o sukcesach, bo za każdym może kryć się też czyjaś tragedia. Choć często udaje się pomóc bohaterowi, bywają też sytuacje, kiedy nie możemy pomóc tak, jakbyśmy chcieli.

W redakcji często zajmuję się tematami kryminalnymi, pracowałam m.in. przy sprawie „kanibali” spod Choszczna, głośnego porwania i zabójstwa 5-letniego Dawida, czy wykorzystywania seksualnego nieletnich w trójmiejskich klubach.

Po pracy:

Moją ulubioną odskocznią od pracy jest astronomia - z góry łatwiej złapać dystans do wszystkiego, co na dole.

Mateusz

W Uwadze! pracuje blisko 8 lat.

Sukces:

Największe sukcesy to przede wszystkim te historie, w których nasza interwencja przyniosła zamierzone skutki. Przykładowo, kiedy wspólnie z Maćkiem Dopierałą realizowaliśmy reportaż o dopalaczach w Zawierciu. Zmarło kilka osób w krótkim czasie, osoby, które się do tego przyczyniły, po reportażu poniosły odpowiedzialność prawną. Pamiętam też tematy, w których wcielaliśmy się w różne role, żeby lepiej eksplorować teren, w którym dochodziło do nieprawidłowości - jak zatrudnienie się w jednym z hoteli w Wiśle, w którym panowały fatalne warunki. Innym razem udawałem bezdomnego.

Po pracy:

W wolnym czasie amatorsko robię niezłe zdjęcia, oglądam świetnie filmy i spotykam się wyjątkowymi ludźmi.

W redakcji Uwagi! pracuje kilkunastu dokumentalistów, część z nich ze względu na charakter pracy chciała pozostać anonimowa.

podziel się:

Pozostałe wiadomości