Karolina Dynkowska w styczniu 2016 roku, będąc w zaawansowanej i prawidłowo przebiegającej ciąży, pojechała do szpitala w Świeciu. Była bardzo zaniepokojona brakiem ruchów płodu.
Dyżurujący lekarz ginekolog odesłał ją jednak do domu. Gdy ciężarna po kliku godzinach wróciła do szpitala - przez dwie godziny robiono jej KTG, potem stwierdzono, że dziecko zmarło.
Dynkowska z mężem zgłosili sprawę do prokuratury i do rzecznika dyscyplinarnego Izby Lekarskiej.
Po 7 latach od śmierci córki pani Karoliny Sąd Rejonowy w Świeciu stwierdził, że lekarz nieumyślnie popełnił przestępstwo narażenia na bezpośrednie niebezpieczeństwo utraty życia albo ciężkiego uszczerbku na zdrowiu nienarodzonego dziecka.
Sąd uznał też, że lekarz dopuścił się szeregu błędów podczas badania ciężarnej i nie podjął decyzji o cesarskim cięciu.
Kara to 5 tys. złotych, które lekarz ma wpłacić na rzecz Funduszu Pomocy Pokrzywdzonym oraz Pomocy Postpenitencjarnej.
Decyzją sądu postępowanie zostało umorzone na okres dwóch lat. Wyrok nie jest prawomocny.