Sebastian B. był duchownym Zakonu Braci Mniejszych w Bytomiu. W parafii był opiekunem ministrantów, prowadził warsztaty dla dzieci. Bardzo często zabierał je na wakacje. Zdarzało się, że wyjeżdżał z podopiecznymi w pojedynkę. Był lubiany i wzbudzał zaufanie.
Franciszkanin z Bytomia skazany
W lutym 2021 roku Prowincja Wniebowzięcia NMP Zakonu Braci Mniejszych złożyła do bytomskiej prokuratury zawiadomienie o możliwości popełnienia przestępstwa przez duchownego. Chodziło o czyny zabronione wobec czterech nieletnich ministrantów, którymi B. miał się opiekować.
- Jest podejrzany o to, że w dłuższym okresie czasu doprowadził małoletniego do obcowania płciowego i poddaniu się innym czynnościom seksualnym poprzez stosowanie przemocy, nadużycie zaufania i gróźb. Ponadto przedstawione zostały mu zarzuty dotyczące dwóch innych małoletnich, gdzie zarzuca mu się doprowadzenie ich do poddania się innym czynnościom seksualnym – mówił w rozmowie z Uwagą! Marek Furdzik z Prokuratury Rejonowej w Bytomiu w listopadzie 2021 roku.
Pod koniec 2022 roku w sądzie w Bytomiu zapadł wyrok ws. franciszkanina. Mężczyzna został skazany na 12 lat bezwzględnego więzienia. To najwyższy wymiar kary za stawiane mu zarzuty.
Dodatkowo Sebastian B. wypłacić każdej ze swoich ofiar nawiązkę - 75 tys. dla jednej z ofiar, 50 tys. dla drugiej oraz po 35 tys. dla kolejnych dwóch pokrzywdzonych.
B. otrzymał również zakaz zbliżania się do ofiar na mniej niż 50 metrów oraz 10-letni zakaz wykonywania zawodów związanych z edukacją dzieci.
Wyrok jest nieprawomocny.
Ofiary franciszkanina przerywają milczenie
Reporterce Uwagi! udało się porozmawiać z jedną z ofiar Sebastiana B. Kamil od dziecka był związany z bytomską parafią. Po raz pierwszy został skrzywdzony, gdy miał zaledwie 13 lat.
- To działo się w podziemiach kościoła. Schodzi się schodami i tam jest taka salka – opowiadał. I dodawał: - Najgorzej było, kiedy chciałem mu uciec. Używał przemocy, trzymał mnie za ręce. Po tym wylądowałem w szpitalu w związku z problemami żołądkowymi.
W kolejnym reportażu Uwagi! informowaliśmy o kolejnej ofierze duchownego. Nastolatek trafił do tego samego szpitala psychiatrycznego co Kamil. Miał za sobą kilka prób samobójczych, po raz pierwszy miał zostać skrzywdzony, gdy miał 8 lat.
- Syn już dwukrotnie próbował się powiesić. On nie chce ze mną rozmawiać na ten temat. Pytałam, co mu robił, to odpowiedział, że „wszystko to, co robi kobieta z mężczyzną w łóżku”. Nie pamiętam kiedy spałam całą noc. Śpię po 2, 3 godziny. Ostatnio nawet klamki z okien powykręcałam, bo bałam się, że syn sobie coś zrobi – mówiła pani Bożena, matka chłopca.