Małżeństwo, które sprzedawało wyroby mięsne własnej produkcji na targu w Nowej Dębie, stanie przed sądem. Jest już akt oskarżenia. 55-letnią Reginę S. i 56-letniego Wiesława S. oskarżono m.in. o nieumyślne spowodowanie śmierci. Grozi im do pięciu lat więzienia.
Chodzi o sprawę z lutego 2024 roku. 54-letni mężczyzna zmarł po zjedzeniu galarety kupionej na straganie małżeństwa S.
54-latek, który zjadł mięsną galaretę, bardzo szybko źle się poczuł. Pogotowie zabrało go do szpitala. Ale po dwóch godzinach mężczyzna zmarł. Dwie kobiety, które też kupiły galaretę, z objawami zatrucia, trafiły do szpitala. Wszyscy byli klientami małżeństwa, które od dawna sprzedawało swoje wyroby na targu w Nowej Dębie.
Zarzuty dla małżeństwa, które sprzedało galaretę na targu
Jak informuje prokuratura w Tarnobrzegu, która zajmuje się sprawą, małżeństwo zostało oskarżone nieumyślne spowodowanie śmierci jednej osoby oraz ciężkiego i średniego uszczerbku na zdrowiu dwóch innych osób, a także umyślne narażenie na bezpośrednie niebezpieczeństwo utraty życia lub odniesienia ciężkiego uszczerbku na zdrowiu pokrzywdzonych osób
Regina S. oraz Wiesław S. przyznali się do zarzucanych im czynów i złożyli wyjaśnienia. Obojgu grozi od 3 miesięcy do 5 lat pozbawienia wolności.
Śmiertelne zatrucie galaretą w Nowej Dębie
Uwaga! zajmowała się tematem, a naszej reporterce Magdalenie Zagale, udało się porozmawiać z właścicielami straganu.
- Gospodarstwo jest małe, nie ma przychodów i chcieliśmy trochę dorobić. Żona pracuje sezonowo. Ja trochę się pochorowałem i nie mogę pracować w zawodzie – opowiada mężczyzna. I dodaje: - I wyszło, jak wyszło. Nieszczęście się stało i tyle.
Jak wyglądało samo przetwarzanie mięsa?
- Galaretę produkowałam we własnej kuchni. W domu – mówi kobieta.
- Było jak w domu, chyba czysto - dodaje.
Autor: as