Po tragicznym wypadku mówił, że „była to konfrontacja bezpiecznego auta z trumną na kołach”. Jak podaje tvn24.pl, łódzki adwokat usłyszał wyrok za spowodowanie wypadku, w którym zginęły dwie kobiety.
Do wypadku doszło we wrześniu 2022 roku na Warmii. Dwa samochody, audi i mercedes, zderzyły się na odcinku Barczewo-Jeziorany. Zginęły dwie kobiety z audi - 53-letnia i 67-letnia. Według policji, „41-letni kierujący mercedesem, mógł zjechać na przeciwległy pas ruchu i doprowadzić do zderzenia z audi”.
Wyrok dla adwokata, który mówił o „trumnach na kółkach”
Kierowca mercedesa, łódzki adwokat Paweł K., był oskarżony o umyślne naruszenie zasad bezpieczeństwa w ruchu lądowym, co doprowadziło do nieumyślnego spowodowanie wypadku drogowego, w którego efekcie życie straciły dwie kobiety.
W Sądzie Okręgowym w Olsztynie zapadł właśnie wyrok. Jak podaje tvn24.pl, Paweł K. został skazany na 2 lata więzienia. Ponadto K. dostał też 5-letni zakaz prowadzenia pojazdów. Wyrok nie jest prawomocny.
Prokuratura żądała dla K. 5 lat więzienia, 10 lat zakazu prowadzenia pojazdów mechanicznych oraz zadośćuczynienia dla członków rodziny ofiar. Obrona oskarżonego dążyła do uniewinnienia mężczyzny.
„Trumny na kółkach”
W wypadku zginęły dwie kobiety – matki pani Karoliny i pana Pawła. Kobiety jechały dobrze znaną sobie drogą, aby odwiedzić swoje dzieci i wnuki. Kobiety, które zginęły, poruszały się starszym modelem audi.
O sprawie zrobił się głośno, kiedy sprawca wypadku Paweł K. opublikował film w internecie.
„Zapominamy moi drodzy o tym, że po naszych drogach poruszają się trumny na kółkach. I to była konfrontacja bezpiecznego samochodu z trumną na kółkach. I między innymi, dlatego te kobiety zginęły”, słyszymy we fragmencie nagrania opublikowanego przez adwokata niedługo po wypadku.
„One są do nas przerzucane, bo ludzie kupują: „O fajnie, kupiłem auto za 3 tys. zł”. A nie lepiej wziąć kredyt, pożyczyć od kogoś kasę, poczekać, uzbierać i kupić bezpieczne auto? Zastanówmy się nad tym, naprawdę”, słyszymy w innym fragmencie nagrania.
- Mam kredyt na dom, bo mi rodzice nie dali domu – mówił pan Paweł, syn jednej z ofiar. I dodaje: - Pomagali mi, jedna mama i druga mama, żebyśmy wszystko mieli. I mamy dwójkę dzieci. Nie prowadzę żadnej kancelarii, nie zarabiam Bóg wie ile. Auto mamy takie, na jakie nas stać i na pewno jest bezpieczne i sprawne.
- Jakby jechały rowerem, albo szły pieszo, to, co by powiedział? – pytała pani Karolina, córka jednej z ofiar.
Autor: as