Do tragicznego wypadku drogowego doszło jesienią ubiegłego roku na Warmii, na drodze między Jezioranami a Barczewem. Sportowy mercedes, prowadzony przez znanego łódzkiego adwokata, zderzył się czołowo z audi, którym jechały do rodziny dwie starsze kobiety: mama pani Karoliny i mama pana Pawła. Kobiety zginęły na miejscu.
- [Mercedes – red.] musiał przekroczyć oś jezdni, wjeżdżając na pas, którym poruszały się nasze mamy. Nie było, gdzie uciec, jest tam rów – tłumaczy Paweł Nowakowski, syn jednej ze zmarłych.
„Trumny na kółkach”
„Zapominamy moi drodzy o tym, że po naszych drogach poruszają się trumny na kółkach. I to była konfrontacja bezpiecznego samochodu z trumną na kółkach. I między innymi, dlatego te kobiety zginęły”, słyszymy we fragmencie nagrania opublikowanego przez adwokata niedługo po wypadku.
Gdy sprawa tej wypowiedzi stała się głośna, kierowca mercedesa usunął szokujące nagranie, tłumacząc jego publikację silnymi emocjami po wypadku. Tymczasem z Olsztyna napływały kolejne informacje, m.in. o wykryciu w organizmie adwokata śladowych ilości kokainy. Ale przede wszystkim bliscy ofiar od kilku miesięcy czekają na ustalenie, czy ponosi on winę za spowodowanie tego wypadku.
- Od wypadku nie dzieje się nic – ubolewa pan Paweł.
- My, jakbyśmy spowodowali taki wypadek, to od razu byśmy siedzieli w więzieniu, mieli zabrane prawo jazdy. A tu nie ma nic, ani żadnej kary, ani zabrania prawa jazdy, ani nawet wstrzymania – mówi Karolina Terepora, córka jednej ze zmarłych kobiet. I dodaje: - Moim zdaniem ręka rękę myje. Wszystko zamiecione jest pod dywan.
- Rodzina, nadal, nie zna odpowiedzi na najbardziej nurtujące pytanie, dlaczego do dzisiaj kierującemu mercedesem nie postawiono zarzutu. To kluczowe – podkreśla Karol Rogalski, pełnomocnik rodzin ofiar wypadku. I dodaje: - Pracuję już od wielu lat i jestem ostatnią osobą, która doszukiwałaby się teorii spiskowych, nie mniej jednak zbiegi okoliczności, które towarzyszą temu postępowaniu rodzą uzasadnioną wątpliwość, czy nad panem mecenasem nie jest rozciągnięty daleko idący parasol ochronny.
Przebieg śledztwa z każdym kolejnym miesiącem budził coraz większe zdziwienie pełnomocnika rodzin ofiar. Prokurator nie wydał postanowienia o zatrzymaniu adwokatowi prawa jazdy, zaś powołani przez prokuraturę specjaliści uznali, że śladowe ilości narkotyku nie miały jakiegokolwiek wpływu na przebieg wypadku.
- W zwykłej sprawie wykroczeniowej, przykładowo przekroczenia podwójnej ciągłej, funkcjonariusz policji, pomimo tego, że obwiniony nie przyznaje się do wykroczenia, stosuje środki w postaci zatrzymania prawa jazdy do czasu wyjaśnienia w postępowaniu sądowym. A tutaj, w sytuacji śmierci dwóch osób, nie ma żadnych środków, które zapobiegają możliwości brania udziału w ruchu drogowym – mówi Karol Rogalski. I dodaje, że „nie jest możliwe do ustalenia, jaki był faktyczny stan kokainy w momencie zderzenia”.
- To jest chore, jakąkolwiek by nie miał ilość kokainy, to prowadził samochód i nic. Przecież w Polsce nie można mieć jakichkolwiek narkotyków – podkreśla pani Karolina.
Sąd dyscyplinarny
Po wypadku media ujawniły, że adwokat już wcześniej zachowywał się w sposób budzący zdziwienie i mógł mieć także problemy z przestrzeganiem przepisów. Wśród jego internetowych filmów i postów jest zdjęcie zrobione zza kierownicy auta, którego kierowca znacznie przekracza dozwoloną prędkość. Sąd dyscyplinarny łódzkiej palestry zajął się sprawą opisywanego przez nas wypadku, zarzucając Pawłowi K. naruszenie przepisów o ruchu drogowym oraz naruszenie zasad godności zawodu adwokata. Tej sprawy również do dziś nie się udało się zakończyć.
- Pan mecenas nie stawił się na wyznaczony termin rozprawy przed sądem dyscyplinarnym, nie usprawiedliwiając swojej nieobecności. To znaczy nie wskazał przyczyny, dla której będzie nieobecny, nie mniej jednak sam ten fakt nie spowodowałby odroczenia rozprawy, gdyby nie wpływ informacji o ustanowieniu obrońcy przez pana mecenasa. A obrońca przebywał na zwolnieniu lekarskim – wyjaśnia Anna Mrożewska, rzecznik Okręgowej Rady Adwokackiej w Łodzi.
„Będziemy walczyć do końca”
Tymczasem Paweł K., kolejny raz zaskoczył wszystkich zostając obrońcą najstarszego syna jednej z kobiet, które zginęły w wypadku. Mężczyzna, którego obrońcą jest Paweł K., wielokrotnie miał problemy z prawem i czeka w areszcie na kolejny proces. Łódzki adwokat twierdzi, że klient sam się do niego zgłosił.
- Jeżeli mecenas K. myślał, że wyciągnie go z aresztu i my się wycofamy, to tak nie będzie. Będziemy walczyć do końca. On nam zabił dwie mamy. Moją mamę i Pawła mamę. To nie będzie tak, że on będzie chodził po świecie i nie poniesie żadnej kary – zaznacza pani Karolina.
- Nie widać tu sprzeczności interesów? Ja widzę – ocenia mecenas Karol Rogalski.
Dlaczego Paweł K. został obrońcą syna ofiary? Adwokat od czasu wypadku nie rozmawia z dziennikarzami, ale gdy udaliśmy potencjalnego klienta, umówił się z nami na spotkanie w jednym z centrów handlowych.
Jednak kiedy K. zobaczył, że ma do czynienia z reporterem opuścił spotkanie, nie chciał odpowiadać na pytania.
Brak opinii biegłego
Mimo że od wypadku minęło pół roku, olsztyńska prokuratura nie przedstawiła do dziś kierowcy mercedesa żadnych zarzutów. Śledczy powołują się na brak opinii, której wykonanie zlecili tuż po tym zderzeniu biegłemu, który przed jej sporządzeniem zmarł.
- T a śmierć spowodowała konieczność powołania innego biegłego, tym razem z centralnego laboratorium z Komendy Głównej Policji. W tej chwili czekamy na kompleksową opinię. Mamy nadzieję, że po jej uzyskaniu prokurator będzie mógł już podjąć konkretne czynności – mówi Krzysztof Stodolny, rzecznik Prokuratury Okręgowej w Olsztynie.
- Normalnie, taka opinia wydawana jest w ciągu maksymalnie sześciu tygodni. A tutaj mija pół roku, po drodze umiera biegły z zakresu ruchu drogowego z komendy w Olsztynie, kolejnym postanowieniem prokurator przekazuje to do Warszawy, gdzie sam czas oczekiwania, z uwagi na jednostkę, którą wybrał prokurator, oznacza kolejne sześć miesięcy. Obstawiam minimum pół roku nim pojawi się opinia. Jaki jest tego wszystkiego powód? To wielkie pytanie – dziwi się mec. Karol Rogalski.
Czy rzeczywiście opinia biegłych była konieczna do postawienia adwokatowi zarzutu spowodowania wypadku? Decyzja zależy od prokuratora prowadzącego taką sprawę.
- Rzeczywiście w pierwszych wypowiedziach funkcjonariuszy policji było wskazane, że to kierujący samochodem mercedes zjechał na przeciwległy pas ruchu i doprowadził do zderzenia. Ale będący na miejscu prokurator rejonowy, który przeprowadzał oględziny, w swoich następnych wypowiedziach był bardziej wstrzemięźliwy i wskazywał, że na obecnym etapie nie można w 100 proc. powiedzieć, kto bezpośrednio przyczynił się do zaistnienia tego wypadku drogowego – mówi Krzysztof Stodolny.
Prokuratura w Olsztynie obiecuje, że kluczowa opinia biegłego zostanie wykonana w ciągu miesiąca. Do czasu podjęcia przez śledczych decyzji, kto - ich zdaniem - spowodował wypadek, łódzki adwokat nadal może wykonywać swój zawód.