Zostali odcięci od centralnego ogrzewania. "To szantaż energetyczny"

Zostali odcięci od centralnego ogrzewania
Jak przeżyją zimę bez ogrzewania?
Kilkadziesiąt rodzin w Strzelinie straciło dostęp do centralnego ogrzewania i ciepłej wody. Wszystko przez decyzję prezeski spółdzielni, która zabrała klucze do ich kotłowni i pomimo decyzji sądu, nie chce go wydać.

Mieszkańcy trzech bloków w Strzelinie byli niezadowoleni ze spółdzielni mieszkaniowej.

- Opłaty były bardzo duże, a żeby naprawić dach czy przepchać rury, nie szło załatwić – opowiada pan Piotr.

Lokatorzy odłączyli się od spółdzielni

Dlatego lokatorzy postanowili odłączyć się od spółdzielni i założyć wspólnoty mieszkaniowe. A to, jak się okazało, spowodowało nie lada problemy.

- Dzień przed Wigilią odcięli nam ogrzewanie, czyli w pierwszy dzień, kiedy było podpisane, że odchodzimy – opowiada pan Piotr.

- Kolejna sytuacja była w lutym. Ogrzewanie w ogóle nie było włączone. I teraz od dwóch tygodni mówią, że jest awaria pieca – oburza się pani Agnieszka.

- Zadzwoniliśmy do serwisanta, powiedział, żeby się z nim nie kontaktować, że pani prezes nas odcięła – przytaczają pani Agnieszka i pan Piotr.

I tak, kilkadziesiąt rodzin w nowy sezon grzewczy weszło z zimnymi kaloryferami i bez ciepłej wody w kranach.

Mieszkańcy myją się w miskach

- Grzeję wodę na gazie, wlewam do miski i w misce się myję – pokazuje pan Władysław. I dodaje: - Gaz prawie cały czas chodzi, więc więcej się płaci. Rachunki są też wyższe za prąd. Dogrzewam się grzejnikiem elektrycznym.

Pani Agnieszka i pan Piotr razem z dziećmi zdecydowali się opuścić swoje mieszkanie i przeprowadzić się do jej mamy. Ściśnięci na małej powierzchni próbują przetrwać ten trudny czas.

- Jest ciasno, ciężko, ale musimy tak mieszkać. Codziennie migrujemy. Jesteśmy trochę tam, trochę tutaj – tłumaczy pan Piotr.

- To, co się dzieje, to jest szantaż energetyczny – ocenia pan Jan.

Nie mają dostępu do kotłowni

Mieszkańcy tłumaczą, że problemem jest to, że nie mają dostępu do kotłowni gazowej.

Choć sąd nakazał władzom spółdzielni udostępnienie kluczy mieszkańcom, to zarząd spółdzielni ignoruje sądowe postanowienie.

- Pani Renata D. usłyszała zarzut ograniczenia, a następnie odcięcia dopływu ciepłej wody i w ogóle ciepła. W ten sposób chciała zmusić mieszkańców do tego, by pozostali członkami spółdzielni i nie przeszli do nowo powstałej wspólnoty mieszkaniowej  – mówi Karolina Stocka-Mycek, rzecznik Prokuratury Okręgowej we Wrocławiu.

- Prokurator zastosował środek zapobiegawczy w postaci zakazu pełnienia funkcji prezesa spółdzielni, a także wykonywania wszelkich innych czynności zarządczych w spółdzielni – dodaje prokurator Karolina Stocka-Mycek.

Prezeska spółdzielni nie zgodziła się na rozmowę przed kamerą. Zarzuca mieszkańcom niepłacenie za ogrzewanie. Zaległości wspólnoty mają wynosić 140 tysięcy złotych, a sprawę rozstrzygnie sąd.

- Ona twierdzi, że jesteśmy zadłużeni, że nie płacimy. A wygląda to inaczej. Wszystkie faktury zostały uregulowane. Została jedna faktura z lipca, chyba na 20 tys. zł. Były tam też narzucone jakieś tam koszty własne. Powiedziałem zarządcy, że nie zapłacimy, póki nam nie wyjaśni, co to są za kwoty. Chcemy wiedzieć, za co mamy zapłacić– mówi pan Walenty.

- Jakie było moje zdziwienie, kiedy zobaczyłam, że to jest sama faktura. A gdzie rozliczenie? Nie było zestawienia kosztów, tego z czego wynikała kwota. Odesłałam to z prośbą o przedstawienie podstaw tych wyliczeń – mówi Izabela Stępień, zarządczyni nieruchomości przy ul. Grota Roweckiego. I dodaje: - Na drugi dzień przynieśli mi pismo, poza fakturą wydrukowana była kartka z tabelką w Excelu, ale matematycznie to się nie zgadzało.

Władze spółdzielni do dzisiaj nie udostępniły osiedlowej kotłowni. Zrozpaczeni mieszkańcy musieli znaleźć inne rozwiązanie. Wspólnie zapłacili za montaż kontenerowej kotłowni, która awaryjnie będzie doprowadzać ciepło do ich domów.

podziel się:

Pozostałe wiadomości