Przez położone pod Toruniem Rogówko przebiega ruchliwa droga krajowa nr 15. To bardzo niebezpieczna trasa, na której regularnie dochodzi do wypadków.
- Co roku jest jakiś wypadek, a nawet kilka w roku – mówi Bogdan Laskowski, sołtys wsi Rogówko.
- Zginął mój dziadek, wujek i sąsiad – wymienia jedna z mieszkanek.
W ostatnich latach na tamtejszym krótkim odcinku drogi zginęło sześć osób, 19 zostało rannych. Doszło do 23 zdarzeń drogowych.
Kolejna tragedia w Rogówku
- Wczoraj mieliśmy pogrzeb jednego z naszych mieszkańców – mówi pan Bogdan.
Do tragedii doszło 23 października. 57-letni pan Robert próbował pokonać ruchliwą jezdnię, gdy nagle uderzył w niego rozpędzony samochód. Mężczyzna zginął na miejscu.
- Wysiadł z autobusu i przechodził na właściwą stronę jezdni, by dojść do domu – opowiada Piotr Suliński, brat zmarłego mężczyzny.
- W opisie wypadku napisano, że mężczyzna przechodził w miejscu niedozwolonym. To ja się pytam, gdzie jest miejsce dozwolone, skoro najbliższe przejście jest w odległości 3, 4 kilometrów? – oburza się pan Piotr.
Zdaniem mężczyzny, gdyby zadbano o odpowiednią infrastrukturę - przejście dla pieszych i chodnik, to jego brat by żył.
- Piszemy w tej sprawie pisma do Generalnej Dyrekcji Dróg Krajowych i Autostrad i zawsze dostajemy negatywną odpowiedź. Mówią, że nie ma na to pieniędzy – mówi sołtys wsi Rogówko.
Choć Generalna Dyrekcja Dróg Krajowych i Autostrad podpisuje wielomiliardowe kontrakty na budowę dróg, to dla mieszkańców Rogówka środków starczyło tylko na przygotowanie dokumentacji.
- Mówimy o dwóch kilometrach ścieżki w Rogówku, co pierwotnie miało kosztować 2 mln zł. Teraz te koszty wzrosły i inwestycję trzeba by było oszacować od nowa – mówi Julian Drob, rzecznik bydgoskiego oddziału GDDKiA. I dodaje: - Inaczej jest traktowana kwestia z budowaniem nowych dróg ekspresowych czy autostrad, a inaczej, jeśli chodzi o takie jak tutaj zadania. To są zupełnie inne programy.
Chodnik w Rogówku zbudowała gmina
- Dobrze, że mamy w Rogówku choć kawałek chodnika, ale pieniądze na niego wyłożyła gmina – zaznacza sołtys Bogdan Laskowski.
- Wybudowaliśmy 205 metrów chodnika wraz z zatoką autobusową po jednej ze stron drogi krajowej – mówi Marek Nicewicz, wójt gminy Lubicz. I dodaje: - To nie jest nasze zadanie. I nie rozwiązuje problemu bezpieczeństwa. Wypadek, który się zdarzył, jest tego potwierdzeniem.
Wiele rodzin w Rogówku przeżywa własne dramaty związane z drogą nr 15.
- Mama poszła po zakupy i w drodze powrotnej zgarnęła ją ciężarówka. Dzięki Bogu miała rower, który uratował jej życie. Rower zaklinował się o zderzak, a mama była ciągnięta parędziesiąt metrów pod samochodem – opowiada pan Szymon. I dodaje: - Od pasa w dół była połamana, do tego złamane żebra i obojczyk. Na szczęście wyszła z tego, ale do dzisiaj odczuwa skutki wypadku. Nie może sama funkcjonować. Nie mówi. Musieliśmy jakoś pomóc mamie. Siostra zrezygnowała ze studiów.
- To straszne, jak mama musi teraz żyć przez niedbalstwo ludzi „u góry”. To oni mają krew tych ofiar na rękach - uważa pan Szymon.
Na drodze nie ma pobocza, przejścia dla pieszych ani oświetlenia. Mieszkańcy, żeby przejść na drugą stronę ulicy, muszą przebiegać między rozpędzonymi samochodami, ryzykując życie.
- Auta jeżdżą bardzo szybko, wyprzedzają na trzeciego, a policji nie ma – mówią osoby, które stały na przystanku w trakcie realizacji naszego reportażu.
Natężenie ruchu wynosi 11,5 tys. samochodów na dobę. To jest współczynnik taki sam, jak na pobliskiej drodze ekspresowej nr 5.
- Od Torunia tutaj jest pierwsza długa prosta na wyprzedzanie. Nawet jak idzie się wzdłuż drogi prawidłową stroną, a samochody się wyprzedzają, to jest to bardzo niebezpieczne – mówi Łukasz Staniszewski, bratanek ofiary wypadku.
Ciężarówki pędzą po drodze nr 15 z tak dużą prędkością, że podmuch wiatru przejeżdżających samochodów potrafi wepchnąć pieszych do rowu.
- Brat wracał ze sklepu i wpadł do rowu. To był luty, były roztopy i było dużo wody. On wleciał do tej wody – opowiada Jerzy Staniszewski, brat ofiary wypadku.
- Niby nie został potrącony, ale został podmuchem zepchnięty do rowu. A był niepełnosprawny, chodził o kuli i się podtopił. Zmarł po pięciu dniach w szpitalu – mówi pan Łukasz.
Mieszkańcy będą mieli chodnik?
W Rogówku mieszka blisko 600 osób, w tym wiele dzieci. Codzienny spacer do szkolnego autobusu jest dla nich śmiertelnie niebezpieczny.
- Po czym mają iść dzieci do domu, jak tu nawet nie ma pobocza? Przejeżdża jakiś tir i może wepchać je do rowu. Tak ma wyglądać bezpieczeństwo naszych dzieci? Kto wreszcie o to zadba? Czy musi zdarzyć się wypadek, w którym zginie dziecko, żeby nasz głos został usłyszany? – denerwuje się pani Karolina.
Mieszkańcy opowiadają, że w Rogówku nawet zwykły dojazd do posesji staje się bardzo niebezpiecznym manewrem.
- To jest prosty odcinek drogi, dlatego też wszyscy szybko jadą. Stłuczek nie brakuje – podkreśla pan Piotr.
- Czujemy bezradność, ale wierzę, że coś może się zmienić. Jeżeli się nie zmieni, to weźmiemy sprawy w swoje ręce. Mieszkamy na wsi, zaoramy ten asfalt – stwierdza pan Szymon.
Dla mieszkańców wsi pojawiła się jednak nadzieja. Generalna Dyrekcja Dróg Krajowych i Autostrad obiecuje gruntowny remont trasy nr 15. Wreszcie pojawią się chodniki, oświetlenie, przejście dla pieszych.
- Zbudujemy chodnik, przewidujemy, że uda się to zrobić w przeciągu dwóch lat – zapowiada rzecznik bydgoskiego oddziału GDDKiA.
Autor: wg
Reporter: Bartosz Józefiak