Trening przy świecach

Przed wejściem do sali treningowej ciężarowców stoi wiadro z zamarzniętą wodą, która nakapała z dziury w dachu. W sali nie ma prądu, zawodnicy podnoszą ciężary przy świecach. Nie ma też żadnego ogrzewania. W dniu wizyty ekipy UWAGI! termometr wskazywał trzy stopnie powyżej zera.

W takich warunkach trenują sztangiści klubu Czarni Góral Żywiec. Zawodnicy Czarnych Góral ponad 40 razy zdobywali mistrzostwo Polski. Wychowanką klubu jest medalistka igrzysk olimpijskich i mistrzostw świata Agata Wróbel. - Tam się nie da trenować – mówi Agata Wróbel. – Zdobyłam dla tego klubu dwa medale olimpijskie. Chciałabym, żebym władze Żywca albo sponsorzy pomogli klubowi. Tam naprawdę nie trzeba aż tak wielkiej pomocy. Do niedawna ciężarowcy ćwiczyli w hali, wynajmowanej przez klub od browaru Żywiec. Klub pokrywał tylko koszty administracyjne – około 30 tys. zł rocznie. Teraz browar przystosowuje halę do własnych potrzeb. Browar, sponsor Czarnych Górala, daje mu rocznie ponad ćwierć miliona złotych. Dlaczego władze klubu nie przeznaczyły nic z tej kwoty dla sztangistów? - To faktycznie klubowi splendoru nie przynosi – mówi Krzysztof Hernas, były wiceprezes klubu Czarni Góral Żywiec. – Ale wszystkiego naraz się zrobić nie da. Mimo, że to sztangiści są chlubą klubu, oczkiem w głowie jego władz są piłkarze. Grają w czwartej lidze, teraz są na końcu tabeli. Generalny remont piłkarskiego stadionu kosztował ponad dwa miliony złotych. Działacze Czarnych Górala tłumaczą, dlaczego wolą piłkę. - Piłkarzy można sprzedać – mówi jeden z działaczy. – A sztangiści? Trener dziś powinien być też menedżerem. A trener sztangistów tylko rękę wyciąga i niesie się na plecach tej biednej Agaty Wróbel. Trener ciężarowców Edward Tomaszek powoli zaczyna mieć dość postawy władz klubu. Zastanawia się, czy nie odejść z pracy. - Potrzeba dobrych chęci, ale skoro ich nie ma… - mówi Edward Tomaszek. – Do końca roku to pociągniemy. Ale nie zamierzam tego kontynuować bez jakiejkolwiek pomocy zarządu. Jeśli odejdę, to w 99 procentach oznaczać to będzie koniec sekcji podnoszenia ciężarów. O sytuacji sekcji poinformowaliśmy władze Polskiego Związku Podnoszenia Ciężarów. Jego prezesowi pokazaliśmy film z treningu przy świecach. - Jestem zdruzgotany – powiedział prezes PZPC Zygmunt Wasiela. – Znałem sytuację, ale nie myślałem, że jest aż tak źle. Wystąpiliśmy z pismem do władz Żywca o udzielenie daleko idącej pomocy. Dostaliśmy lakoniczną odpowiedź odmowną. Władze klubu nie przysały żądnej odpowiedzi. Sprawą próbowaliśmy zainteresować także ministra sportu. - Wydamy swoją opinię po zasięgnięciu opinii Polskiego Związku Podnoszenia Ciężarów – powiedział Paweł Wiśniewski, rzecznik Ministerstwa Sportu. – Być może minister pojedzie do Żywca. Przeczytaj także:Sport tylko dla działaczy?Nie grać w piłkę!Sport tylko dla działaczy?Zrujnowane oblicze polskiego sportuPożegnanie z medalemSzkoda tak kończyć karieręStart w mistrzostwach na własne ryzyko ---strona---

podziel się:

Pozostałe wiadomości