- Pierwszą sytuacją, kiedy zapaliła mi się czerwona lampka, była sytuacja, kiedy przyszło małżeństwo i wypytywało się o wszystko: co my tutaj mamy, skąd to mamy, jak to robimy, jak przyrządzamy dane potrawy. Niestety, po paru dniach okazało się, że to był detektyw. Jak sam powiedział, działał na zlecenie osób, z którymi wcześniej współpracowałem, a jego zadaniem było badanie „plagiatu” – opowiadał pan Dawid.
Do różnych ataków, dochodziło od trzech lat, od kiedy pan Dawid i pan Kamil prowadzili restaurację.
- Obudziliśmy się w nocy około trzeciej, ponieważ usłyszeliśmy głośny huk. Okazało się, że płonie nasze auto. Dostawcze, dzięki któremu zaopatrywaliśmy naszą gastronomię w produkty – opowiadał pan Dawid.
Menadżerowie bistro z Ustki dziękują Uwadze! i widzom za nagłośnienie sprawy.
Zobacz cały reportaż Uwagi! >>>
Za zniszczenie i podpalenie mienia oraz za podżeganie do przestępstwa sprawcom grozi do pięciu lat więzienia.