- Śledztwo umorzono z braku znamion przestępstwa - poinformowała Monika Lewandowska, rzeczniczka Prokuratury Okręgowej w Warszawie. Marczuk była od 2009 r. podejrzana o powoływanie się na wpływy oraz żądanie i wzięcie łapówki za pośredniczenie w korzystnym rozstrzygnięciu procesu prywatyzacyjnego WNT. Miało chodzić w sumie o 450 tys. zł, z których - według CBA - miała przyjąć pierwszą transzę 100 tys. zł. Groziło jej do 8 lat więzienia. Marczuk tłumaczyła, że nie była to żadna łapówka, lecz wynagrodzenie należne jej kancelarii za obsługę prawną. ---ramka 17653|prawo|--- ak podkreśliła Lewandowska, prokurator nie stwierdził przestępstwa, bo Marczuk nie powoływała się na wpływy - ani w WNT, ani w Ministerstwie Skarbu Państwa. - Jej zachowanie nie polegało na pośrednictwie w myśl przepisów o płatnej protekcji - dodała. Prokurator wyjaśniła, że z potencjalnym nabywcą WNT Marczuk łączyła umowa zlecenia na doradztwo w procesie prywatyzacji i z tego tytułu miała prawo do wynagrodzenia. Lewandowska powiedziała, że materiały niejawne (a takie były materiały CBA w sprawie) nie były brane pod uwagę przy ustaleniach faktycznych prokuratury. Dodała, że materiały te, wskazujące na możliwość ewentualnego przekroczenia uprawnień przez funkcjonariuszy CBA podczas czynności operacyjno-rozpoznawczych, wyłączono ze śledztwa przeciw Marczuk do odrębnego postępowania. Prokurator nie ujawniła, na czym polegają istotne wątpliwości prokuratury co do legalności działań CBA wobec Marczuk. Decyzja prokuratury jest nieprawomocna. Obrona i sama Marczuk może się odwołać. Źródło: PAPZobacz reportaż UWAGI o Weronice Marczuk!