Mężczyzna sprzedawał DNP reklamując go jako preparat na odchudzanie, skuteczny spalacz tłuszczu. W rzeczywistości to silna trucizna używana między innymi do likwidowania chwastów, produkcji barwników i pestycydów, kiedyś stosowana jako bojowy środek chemiczny. Jedną z kilkudziesięciu osób, które kupiły ten środek od Macieja Ż, była 20- letnia Martyna z Warszawy. Dziewczyna zmarła po zażyciu DNP. - Ona nie miała siły wstać. Leżała cały czas na łóżku. Robiłam jej zimne okłady, ale to nie wystarczało. Momentalnie ręcznik był gorący - relacjonowała dziennikarzowi Uwagi! przyjaciółka ofiary. Biegli sądowi, którzy badali przyczynę śmierci Martyny, ustalili, że jej ciało spaliło się od środka. DNP powoduje nienaturalne podwyższenie temperatury ciała, spalając nie tylko tłuszcz, ale też organy wewnętrzne. W trakcie trwającego rok postępowania śledczy dotarli do innych osób, które kupiły od Marcina Ż. trujący środek. Za narażenie 18 osób na niebezpieczeństwo utraty życia i spowodowanie śmierci Martyny oskarżonemu Maciejowi Ż. groziło 12 lat więzienia. Sąd Okręgowy w Warszawie skazał go na pięć lat i 10 tysięcy zł grzywny. - DNP to trucizna, która nie ma bezpiecznej dawki, nie ma na niego odtrutki – napisała w uzasadnieniu wyroku sędzia prowadząca sprawę. Maciej Ż. został skazany za rozprowadzanie nielegalnych tabletek. Sąd uniewinnił go od zarzutu produkowania nielegalnego środka. Matka zmarłej dziewczyny powiedziała Uwadze!, że jej zdaniem wyrok jest zbyt łagodny. Dodaje, że za spowodowanie śmierci jej córki i narażenie na śmierć tylu młodych osób Maciej Ż. powinien otrzymać najsurowszy wyrok. Matka dziewczyny wątpi w skruchę skazanego, i to że zrozumiał swoje postępowanie. Podkreśla, że Maciejem Ż. kierowała głównie chęć zysku. Wiedząc o śmierci dziewczyny mężczyzna wciąż sprzedawał DNP w internecie. Maciej Ż. twierdzi, że nie jest winny śmierci Martyny. Uważa, że to nieprawidłowe dawkowanie, a potem zła opieka medyczna doprowadziły do tej tragedii. Wyrok nie jest prawomocny. Materiały Uwagi! na ten temat:Kto jest winny śmierci 21-letniej Martyny? Śmiertelna trucizna zamiast środka odchudzającego