Powodem ma być przedłużające się nieprzekazywanie przez stronę egipską materiałów, o które od dawna proszą polscy śledczy. W uzasadnieniu opisano liczne próby pozyskania przez polską stronę informacji mających być istotnymi dla prowadzonego w Polsce śledztwa.
Okazuje się, że nie dość, że strona egipska do tej pory nie przekazała materiałów, o które jest proszona od kilku lat, to jeszcze w międzyczasie w odpowiedzi przekazywała dokumenty, które były całkowicie nieprzydatne dla prowadzonego w Polsce postępowania. Dopiero po przetłumaczeniu na język polski okazywało się, że była to na przykład tylko wymiana korespondencji pomiędzy lokalnymi urzędami w Egipcie.
W uzasadnieniu decyzji o zawieszeniu śledztwa jest też deklaracja, że władze Egiptu wciąż będą monitowane o spełnienie żądań strony polskiej i będą składane kolejne wnioski o pomoc prawną.
Rodzina Magdaleny Żuk jest zszokowana decyzją prokuratury
Zawieszeniem postępowania w sprawie śmierci Magdaleny Żuk są zaszokowani jej rodzice i siostra Anna.
- To jakaś kpina. Skoro nie robią nic w sprawie nacisków na stronę egipską, to jak chcą od nich cokolwiek uzyskać? Nam się to w głowie nie mieści, że tyle lat czekamy aż prokuratura ustali w końcu, co tam się wydarzyło. Aż uzna, że zostały jej podane tam narkotyki i że pomylono się zakładając, że Magda była chora psychicznie - mówi specjalnie dla Uwagi! siostra Magdaleny Żuk. I dodaje: -Tyle jest zebranych dowodów i raportów, które o tym mówią, a prokuratura nadal czeka i wysyła pisma z prośbą, zamiast coś zrobić by zmusić Egipt. Wychodzi na to, że dziś każdy Polak powinien się martwić o wyjazd do Egiptu, bo pewne jest to, że jak coś się stanie, to nasze państwo tego nie wyjaśni, a Egipt będzie bezkarny.
Co się stało z Magdą Żuk?
Dramatyczna historia rozegrała się pod koniec kwietnia 2017 roku. Wówczas 27-letnia Magdalena Żuk poleciała na wycieczkę do Egiptu. Pojechała sama, bo jej chłopak Markus, miał nie mieć ważnego paszportu. Niedługo po przyjeździe do hotelu w Marsa Alam, kobieta miała zacząć zachowywać się niepokojąco.
- Zadzwonili do mnie o godz. 5 rano i powiedzieli, że chciała skakać z rampy. W lobby hotelu była w samej bieliźnie, zdjęła jeansy. Może oszalała, bo była tutaj sama? – mówił menager hotelu.
Magdalena miała zachowywać się coraz bardziej niepokojąco. Dlatego miała wcześniej wrócić do Polski, jednak nie została wpuszczona na pokład samolotu.
Wówczas z parkingu hotelowego kobieta rozmawia ze swoim chłopakiem.
- Ja nie wrócę stąd. Oni tutaj mają różne sztuczki. Zabierz mnie – mówiła 27-latka.
Rezydent zawiózł Magdalenę do lokalnej placówki medycznej. Tam, według relacji personelu, pacjentka miała wyskoczyć z okna.
Kobieta z ciężkimi obrażeniami została przewieziona ponad 200 kilometrów do szpitala w Hurgadzie, gdzie następnego dnia zmarła.
Polska prokuratura wszczęła śledztwo w sprawie okoliczności jej śmierci, które do dziś nie zostało zakończone.
Autor: Agnieszka Madejska, wg