Chodzi o sprawę, którą poruszaliśmy w Uwadze! w lipcu 2025 roku. Zobacz cały reportaż >>>
Mur niezgody został rozebrany
Państwo Górniakowie mówili nam, że postawiony przez ich sąsiada mur pozbawił ich dojazdu do posesji. Sąsiad to radny powiatu, który mimo postanowień sądu, nie zgadzał się na demontaż płotu.
Jak przekazała Uwadze! pani Aleksandra, kilka dni temu rodzina otrzymała pismo sądowe. Sąd Rejonowy w Cieszynie dał małżeństwu prawo do usunięcia płotu na koszt sąsiada.
- Nadszedł nasz szczęśliwy dzień i otrzymaliśmy w końcu postanowienie z sądu o rozbiórce płotu. (...) Prawnicy mówią, że jest ono niezaskarżalne, więc organizujemy firmę, która się tego podejmie - mówi pani Aleksandra.
Niedługo później firmę udało się znaleźć i część muru została rozebrana, tak, aby państwo Górniakowie mieli dojazd do swojej posesji.
Czy problemy się skończą?
Mimo że mur został rozebrany, a samochody państwa Górniaków w końcu mogły swobodnie wjechać pod ich dom, ulga nie trwała długo. Jak przekazała nam pani Aleksandra, kilka dni po tym, jak płot został częściowo zdemontowany, pojawił się inny problem.
Na wjeździe miał pojawić się teraz cienki łańcuch, który za każdym razem przed wjazdem do posesji, mieszkańcy muszą zdejmować.
- Zostało to zrobione, żeby utrudnić nam przejazd - uważa pani Aleksandra.
Kobieta zapowiada, że nie pozostawi tak sprawy.
Mur niezgody utrudniał im życie
Jak informowaliśmy w lipcu tego roku w reportażu Uwagi!, mur powstał na drodze, z której Górniakowie korzystali przez prawie 50 lat, na zasadzie ustnej umowy. Od ponad roku nie mogą z niej skorzystać, ponieważ blokuje są postawiony na środku mur.
Jak mówią, działka obok została kupiona w 2005 roku i początkowo kontakty z jej właścicielem były bardzo dobre, przyjazne. Zmieniły się dopiero w 2016 roku, kiedy radny zbudował tam halę magazynową.
- Wszyscy jego najemcy, bo on wynajmuje hale, dojeżdżali naszą drogą, przez nasz wjazd. Myśmy zgłaszali, że to nie jest droga, by jeździły nią TIR-y, bo to była droga wysypana żwirkiem i te samochody ją niszczyły – tłumaczyła pani Aleksandra.
Z czasem spór o niszczenie drogi zniszczył też przyjaźń obu rodzin będących właścicielami sąsiadujących działek. Aż w końcu w miejscu drogi dojazdowej stanął płot, a Górniakowie zdecydowali dochodzić swoich praw w sądzie.
- Jak tylko sędzia dostała nasze papiery do ręki, wydała postanowienie o zabezpieczeniu drogi koniecznej. O tym, że ma zdemontować płot na szerokość naszego wjazdu. Miało to być wykonane w trybie natychmiastowym, a nie zrobił tego do dzisiaj – mówiła nam pani Aleksandra.
Jak tłumaczył się radny? Zobacz cały reportaż Uwagi! >>>
Autor: as