Witam. Zaczynamy czat z Michałem Pauli. Zapraszam do zadawania pytań. TheLadyOfRage: Jak byłeś traktowany w wiezieniu? Michał Pauli: Zależy w jakim momencie pobytu. Tak jak pisze w książce stosunek do więźniów w Tajlandii jest zupełnie inny niż w Polsce. Ludzi trzymano w klatkach, zakładano łańcuchy. Strażnicy zachowywali się bardzo różnie. ~tomasz: Czy decydując się na przemyt narkotyków wiedziałeś jaka kara Ci grozi? Michał Pauli: W Tajlandii wiadomo, co grozi za heroinę. W Azji Południowo-Wschodniej spotykałem się z wieloma sytuacjami z miękkimi narkotykami, więc gdy dziewczyna zaproponowała mi wysłanie ecstasy nie spodziewałem się, że kara będzie tak surowa. W Azji walczy sie bardzo surowo z narkotykami, ale mimo to jest ich mnóstwo. ~Lukibydg: Kim była kobieta w której się zakochałeś? Michał Pauli: Tydzień przed moim wydostaniem się stamtąd dowiedziałem się ze wyszła za mąż za Taja. ~senai: Co czuje człowiek zamknięty na drugim końcu świata, skazany na dożywocie, nie mając perspektywy zobaczenia kraju, rodziny i bliskich? To musiało być strasznie przytłaczające... Michał Pauli: Takie było. Pisałem o tym z dużym trudem. Nie wiem, czy udało mi się to oddać. Musiałem walczyć z emocjami, z tęsknotą, bo tego rodzaju uczucie prowadzi tam do szaleństwa. Aurora1: Czy w wiezieniu miałeś wrogów? Jeśli tak to dlaczego? Michał Pauli: W takim bardzo tłocznym, pełnym maksymalnie zestresowanych ludzi, ”samców”, trudno nie mieć wrogów. I miałem. Były problemy charakterów, poglądów. To samo, co na wolności, ale spotęgowane izolacją i ciągłym przebywaniem ze sobą. To powoduje konflikty. ~Ania82: Jakie zdarzenie, którego doświadczyłeś w tajskim więzieniu, było dla Ciebie najbardziej szokujące? Michał Pauli: Widok śmierci, która była obok mnie. Ciała leżały długi czas, czuć je było obok. Świadomość, że można tak uwłaczająco skończyć była wstrząsająca. ~seba1: Czy więzieniu miałeś czasami najczarniejsze myśli? Michał Pauli: Nigdy nie miałem bardziej czarnych niż tam. Na przykład wtedy, gdy usłyszałem wyrok śmierci. Starałem się walczyć z nimi. ”Pracowałem” z depresją: przede wszystkim starałem się wizualizować to, co pozytywne, odciąć się od nienawiści. Szukać siły, by się nie wikłać w to, co negatywne. Marzyłem. Choć nie widziałem nadziei, że zobaczę jeszcze wolny świat. Aniusia_87: Kiedy zrodził się pomysł napisania książki? Czy miał to być rodzaj swoistego katharsis, oczyszczenia? A może chodziło bardziej o przestrogę dla innych, żeby nie musieli przeżywać tego samego? Michał Pauli: Wiele z tego, co piszesz jest trafne. Tak, katharsis. Sposób na stawienie czoła sytuacji. Przełamanie stereotypów wokół takich sytuacji. Przestroga przed takimi sytuacjami, które zresztą coraz częściej będą grozić Polakom, którzy coraz częściej jeżdżą po świecie. Hołd dla tych, którzy tam pozostali. Nie mogłem im inaczej pomóc, niż opisać to, co się tam dzieje. ~Ania82: Za czym najbardziej tęskniłeś? Jaka była pierwsza rzecz, którą zjadłeś, kupiłeś na wolności? Michał Pauli: Najbardziej za córką. A potem na przykład za widokami z Polski. Takie odosobnienie wywołuje dużo emocji, sentymentów, widoków - Łodzi, mojego ulubionego miasta. A jedzenie - z powodów kłopotów gastrycznych nie mogę jeszcze wrócić do tego, co lubię najbardziej, przede wszystkim pierogów ruskich! ~Krakus24: Jak twoi bliscy zareagowali na to, że trafiłeś do wiezienia w Azji? Michał Pauli: Totalny szok. Podziwiam ich, że nie odwrócili się ode mnie, nie potępili mnie, tylko starali się mi pomóc. Panie: Czy z perspektywy czasu takie skrajne doświadczenie traktujesz jako spektrum pogłębiające twój światopogląd czy raczej zmagasz się z negatywnymi skutkami psychologicznymi ? Michał Pauli: Ten happy end na pewno działa na mnie pozytywnie. Traktuję to jako doświadczenie, ważną naukę. To czas, którego nie można przywrócić. Ale nawet tak złe przeżycia przynoszą coś, co zmienia człowieka - dowiedziałem się dzięki temu, że mogę pracować z psychiką. A człowiek, który otarł się o śmierć, każdą chwilę traktuje jak dar. Przestaje się być małostkowym. ~KOBIETKA19: Jak córka zareagowała gdy zobaczyła Pana po tylu latach? Michał Pauli: Już wylatując z Bangkoku, czułem się nie tak jak myślałem - czułem się jakbym wysiadł z samolotu kilka tygodni wcześniej. Z córką zobaczyłem się w Anglii. Miała już 15 lat, o 9 więcej niż poprzednim razem. To było niesamowite, choć trudno powiedzieć, jak to spotkanie przepracowałem w sobie. Aniouek: Michał jak oceniasz pomoc z polskich placówek dyplomatycznych ? Ja niestety nie mam dobrych wspomnień związanych z polską ambasadą. Traktuje się nas tam jak zło konieczne. Michał Pauli: Zgadzam się całkowicie. Uzyskałem pomoc dzięki pomocy polskich prezydentów i potem ambasady, ale początki były bardzo trudne. Polska dyplomacja nie jest i nie chce być przygotowana do takich sytuacji. To dla nich piąte koło u wozu. Jako przestępca nie spodziewałem się wiele, ale kiedy okazało się, że odwiedzają nas raz na pół roku, to czego się można spodziewać? Bron_Biologiczna: Michale jak pobyt w Tym wiezieniu wpłynął na Twoje podejście do życia , ludzi i ogólnie do wszelkiej szeroko pojętego społeczeństwa? Czy masz żal do Azjatów, że tyle czasu straciłeś ze swojego życia? Michał Pauli: Nie mam żalu. Tacy sami ludzie jak my, często bardzo fajni. Jeśli żal to do systemu prawnego regulującego sprawy narkotyków. Ściganiem handlu narkotykami zajmuje się skorumpowana policja. Wiem, że sam się w to wpakowałem. Teraz mogę tylko dziękować, że z tego wyszedłem. Najgorsze było to, że moje dziecko nie było ze mną w czasie dorastania. glamourboy: Czy istnieje jakąś forma buntu przeciw administracji wiezienia jak polska grypserka? Michał Pauli: Nigdy nie poznałem tajskiej grypserki, tak samo jak nie poznałem dobrze tajskiego języka. Tajowie, i w ogóle Azjaci, są raczej od dziecka silnie zniewoleni, poddają się represjom łatwiej niż np. Europejczycy. Obcokrajowcy - więźniowie byli bardziej solidarni, natomiast Tajowie bardzo rzadko potrafili się postawić. ~Kingaaa456: Jak wyglądał typowy dzień w więzieniu? Michał Pauli: Jeśli zna się jeden dzień - zna się wszystkie: tak się mówi. Pomijając przemoc i agresję, dzień zaczyna się od modlitw, apelu, byle jakiej toalety. Potem czas na małym placyku - Tajowie pracują, my wywalczyliśmy sobie czas wolny. Wtedy się rozmyśla, czasem czyta, rozmawia. O trzeciej powrót do ciasnych klatek - po 40, 50 osób, i tam czekało się na następny dzień. leksus2000: Jesteś szczęśliwym człowiekiem? Michał Pauli: Trudne pytanie. To zależy od tego, jak spojrzę na siebie. Na pewno szczęśliwszym niż wtedy... To już było ostatnie pytanie, na które odpowiedział nasz gość. Dziękujemy wszystkim za zainteresowanie i wszystkie zadawane pytania. Michał Pauli: Dziękuję wszystkim bardzo.