Dotykanie miejsc intymnych nie jest terapią

Półtora roku temu ujawniliśmy, że jeden z najbardziej znanych polskich seksulologów i hipnoterapeutów - Lechosław G., w prywatnym gabinecie w Poznaniu, pod pozorem terapii dotyka swoje pacjentki w miejscach intymnych. Reportaż UWAGI!, w którym wykorzystaliśmy nagrania z ukrytych kamer oraz zeznania pacjentek pozwoliły prokuraturze na wszczęcie śledztwa przeciwko prezesowi Polskiego Towarzystwa Terapeutycznego. Kluczowa dla losów profesora G. miała być opinia biegłego seksuologa, francuskiego specjalisty Patricka Blachere’a. Jakie są zawarte w niej ustalenia?

- Czekaliśmy na tę opinię długo, bo prokuratura długo nie mogła znaleźć biegłego, który zgodziłby się ocenić zachowanie profesora. Wszyscy polscy specjaliści odmówili tłumacząc się, tym że znają osobiście profesora Lechosława G. i mogą być podejrzewani o stronniczość. W końcu biegłego znaleziono we Francji i został nim dr Blachere. Jego opinia, która dotarła do Poznania i właśnie została przetłumaczona na język polski jest dla profesora G. miażdżąca. Dr Blachere twierdzi, że nie można na serio brać tłumaczenia profesora, że dotykanie miejsc intymnych kobiet było elementem jego nowatorskiej metody terapeutycznej. Gdyby tak było, metoda ta musiałaby być poprzedzona badaniami określającymi jej skuteczność i opublikowana w fachowej literaturze – mówi Tomasz Patora, reporter Uwagi! Do opinii biegłego seksuologa, francuskiego specjalisty Patricka Blachere’a, dotarła Gazeta Wyborcza. Jak pisze, przed wydaniem opinii Blachere dociekał, czy swoją kontrowersyjną metodę prof. G. przedstawiał w książkach lub naukowych periodykach oraz czy wiedzieli o niej inni seksuolodzy. Prof. Lechosław G. przyniósł do prokuratury tylko jeden artykuł. Tyle że opublikowany w sierpniu 2010 r., czyli pół roku po ujawnieniu jego metod przez TVN. Blachere ocenia więc, że ”koktajlu prof. G.” nie można nazywać metodą naukową. Zauważa, że jej wprowadzenia nie poprzedziły badania kliniczne, które mogłyby zweryfikować skuteczność takiej terapii. Metody prof. G. nie zostały też zaakceptowane przez środowisko naukowe. Blachere pisze wprost, że z etycznego punktu widzenia nie dają się one obronić. I podkreśla jeszcze, że poznański profesor, uznany naukowiec i wykładowca, wiedział dobrze, że wprowadzenie każdej terapii muszą poprzedzić badania. Opinia biegłego została teraz przedstawiona Lechosławowi G. Jeśli nie wniesie on nowych wniosków dowodowych, akt oskarżenia niebawem trafi do sądu. Więcej na ten temat w Gazecie Wyborczej. Zobacz reportaże Uwagi! o seksuologu:Terapia czy molestowania?Molestuje pacjentki zamiast je leczyć?Skandal: molestował pacjentkiGapik zawieszony

podziel się:

Pozostałe wiadomości