Abonament za błąd TP SA

Adam Kasperek, właściciel sklepu w Grudziądzu, chciał przenieść numer telefonu do swojej nowej siedziby. Przez błąd pracowników TP SA poniósł znaczne straty.

Walka Adama Kasperka z Telekomunikacją rozpoczęła się jesienią ubiegłego roku, kiedy zmienił siedzibę swojego sklepu. Chciał, aby przeniesiono mu numer telefonu. Zapewniono go, że nie będzie z tym problemu, a odpowiedź otrzyma w ciągu 30 dni. - Nikomu tak naprawdę nie zależało, żeby mi tę linię przenieść – mówi Adam Kasperek, właściciel sklepu. - Wykonywałem kilkadziesiąt telefonów i za każdym razem rozmawiałem z inną osobą. Krew mnie zalewała! Kasperek miesiącami nie mógł nic załatwić. Postanowił zrezygnować z usług Telekomunikacji. Zadzwonił na Błękitną Linię, gdzie usłyszał, że może to zrobić faksem. Tak też uczynił. I choć przestał korzystać z telefonu, Telekomunikacja przez kolejne miesiące nadal kazała sobie słono płacić za abonament. – Zadzwoniłem do Telekomunikacji, żeby zapytać, dlaczego nadal do mnie przychodzą rachunki telefoniczne – dodaje pan Adam. – Byłem przełączany kilkanaście razy od jednej do drugiej pani, aby na koniec usłyszeć, że mój wniosek nie doszedł. - Konsultant Błękitnej Linii popełnił błąd – tłumaczy Barbara Górska, rzeczniczka Telekomunikacji Polskiej SA. - Źle poinformowali klienta, mówiąc, że umowę można przesłać faksem. Nie można rozwiązać umowy w ten sposób. Wbrew zapewnieniom rzeczniczki, informację o tym, że umowę z firmą można rozwiązać faksem daje się usłyszeć za każdym razem, gdy dzwoni się na błękitną linię. Przekonał się o tym nasz reporter. To, co spotkało Adama Kasperka, to nie wyjątek. Wiele podobnych spraw trafiło do Urzędu Ochrony Konkurencji i Konsumentów. - Pracownik jest przedstawicielem firmy – wyjaśnia Piotr Stańczak z Urzędu Ochrony Konkurencji i Konsumentów. – Każdy, kto się do niego zwróci oczekuje, że rozmawia z profesjonalistą. Za błędy pracowników telekomunikacji płacą jej abonenci. Z powodu walki z operatorem pan Adam stracił pieniądze i klientów. - Moi klienci mówili, że nie mogą się do nas dodzwonić – wyjaśnia. – Byli przekonani, że sklep został zlikwidowany. Wszystkie rozmowy załatwiałem przez telefon komórkowy. To są straty, które moja firma poniosła przez to, że Telekomunikacja nie dawała mi żadnej odpowiedzi.

podziel się:

Pozostałe wiadomości

Niebezpieczna moda zbiera śmiertelne żniwo. „Po podgrzaniu uwalnia się chlor”

Niebezpieczna moda zbiera śmiertelne żniwo. „Po podgrzaniu uwalnia się chlor”

Zamówili meble i zaczęły się problemy. „Pani A. zapłaci, żeby ten program nie był emitowany”

Zamówili meble i zaczęły się problemy. „Pani A. zapłaci, żeby ten program nie był emitowany”

Czy panią Martę można było uratować? „Nawet nie włączyli sygnałów w karetce”

Czy panią Martę można było uratować? „Nawet nie włączyli sygnałów w karetce”

Miał ponad 3 promile alkoholu i kierował autem. Świadkowie zatrzymali nietrzeźwego kierowcę

Miał ponad 3 promile alkoholu i kierował autem. Świadkowie zatrzymali nietrzeźwego kierowcę

Piekło 5-letniego Piotrusia. „Biła go po twarzy i szarpała”

Piekło 5-letniego Piotrusia. „Biła go po twarzy i szarpała”

Po czterech latach odzyskała córkę. „Sprawiedliwość wygrała”

Po czterech latach odzyskała córkę. „Sprawiedliwość wygrała”

Oceń stan szkolnej toalety, pobierz dokument!

Oceń stan szkolnej toalety, pobierz dokument!