Kulisy sławy muzycznej rodziny Cugowskich

TVN UWAGA! 213998
Kiedy rok temu zespół Budka Suflera zakończył działalność, wydawało się, że już nie usłyszymy charakterystycznego głosu Krzysztofa Cugowskiego. A jednak wraca nas scenę. Występuje w zupełnie nowym, zaskakującym składzie – ze swoimi synami. Starszy - Wojtek jest gitarzystą, młodszy – Piotr, jak ojciec jest wokalistą. Jak wyglądało życie dzieciaków, których ojciec jest gwiazdą? Dlaczego dopiero teraz spotkali się na scenie?

- Mamy wszyscy potężne głosy, potężną skalę i potrafimy pier…ć w te struny, co jest w Polsce rzeczą tak rzadką, że i gadać nie ma o czym – mówi Krzysztof Cugowski.

Starszy syn – Wojtek, urodził się, gdy Budka Suflera była już bardzo popularnym zespołem, trzy lata później na świat przyszedł Piotr. Pomimo ogromnego sukcesu pierwszych płyt, ojciec zarabiał na trasach koncertowych mało.

- Musieliśmy grać od 300 do 400 koncertów rocznie. Za koncert można było kupić wtedy trzy i pół półlitrowych butelek wódki. Graliśmy trzy razy dziennie w jednym miejscu. Mieliśmy trasę po Polsce, która trwała 1,5 miesiąca. Graliśmy na przykład 90, 100 koncertów jednym ciągiem – wspomina Krzysztof Cugowski.

Synowie korzystali z nieobecność ojca w domu.

- Ja wagarowałem i byłem miłośnikiem motorowerów. Chodziłem na lekcje z teczką. Szedłem do apteki po rękawice gumowe, wracałem do piwnicy, robiłem motocykl w rękawiczkach, później zdejmowałem, żeby nie było śladu i z piwnicy szedłem do domu, jakby ze szkoły – opowiada Piotr Cugowski.

Pasją, którą ojciec zaraził synów, była miłość do zawodów żużlowych i drużyny Motor Lublin. Kibicowali zawsze w trójkę, to był ich wspólny, męski czas.

- Tata przyprowadzał nas na zawody żużlowe. To był przełom lat 80. i 90. Przychodziliśmy z ogromną przyjemnością, mieliśmy program, zapisywaliśmy punkty a później jeździliśmy na rowerach przed blokiem – mówi bracia Cugowscy.

Z ojcem łączy ich jeszcze jedno – muzyka. Muzyka jest ich pasją, ale nigdy nie zabiegali o popularność. Tak jak on, unikają tak zwanego show biznesu. Ojciec i synowie nigdy nie pomyśleli o opuszczeniu Lublina.

- Lublin to jest miejsce, w którym się urodziliśmy wychowaliśmy i całe nasze życie tu spędzamy. Trudno byłoby nam się przeprowadzić - mówią.

Wojtek i Piotrek nigdy chcieli robić kariery korzystając z popularności ojca. Szli własną drogą. Założyli zespół - „Bracia”, bardzo ceniony w branży muzycznej. Nagrali cztery płyty . Ostatnia zdobyła miano złotej.

podziel się:

Pozostałe wiadomości