Kulisy Sławy antycelebryty

TVN UWAGA! 173631
- Jest niepowtarzalny. Wyróżnia go wszystko – mówi o nim reżyser, Wojciech Smarzowski. Na wieść, że realizujemy „Kulisy Sławy” Eryka Lubosa, aktor Paweł Małaszyński wybucha śmiechem. Jeden z najbardziej rozchwytywanych i charakterystycznych polskich aktorów, nie lubi słowa „sukces” i nigdy nie chciałby zostać celebrytą.

W rzeczywistości ma na imię Rafał. Ale tylko mamie wolno się tak do niego zwracać. - Nienawidzę imion z „ł”: „Rafałku, Michałku”. Masakra! – mówi aktor. Żeby z nim porozmawiać, nasza reporterka, musi się sporo nabiegać. Lubos dosłownie gna na spektakl. – Zaczynam się nakręcać! – tłumaczy. – Ruch jest esencją życia. Medytacja jest esencją Boga! – dodaje filozoficznie.

Do dziś zagrał w ponad czterdziestu filmach, m.in.: „Służbach specjalnych”, „Drogówce”, „Róży”. Przeważnie jest obsadzany w mrocznych rolach. Grał ubeka, dealera. - Jest aktorem charakterystycznym… - zaczynamy rozmowę z Wojciechem Smarzowskim. – Chce pani powiedzieć, że Eryk jest brzydki? Dla mnie nie jest brzydki! – obrusza się reżyser. – To, że się go nie obsadza w komediach romantycznych, to tylko kwestia czasu. Gdybym ja robił komedie romantyczne, na pewno bym Eryka obsadził – zapewnia Smarzowski. Jan Jakub Kolski podkreśla, że Lubos jest niezwykle ofiarny. Dla roli jest w stanie zrobić dużo. - Sporo więcej, niż pozostali aktorzy: przytyć, schudnąć, rzucić się głową do stawu gdzie jest pół metra mułu na dnie – wylicza reżyser.

- Ma predyspozycje na celebrytę? – pytamy Pawła Małaszyńskiego. W odpowiedzi słyszymy głośny, wręcz histeryczny śmiech. – Eryk Lubos celebrytą – kręci głową aktor. Po czym dodaje już na poważnie: - On ten zawód traktuje bardzo poważnie.

W środowisku pięściarzy mówi się, że trenujący od 18 lat Lubos, jest jedynym dobrze boksującym aktorem. – Aktorstwo jest pychą. Ja zająłem się boksem, żeby nie myśleć, że będę artystą. Boks uczy pokory i czujności – przekonuje zlany potem, tuż po treningu.

W aktorstwo angażuje się totalnie. Przyznaje, że zawód potrafi zawładnąć jego życiem. - Z powodu roli się rozstaliśmy się z przytupem: była awantura, płacz, wybieganie z domu. Udało się wrócić. Ale ostatnio też się skończyło wyprowadzką… Zmieńmy temat – ucina.

Lubos ma dwoje dzieci: 17-letniego syna Franciszka z pierwszego związku oraz 6 letnią Antosię ze swoją obecną partnerką. Córkę z przedszkola do domu przywozi na hulajnodze. Gotuje obiady. – Ale nie jakieś tam „kitchen master”!. Żadne tam robienie z jedzenia kolejnej religii! Proste rzeczy: kasza, ryba! – rozmarza się.

Pochodzący ze Śląska Lubos, aktorem został przypadkiem. Chodziło o zaimponowanie dziewczynie. Dziś utrzymuje się już tylko z grania. - Nie muszę wyjeżdżać za granicę na dorabianie, na saksy. A bywało tak! Najwięcej pracowałem w Holandii, we Włoszech, w Niemczech. Pracowałem przy taśmie – opowiada, wstawiając rybę do piekarnika.

- Nakręcili do tego programu też mnie! Może będę aktorką! – cieszy się jego córka Antosia.

- Nie! Proszę cię Tośka, nie rób mi tego. Nie bądź aktorką!

- Dobrze tato.

– Bądź reżyserką!

podziel się:

Pozostałe wiadomości