Czy miasto sprzyjało właścicielowi krematorium?

TVN UWAGA! 167576
- To, co przeżywamy teraz jest straszne. Nawet koszmarniejsze, niż sama śmierć bliskich – mówią rodziny zmarłych. Dziś w UWADZE! wracamy do bulwersującej sprawy krematorium, w którym miało dochodzić do masowego bezczeszczenia zwłok. Sygnały, że właściciel spopielarni może postępować niewłaściwie pojawiały się od dawna, jednak wszystkie zlekceważono. Czy działo się tak, dlatego że dotyczyły one osoby wpływowej i jednego z największych pracodawców w Bytomiu?

- Leżą zwłoki na zwłokach. Niektórzy już są pochowani na cmentarzu, a zwłoki wciąż leżą – tak nasi informatorzy opisywali sytuację w spopielarni.

Nasza publikacja wywołała burzę, ale też pytanie: jak to się stało, że właściciel krematorium stał się jedną z najważniejszych postaci w mieście? Zdominować rynek pomogła mu dzierżawa od władz miasta poniemieckich budynków i urządzenie w nich firmowego Domu Żałoby. Za obiekt liczący ponad dwa tysiące metrów kwadratowych, przedsiębiorca przez lata płacił niewiele ponad 4 tys. zł miesięcznie. - Ta wycena była nierealistyczna! – ocenia nasz informator, były radny. Dwa lata temu władze miasta podjęły kolejną zaskakującą decyzję: z pominięciem standardowej procedury nieruchomość sprzedano właścicielowi krematorium za niewiele ponad 800 tysięcy złotych. - Nie ma cienia wątpliwości, że obiekt został sprzedany z naruszeniem interesu miasta. Ten pan miał być dzierżawcą do 2016 r. Wtedy wygasłaby umowa, musiałby być ogłoszony przetarg i cena rynkowa byłaby wytargowana na 3 – 3,5 mln zł. Tak ją oceniam – mówi nasz informator.

Dlaczego władze sprzedały nieruchomość? - To był projekt prezydencki: pan Ryszard W. był wtedy prezesem Polonii Bytom a pan Damian B. wiceprezesem klubu – mówi były radny.

Damian B., o którym mowa, to Damian Bartyla, prezydent miasta, i od lat wielki miłośnik miejscowego klubu piłkarskiego. Gdy objął urząd, wystąpił do radnych o zgodę na sprzedaż z pominięciem przetargu nieruchomości dzierżawionej przez W. - Ustawodawca dopuszcza możliwość zbycia nieruchomości poza przetargiem – mówi reporterowi UWAGI! prezydent Bartyla. I zaklina się, że znajomość z W. i wspólne prezesowanie Polonii Bytom nie miało żadnego znaczenia. - Kompletnie żadnego! Postąpiłbym tak samo w każdym innym przypadku, jeśli by się do mnie zgłosił bytomski przedsiębiorca – zapewnia prezydent miasta.

Dobra passa firmy W. trwała w najlepsze. Sprzyjał jej fakt, że w ciągu zaledwie kilku lat wszystkie szpitale w mieście i okolicach zamknęły własne prosektoria. W. wygrał przetargi i odtąd zmarli pacjenci od razu przewożeni są do zakładu pogrzebowego, co daje olbrzymie szanse, że rodzina właśnie jemu zleci kremację bądź pochówek.Dziś W. jest na regionalnym rynku potentatem. W mieście, prócz jego firmy, działa tylko jeden, chylący się ku upadkowi zakład pogrzebowy. – Wykończył wszystkich, zostałam tylko ja. A i mnie powiedział, że kiedyś i tak mnie zniszczy – mówi szefowa zakładu pogrzebowego „Hades”, Małgorzata Łubkowska.

Kilka tygodni temu na Śląsku zapadł wyrok w głośnej aferze korupcyjnej. Prezydenta Świętochłowic Eugeniusza M. skazano na prawie trzy lata więzienia za przyjmowanie łapówek od przedsiębiorców. Wśród nich był właściciel krematorium. Gdy na jaw wyszła sprawa łapówki przekazanej prezydentowi Świętochłowic, wydawało się, że szczęście opuściło W., ale bytomska prokuratura postawiła przed sądem wyłącznie prezydenta miasta pomijając tego, który dał pieniądze. Jego sprawę umorzono. - Zdarzają się czasami takie sytuacje. Prokuratorzy są niezależni w swoich decyzjach – mówi z-ca prokuratora rejonowego w Bytomiu, Karina Kamińska-Synowiec. Co ciekawe właściciela krematorium nadal łączą z prokuraturą... umowa. Ciała, które trafią na sekcję zwłok są przewożone, a potem przechowywane i badane na terenie jego firmy. - To nie miało żadnego związku! – zapewnia prokurator Kamińska-Synowiec.

Właściciel krematorium konsekwentnie unika rozmowy z nami i nie chce odpowiadać na trudne pytania. Tymczasem rodziny zmarłych organizują się i próbują działać na własną rękę. - Mamy zamiar wystąpić z pozwem zbiorowym – zapowiada Katarzyna Jaksik-Lądwik. A Dominika Kretek dodaje: - Liczę na to, że ten człowiek poniesie karę.

Prezydent Bytomia, już po nagraniu naszej rozmowy, przekonywał nas, że nie podejmował decyzji wyłącznie korzystnych dla właściciela krematorium. Jako przykład podał przejęcie przez miasto administrowanego wcześniej przez firmę W. cmentarza. Podkreśla też, że na niską cenę sprzedanego Domu Żałoby miało wpływ wpisanie jej do rejestru zabytków. Tymczasem po publikacji naszego reportażu Prokuratura Okręgowa w Katowicach podjęła i znów prowadzi umorzone dwa lata temu postępowanie w sprawie bezczeszczenia ludzkich ciał w krematorium.

podziel się:

Pozostałe wiadomości