13 stycznia 2019 roku, podczas 27. Finału WOŚP w Gdańsku doszło do tragicznej zbrodni. Podczas tradycyjnego „Światełka do nieba” na scenę, na której stał m.in. prezydent miasta Paweł Adamowicz, wtargnął mężczyzna – Stefan Wilmont – i trzykrotnie dźgnął prezydenta nożem.
Paweł Adamowicz był reanimowany na miejscu, a w szpitalu przeszedł kilkugodzinną operację. Jego stan był jednak bardzo ciężki. Zmarł po trzech dniach w wieku 53 lat.
Stefan Wilmont skazany prawomocnie na dożywocie
Po trzech latach śledztwa, w marcu 2023 roku, Sąd Okręgowy w Gdańsku skazał Wilmonta na dożywocie. Zdecydowano, że będzie mógł ubiegać się o przedterminowe zwolnienie dopiero po 40 latach, a wyrok może odbywać w więzieniu, ale w jego trakcie powinien przechodzić terapię.
Zeszłoroczny wyrok nie był prawomocny. Obrońca Stefana Wilmonta złożył apelację, w której wskazywał, że wyrok powinien być złagodzony ze względu na stan psychiczny jego klienta. Zdaniem obrony, mężczyzna powinien zostać uznany za niepoczytalnego.
Sam oskarżony w ostatnim słowie wniósł o wymierzenie mu jak najniższej kary lub uznanie go za niepoczytalnego. Jak dodał, chciałby jak najszybciej wyjść z więzienia, aby móc „zacząć życie, które odebrał mu sąd”.
Jak informuje tvn24.pl, Sąd Apelacyjny w Gdańsku nie przychylił się do apelacji i podtrzymał wyrok sądu I instancji. Stefan Wilmont został prawomocnie skazany na dożywocie z możliwością ubiegania się o przedterminowe zwolnienie po 40 latach. Wyrok ma odbywać w trybie terapeutycznym. Zabójca został również pozbawiony praw obywatelskich na 10 lat.
Co więcej, sędzia zmienił również fragment uzasadnienia wyroku, który mówił o tym, że Paweł Adamowicz był przypadkową ofiarą Wilmonta, o co ubiegała się rodzina zmarłego prezydenta. Sędzia Włodzimierz Brazewicz orzekł, że Adamowicz nie był przypadkową ofiarą, a zbrodnia była zaplanowana tak, aby przynieść zabójcy jak największy rozgłos.
Autor: Aleksandra Supryn