„Krwawy Tulipan” z Kołobrzegu został skazany na dożywocie za zabójstwo trzech kobiet. Sąd uznał, że czyn ten był motywowany pobudkami zasługującymi na szczególne potępienie, ponieważ Mariuszowi G. zależało na przejęciu majątków swoich ofiar. Mężczyzna będzie mógł ubiegać się o przedterminowe zwolnienie z więzienia dopiero po 35 latach.
Dodatkowo sąd zdecydował także, że G. ma zapłacić zadośćuczynienie rodzinom swoich ofiar – w sumie 700 tys. złotych.
Wyrok nie jest prawomocny.
„Krwawy Tulipan” z Kołobrzegu
Sprawą Mariusza G. zajmowaliśmy się w Uwadze! Zobacz cały reportaż >>>
Mężczyzna był znany w Kołobrzegu. Był marynarzem, przedsiębiorcą i wiceprezesem miejscowego klubu morsów. Nikt nie spodziewał się, że G. kryje drugą twarz.
- Rozmawiałem z nim, tak jak z panem, a on wstawał z krzesła i szedł zamordować, po czym wracał i zachowywał się jak wcześniej – mówił Łukasz Zięba, radny i prezes klubu morsów.
W trakcie procesu prokuratura udowodniła, że Mariusz G. nawiązywał ze swoimi ofiarami relacje, rozkochiwał je w sobie, przejmował ich majątek, a następnie je mordował. Mężczyzna pozbawił tak życia trzy kobiety – 31-letnią Iwonę, 37-letnią Anetę oraz 54-letnią Bogusławę.
Jak działał „Krwawy Tulipan”?
O sposobie działania Mariusza G. udało nam się porozmawiać z Marcinem, synem jednej z ofiar, dzięki któremu udało się złapać G.
- Mama była samotną kobietą, która spotkała mężczyznę, który traktował ją, jak chciała być traktowana. On był szarmancki i uczynny. A to puszczał przodem przez drzwi, a to odsunął krzesło, by usiadła – opowiadał mężczyzna.
Pan Marcin miał jednak złe przeczucie.
- Nie pasowała mi jego aura. Kupił mieszkanie i nie chciał w nim mieszkać dopóki nie spłaci kredytu, powiedział, że będzie mieszkał z rodzicami. I to trzydziestoparoletni mężczyzna. Twierdził też, że zarabia niebotyczne pieniądze, po kilkadziesiąt tysięcy miesięcznie. Pojawiła się też jakaś historia, że mu samochód ukradli, ale nie będzie zgłaszał na policję – opowiadał pan Marcin.
Zobacz cały reportaż Uwagi! >>>
Autor: AS