Maks nie żyje, Lenka była maltretowana. Przyjaciel rodziny usłyszał wyrok

TVN UWAGA! 4411962
TVN UWAGA! 4411962
W Sądzie Okręgowym w Rzeszowie zapadł wyrok ws. 45-letniego Grzegorza B. Mężczyzna był oskarżony o zabójstwo i znęcanie się nad dwóją dzieci swoich znajomych – półrocznym Maksymilianem i 2,5-letnią wtedy Leną. 

Grzegorz B. został skazany na dożywocie za zabójstwo Maksymiliana oraz za znęcanie się psychiczne i fizyczne nad chłopcem i jego starszą – 2,5-letnią wtedy – siostrą Leną, informuje tvn24.pl. Mężczyzna ma również zapłacić 10 tys. złotych zadośćuczynienia na rzecz Leny oraz 8 tys. złotych nawiązki na Fundusz Pomocy Pokrzywdzonym oraz Pomocy Postpenitencjarnej.

W sprawie wyrok usłyszała również matka dzieci - 29-letnia Karina B. Sąd skazał ją na 10 lat więzienia za pomocnictwo w popełnianiu tych przestępstw i znęcanie się nad córką. Ona również ma zapłacić – 8 tys. złotych zadośćuczynienia i 6 tys. złotych nawiązki.

Wyroki nie są prawomocne.

Kochanek matki znęcał się nad jej dziećmi

O tragicznej sprawie z Rzeszowa informowaliśmy w Uwadze! Zobacz reportaż >>>

TVN UWAGA! 4411962
Znęcał się nad dziećmi? Półroczny chłopiec nie żyje!
Z pozoru normalna rodzina. Matka, ojciec i dwójka dzieci. Dziś półroczny Maksymilian nie żyje. Jego 2,5 letnia siostra była straszona, szarpana i podduszana. Nad dziećmi miał się znęcać kochanek matki…

W lipcu 2017 roku pan Ryszard – ojciec dzieci – usłyszał od swojej żony, że ich syn Maks nie żyje. Para od kilku tygodni nie mieszkała razem.

- Zadzwoniłem do żony. Powiedziała, że zatrzymało mu się serce. Mówiła o tym spokojnie. Powiedziała, że długo nie wstawał i jak do niego zajrzała, to był już cały siny. Zaczęła go reanimować – mówił nam pan Ryszard.

Początkowo policja podejrzewała o zabójstwo niemowlęcia rodziców. Szybko okazało się jednak, że odpowiedzialny może być jednak przyjaciel rodziny – Grzegorz B., który tego dnia zajmował się dziećmi.

- Mężczyzna wskazał, że matka wyszła na stację benzynową po odbiór przesyłki. W domu przebywał sześciomiesięczny Maksymilian. Dziecko spało. Gdy się obudziło, podszedł do łóżeczka i wziął dziecko. W tym czasie miała zadzwonić matka, co spowodowało upuszczenie dziecka na podłogę. Twierdzi, że próbował je reanimować. Być może w trakcie tej reanimacji dziecko jeszcze kilkakrotnie uderzyło główką o podłogę. Następnie odłożył dziecko do łóżeczka nie mówiąc nic matce. Kiedy matka wróciła, pojechał do swojego domu – mówiła Ewa Romankiewicz, rzecznik prasowa Prokuratury Okręgowej w Rzeszowie, relacjonuje wyjaśnienia Grzegorza B.

Wersji Grzegorza B. nie potwierdzały wstępne wyniki sekcji zwłok. Zadaniem biegłego, śmierć chłopca nie była spowodowana przypadkiem lecz celowym działaniem. Mężczyzna musiał z premedytacją bić jakimś narzędziem Maksymiliana albo uderzać jego głową o podłogę lub ścianę.

Gehenna małej Leny

Grzegorz B. często zostawał z dziećmi pary pod pozorem opieki nad nimi. W ostatnich tygodniach przed śmiercią chłopca, gdy ojciec dzieci wyprowadził się – bywał w ich domu coraz częściej. Jak przyznała później 22-letnia wtedy Karina, od dwóch lat miała romans z mężczyzną.  

- Grzegorz B. opowiedział przerażającą historię znęcania się nad 2,5-letnią Leną. Mężczyzna od roku lub nawet 1,5 znęcał się nad dziewczynką. Satysfakcję sprawiało mu to, że widzi przerażenie w oczach dziecka. Wskazywał, że niejednokrotnie wykorzystywał te momenty, kiedy rodzice dziecka zostawiali go z nim sam na sam. Znęcał się nad dziewczyną w ten sposób, że ją podduszał, szarpał, straszył. Powodowało to swoistego rodzaju rozluźnienie w nim - opowiada rzecznik prasowa Prokuratury Okręgowej w Rzeszowie.

Nie zainterweniowano nawet, gdy dziewczynka trafiła do szpitala z połamanymi nóżkami. Pomimo że powiadomiono policję, nie było wystarczających dowodów, żeby udowodnić przemoc.

Podczas późniejszych przesłuchań Karina B. tłumaczyła, że nie zauważyła, że jej kochanek znęca się nad jej dziećmi, ponieważ ten odurzał ją alkoholem i narkotykami.

Zobacz cały reportaż Uwagi! >>>

podziel się:

Pozostałe wiadomości