Chcesz pomóc pani Darii i jej synowi? Szczegóły znajdziesz TUTAJ >>>
O dramatycznych warunkach w jakich żyje 27-latka z dzieckiem informowaliśmy kilka dni temu.
Pani Daria od jakiegoś czasu starała się o zamianę mieszkania. Gdy urzędnicy zaproponowali jej nowe lokum, jej szczęście nie trwało długo. Okazało się, że mieszkanie wymaga generalnego remontu, na który kobiety nie było stać. Nasz ekspert wyliczył, że prace budowalne pochłonęłyby kilkadziesiąt tysięcy złotych. Pani Daria musiała zrezygnować z oferty miasta. Nie spodziewała się, że będzie to jednoznaczne z wykreśleniem jej z listy oczekujących na mieszkanie.
Pani Daria dostała nowe mieszkanie
Dziś, kilka dni po emisji naszego reportażu, pani Daria poinformowała nas, że los jej i jej syna być może niebawem się odmieni. Urzędnicy w Rudzie Śląskiej znaleźli dla niej nowe lokum.
Kobieta jest zachwycona.
- Mieszkanie jest super. Aż mi zaparło dech w piersiach, jak je zobaczyłam. Jest świeżo po remoncie i co najważniejsze jest przystosowane pod osoby z niepełnosprawnością, także mój syn będzie miał wygodnie. Jest też prawie w samym centrum Rudy, więc będziemy mieli blisko do lekarzy – mówi nam pani Daria.
Na drodze do szczęścia stoi tylko jedna przeszkoda – 3,6 tys. złotych kaucji za mieszkanie. Jeśli opłata nie zostanie uiszczona do środy (10 kwietnia), pani Daria i jej syn nie będą mogli zamieszkać w nowym, czystym lokum.
- Zrobię wszystko, żeby zebrać te pieniądze. Choćbym miała stanąć na głowie – zapewnia kobieta.
Niestety, kobiety nie stać, aby samodzielnie i od ręki opłacić kaucję. Właśnie dlatego jej przyjaciółka założyła internetową zbiórkę, która ma pomóc spełnić marzenie rodziny.
Więcej informacji na temat zbiórki znajdziesz TUTAJ >>>
Trudne życie pani Darii
Pani Daria samotnie wychowuje syna, który ma orzeczenie o niepełnosprawności. Ojciec dziecka zostawił ją i nie interesuje się losem swojego 7-letniego syna.
Sama nie miała normalnego, szczęśliwego dzieciństwa. Jej ojciec stosował psychiczną i fizyczną przemoc. Oboje rodzice nadużywali też alkoholu. To ona zajmowała się czworgiem swojego młodszego rodzeństwa, zanim wszyscy zostali umieszczeni w placówkach opiekuńczych.
- Mając 12 lat zamiast do szkoły musiałam chodzić po śmietnikach. Zbierałam złom, żeby młodszemu rodzeństwu kupić jedzenie czy mleko – opowiadała 27-latka.
Autor: Aleksandra Supryn