Zbrodnia w Czernikach wstrząsnęła całą Polską. W piwnicy jednego z domów odkryto zakopane tam zwłoki trzech noworodków. Dzieci miały pochodzić z kazirodczego związku. Zatrzymano 54-letniego Piotra G. i jego 20-letnią córkę. Jak się okazuje, służby już wcześniej miały dostawać sygnały, że w rodzinie dzieje się coś złego. Wszystkie cztery podjęte postępowania zostały jednak umorzone.
Tragedia, która przez lata działa się w rodzinie, wyszła na jaw we wrześniu 2023 roku. W jednym z domów w Czernikach, maleńkiej miejscowości na Kaszubach, odkryto ciała trzech noworodków zakopane w piwnicy.
55-letni dziś Piotr G. usłyszał m.in. zarzuty potrójnego zabójstwa i kazirodztwa. Jego 21-letnia dziś córka również została oskarżona – o dwa zabójstwa oraz kazirodztwo.
Zbrodnia w Czernikach
Rodzina G. przeprowadziła się do Czerników 25 lat temu z Gdańska. Piotr G. i jego żona Hanna mieli 12 dzieci: cztery córki i ośmiu synów. Kobieta zmarła kilkanaście lat temu, od tego czasu Piotr G. sam zajmował się dziećmi.
W ostatnim czasie mężczyzna mieszkał tylko z dwojgiem dzieci: 20-letnią Pauliną i 24-letnim niepełnosprawnym Damianem.
24-latek o tym, co się dzieje w jego domu opowiadał sąsiadce.
- Mówił mi, że się wyprowadzi. Powiedział: „Tata mnie bije, wyzywa i wyrzuca z domu. Przeklina na mnie”. Dodał, że jest coś jeszcze. Dopytałam co, a on na to, że ojciec z córką... i dlatego go wyrzucali. Nie wiem, czy to widział, ale musiał widzieć, bo skąd wiedział, że coś takiego robią? – mówi kobieta.
Cztery przedwcześnie umorzone postępowania
Jak się okazuje, niepokojące sygnały dotyczące rodziny już wcześniej docierały do służb. Jak podaje tvn24.pl, w sprawie Piotra G. aż pięciokrotnie podejmowano postępowania dotyczące psychicznego i fizycznego znęcania się nad dziećmi. Pierwsze z nich podjęto w 2011 roku, czyli 12 lat przed makabrycznym odkryciem w piwnicy domu.
Jak informuje Prokuratura Okręgowa w Gdańsku, piąte, ostatnie, postępowanie wszczęto kilka dni przed okryciem ciał noworodków. Wcześniejsze cztery postępowania były umarzane. Jak stwierdziła prokuratura umorzenia te były przedwczesne.
Śledczy badają teraz również, jakie działania podejmowały na przestrzeni lat funkcjonariusze policji oraz pracownicy socjalni, pod których opieką była rodzina.
Co działo się w domu w Czernikach?
Redakcja Uwagi! od początku zajmuje się sprawą makabrycznej zbrodni w Czernikach. Zobacz pierwszy reportaż Uwagi! o tej sprawie >>>
Naszemu reporterowi Jakubowi Dreczce udało się porozmawiać z jedną z czterech córek Piotra G. - Katarzyną, która kilka lat wcześniej opuściła dom i zamieszkała w ośrodku dla osób z niepełnosprawnością.
- To jest potwór, nie człowiek - mówiła dziewczyna.
- Przyjechała kompletnie zaniedbana, włosy sterczały jej jak słoma. Miała w różnych miejscach połamane okulary, poklejone plastrem. Okazało się, że były połamane po tym, jak ojciec bił ją po głowie, twarzy – opowiadał ks. Czesław „Kuba” Marchewicz, który prowadzi Osadę Burego Misia. Ośrodek zajmuje się osobami, z różnymi niepełnosprawnościami.
W „Burym Misiu” Katarzyna opowiadała o nieludzkich warunkach, panujących w domu rodzinnym.
- Mówiła, że lodówka w domu była zamknięta na klucz. Mówiła, że tylko tata mógł z niej korzystać i Paulina – przytaczał ks. Czesław.
Z relacji Katarzyny wynikało, że większość dzieci miała codziennie dostawać do jedzenia jedynie ryż lub zimną kaszę.
Autor: as