8-letni Kamil nie żyje. „Dzielimy dziś wielki smutek z powodu odejścia Kamilka”

8-letni Kamil nie żyje
8-letni Kamil nie żyje
8-letni Kamil nie przeżył – poinformował rzecznik szpitala, w którym poparzony i pobity chłopiec od kilku tygodni walczył o życie. „Wspólnie z Państwem, jako personel szpitala, dzielimy dziś wielki smutek z powodu odejścia Kamilka” – napisano. 

Górnośląskie Centrum Zdrowia Dziecka im. Św. Jana Pawła II przekazało złą wiadomość na temat stanu 8-letniego Kamila z Częstochowy. Pobity i poparzony chłopiec zmarł.

„Kamilek przez cały czas pobytu w szpitalu był głęboko nieprzytomny. Nie miał świadomości gdzie jest, ani co go spotkało. Ani przez chwilę nie cierpiał” – podkreślili lekarze.

Pomimo że cały zespół lekarzy od kilku tygodni walczył o życie chłopca, długo nieleczone rany pooparzeniowe były zbyt poważne. W organizmie doszło do zakażenia, a rezultacie do niewydolności wielonarządowej.

„W imieniu personelu szpitala przekazujemy wyrazy głębokiego współczucia biologicznemu ojcu dziecka. Dziękujemy też wszystkim tym osobom, które tak bardzo przejęły się losem chłopca. Wspólnie z Państwem, jako personel szpitala, dzielimy dziś wielki smutek z powodu odejścia Kamilka” – napisano.

8-letni Kamil nie żyje

O tragicznej historii 8-letniego Kamila z Częstochowy dowiedzieliśmy się na początku kwietnia.

Kamil trafił do szpitala po tym, jak został skatowany przez swojego ojczyma. 8-latek był bity, przypalany papierosami, sadzany na gorącym piecu. Nieprzytomnego 8-latka znalazł jego biologiczny ojciec.

- Zapukałem do drzwi, ona [matka chłopca – red.] otworzyła. Spytałem, gdzie jest Kamil, a ona odpowiedziała: „Tam leży”. Jak go zobaczyłem, to zacząłem płakać. Pomyślałem: „Boże, Kamilku, co oni ci zrobili”. (...) – opowiadał biologiczny ojciec Kamila. I dodał: - Twarz miał całą zmasakrowaną. Rączki, nóżki. Jego ubrania były przyklejone do ciała. Kamil leżał zwinięty przy piecu. Wyglądał jak wyrzucony papierek na ulicę.

Zobacz reportaż Uwagi! >>>

Zobacz także: Sprawa skatowanego Kamila z Częstochowy. Siostra chłopca: Prosiłam, żeby interweniowali >>>

podziel się:

Pozostałe wiadomości