5-letnia Nina została przez 6 godzin sama w przedszkolu. Jest akt oskarżenia

5-letnia Nina była zamknięta w przedszkolu przez wiele godzin
5-letnia Nina była na 6 godzin zamknięta sama w przedszkolu
5-letnia Nina przez 6 godzin była zamknięta w pustym przedszkolu, gdy reszta dzieci i opiekunowie udali się na wycieczkę. Prokuratura skierowała do sądu akt oskarżenia przeciwko 45-letniej opiekunce.

Prokuratura ustaliła, że opiekunka, mimo braku wymaganych uprawnień, objęła funkcję kierowniczki wyjazdu przedszkolnego, podaje tvn24.pl.

- Na skutek tych zaniedbań, oskarżona doprowadziła do pozostawienia bez opieki, przez okres sześciu godzin, pięcioletniej dziewczynki, która była na terenie przedszkola, narażając ją, poprzez swobodny dostęp do różnych przedmiotów i żywności, na bezpośrednie niebezpieczeństwo utraty życia, albo ciężkiego uszczerbku na zdrowiu - poinformowała cytowana przez tvn24.pl Ewa Węglarowicz-Makowska, rzeczniczka prasowa Prokuratury Okręgowej w Jeleniej Górze.

Historię 5-letniej Niny, która przez 6 godzin była zamknięta w pustym przedszkolu, pokazywaliśmy w lutym.

- Córka opowiada, że płakała, chodziła od sali do sali i nawoływała ciocie i dzieci. Złamało nam serce to, że powiedziała, że wołała „mamo” i nikt nie przyszedł. Do nas to wraca bardzo często – mówiła łamiącym się głosem mama 5-latki.

Wycieczka na spływ pontonami

5-letnia Nina jest dzieckiem w spektrum autyzmu. Do sierpnia zeszłego roku dziewczynka chodziła do prywatnego przedszkola w Jeleniej Górze.

5-letnia Nina była na 6 godzin zamknięta sama w przedszkolu. „Byłam głodna i płakałam”
5-letnia Nina była na 6 godzin zamknięta sama w przedszkolu. „Byłam głodna i płakałam”
Głodna i zapłakana. 5-letnia Ninka przez 6 godzin była zamknięta w pustym przedszkolu, gdy reszta dzieci i opiekunowie udali się na wycieczkę. Jak mogło dojść do takiej sytuacji? "Złamało nam serce to, że powiedziała, że wołała „mamo” i nikt nie przyszedł" - mówi mama dziewczynki. Prokuratura zdecydowała się właśnie wznowić postępowanie w tej sprawie.

Z końcem wakacji przedszkole zorganizowało dla dzieci spływ pontonami.

- Ona już rok wcześniej była na takim spływie i świetnie się bawiła. Ninka najpierw była podekscytowana, ale w dzień wyjazdu powiedziała mi, że nie wie, czy ma ochotę jechać na tę wycieczkę. Oddając dziecko opiekunce, wyraźnie zwróciłam uwagę, że Nina o tym wspominała i jeśli panie zauważą, że ona faktycznie nie chce jechać, to proszę o telefon i odbiorę dziecko – opowiadała Joanna Roczniak, mama 5-letniej Niny.

W czasie, gdy dzieci spływały już pontonami po rzece, matka Ninki wysłała SMS do jej opiekunki, prosząc by ta zwróciła szczególną uwagę na dziewczynkę.

Opiekunka po kilkunastu minutach odpowiedziała, że wszystko jest w porządku.

- Napisała, żebym się o nic nie martwiła, że Nina płynie w pontonie razem z wujkiem ***. W przedszkolu tak dzieci zwracają się do opiekunów: „ciociu, wujku”. No i ten wujek był w tym dniu osobą wspomagającą. To jest też ratownik medyczny, więc ta wiadomość mnie uspokoiła – opowiadała pani Joanna.

podziel się:

Pozostałe wiadomości