Prokuratura ustaliła, że opiekunka, mimo braku wymaganych uprawnień, objęła funkcję kierowniczki wyjazdu przedszkolnego, podaje tvn24.pl.
- Na skutek tych zaniedbań, oskarżona doprowadziła do pozostawienia bez opieki, przez okres sześciu godzin, pięcioletniej dziewczynki, która była na terenie przedszkola, narażając ją, poprzez swobodny dostęp do różnych przedmiotów i żywności, na bezpośrednie niebezpieczeństwo utraty życia, albo ciężkiego uszczerbku na zdrowiu - poinformowała cytowana przez tvn24.pl Ewa Węglarowicz-Makowska, rzeczniczka prasowa Prokuratury Okręgowej w Jeleniej Górze.
Historię 5-letniej Niny, która przez 6 godzin była zamknięta w pustym przedszkolu, pokazywaliśmy w lutym.
- Córka opowiada, że płakała, chodziła od sali do sali i nawoływała ciocie i dzieci. Złamało nam serce to, że powiedziała, że wołała „mamo” i nikt nie przyszedł. Do nas to wraca bardzo często – mówiła łamiącym się głosem mama 5-latki.
Wycieczka na spływ pontonami
5-letnia Nina jest dzieckiem w spektrum autyzmu. Do sierpnia zeszłego roku dziewczynka chodziła do prywatnego przedszkola w Jeleniej Górze.
Z końcem wakacji przedszkole zorganizowało dla dzieci spływ pontonami.
- Ona już rok wcześniej była na takim spływie i świetnie się bawiła. Ninka najpierw była podekscytowana, ale w dzień wyjazdu powiedziała mi, że nie wie, czy ma ochotę jechać na tę wycieczkę. Oddając dziecko opiekunce, wyraźnie zwróciłam uwagę, że Nina o tym wspominała i jeśli panie zauważą, że ona faktycznie nie chce jechać, to proszę o telefon i odbiorę dziecko – opowiadała Joanna Roczniak, mama 5-letniej Niny.
W czasie, gdy dzieci spływały już pontonami po rzece, matka Ninki wysłała SMS do jej opiekunki, prosząc by ta zwróciła szczególną uwagę na dziewczynkę.
Opiekunka po kilkunastu minutach odpowiedziała, że wszystko jest w porządku.
- Napisała, żebym się o nic nie martwiła, że Nina płynie w pontonie razem z wujkiem ***. W przedszkolu tak dzieci zwracają się do opiekunów: „ciociu, wujku”. No i ten wujek był w tym dniu osobą wspomagającą. To jest też ratownik medyczny, więc ta wiadomość mnie uspokoiła – opowiadała pani Joanna.
Autor: wg