16-latka była ofiarą nękania, tragiczna śmierć małego Grześ i horror na ulicy Próżnej [TYDZIEŃ W UWADZE!]

TYDZIEŃ W UWADZE!
Co było w Uwadze! w poprzednim tygodniu?
16-letnia Julia z Lubina była ofiarą nękania, teraz jej rodzice robią wszystko, aby żadne inne dziecko nie musiało tak cierpieć; dlaczego nikt nie zareagował, gdy 13-miesięcznemu Grzesiowi z Bydgoszczy działa się krzywda oraz horror na ulicy Próżnej w Warszawie. To reportaże, na które nasza reporterka Daria Górka chciałaby zwrócić Państwa uwagę w tym tygodniu.

Wszystkie polecane reportaże można znaleźć na naszej stronie internetowej.

>>> 16-letnia Julia nie żyje. „Próbujemy wykrzyczeć światu, co się dzieje w środowisku młodzieży” <<<

16-letnia Julia nie żyje. „Próbujemy wykrzyczeć światu, co się dzieje w środowisku młodzieży”
16-letnia Julia nie żyje. „Próbujemy wykrzyczeć światu, co się dzieje w środowisku młodzieży”
Ulicami Lubina przeszedł marsz milczenia w hołdzie 16-letniej Julii. Zaszczuta nastolatka - odebrała sobie życie. Rodzice dziewczyny od dawna zgłaszali szkołom i instytucjom, że dzieje się źle.

Ulicami Lubina przeszedł marsz milczenia w hołdzie 16-letniej Julii. Zaszczuta nastolatka - odebrała sobie życie. Rodzice dziewczyny od dawna zgłaszali szkołom i instytucjom, że dzieje się źle.

Problemy Julii zaczęły się już szkole podstawowej. Pandemia przeniosła naukę do internetu. Zdalne lekcje trwały, a w tle młodzież rozmawiała na czacie, powoli odnajdując kozła ofiarnego, na którym można było skupić swoją uwagę. Wrażliwa, nieśmiała dziewczynka idealnie wpisywała się w tę rolę, a rówieśnicy byli coraz bardziej okrutni, już nie tylko w internecie.

- Ona była strasznie hejtowana. Za buty, rzęsy, praktycznie za wszystko – usłyszeliśmy od młodzieży pod szkołą, do której chodziła Julia.

- Nawet po śmieci w sieci poszły na nią obelgi. Wyśmiewano się z jej śmierci. To straszne – ubolewa ojciec nastolatki.

Dlaczego instytucje nie zareagowały, gdy 16-latce działa się krzywda, zanim było za późno?

Gdzie szukać pomocy? Telefony zaufania
Gdzie szukać pomocy? Telefony zaufania

>>> Nie żyje roczny Grześ z Bydgoszczy. „Na pewno coś zawiodło, pytanie co” <<<

Nie żyje roczny Grześ z Bydgoszczy. „Na pewno coś zawiodło, pytanie co”
Nie żyje roczny Grześ z Bydgoszczy. „Na pewno coś zawiodło, pytanie co”
Nie żyje roczny Grześ z Bydgoszczy. Matka chłopca i jej partner usłyszeli już zarzuty. Kobieta od lat była znana kuratorom sądowym i pracownikom socjalnym. Jak to możliwe, że nie udało się ochronić dziecka?

Nie żyje roczny Grześ z Bydgoszczy. Matka chłopca i jej partner usłyszeli już zarzuty. Kobieta od lat była znana kuratorom sądowym i pracownikom socjalnym. Jak to możliwe, że nie udało się ochronić dziecka? - Obrażenia były tak zaawansowane, że mimo wdrożenia szybkiego i właściwego leczenia niestety zmiany postąpiły tak dalece, że nie można było uratować dziecka – tłumaczy doktor Piotr Brzeziński.

Grześ był czwartym dzieckiem Katarzyny B. Kobieta ma 31 lat, troje starszych dzieci ma ze związków z trzema partnerami. O tym, jak zajmowała się czwórką dzieci, gdy mieszkała jeszcze z ojcem Grzesia, opowiedzieli nam sąsiedzi.

- Tak naprawdę nie zajmowała się nimi, kompletnie. Dzieci same biegły po osiedlu i prosiły sąsiadów o jedzenie. Mówiły, że „mama nie gotuje, mama krzyczy”. Chodziły brudne i gołe. Latem biegały kompletnie gołe – słyszymy.

- Jak przyszły i grzebały w śmietniku, to ręce opadały. Powiedziałam, że tak nie może być, żeby dziecko przyszło do sąsiada i grzebało w śmietniku. Zgłaszaliśmy to wszyscy tutaj, anonimowo. Wiem, że dużo sąsiadów robiło interwencje - dodaje.

>>> Dźgali się nożami, a przerażone dzieci patrzyły. „Dawno powinni zabrać im dzieci. Zgłaszaliśmy, że dzieje się źle” <<<

Dźgali się nożami, a przerażone dzieci patrzyły. „Dawno powinni zabrać im dzieci. Zgłaszaliśmy, że dzieje się źle”
Dźgali się nożami, a przerażone dzieci patrzyły. „Dawno powinni zabrać im dzieci. Zgłaszaliśmy, że dzieje się źle”
Masakra w centrum Warszawy. Rodzice dźgali się między sobą nożami w mieszkaniu pełnym dzieci! Wcześniej, przez kilka lat, sąsiedzi zgłaszali różnym służbom, że w jednej z rodzin dzieje się bardzo źle.

Masakra w centrum Warszawy. Rodzice dźgali się między sobą nożami w mieszkaniu pełnym dzieci! Wcześniej, przez kilka lat, sąsiedzi zgłaszali różnym służbom, że w jednej z rodzin dzieje się bardzo źle.

- Wybiegłam na balkon i zapytałam, co się dzieje. Odkrzyknęła kobieta: „Zabiłam go. Dźgnął mnie. Pomocy!”. Zadzwoniłam po policję, a po chwili moja córka powiedziała, że widzi nogi człowieka leżące w mieszkaniu – opowiada pani Monika.

Okazało się, że na korytarzu siedzi zakrwawiona kobieta, a za drzwiami jej mieszkania leży zakrwawiony mężczyzna. Świadkami dramatu było pięcioro dzieci.

- Wzięłam rocznego chłopca na ręce i zaczęłam go uspokajać, 8-letnia dziewczynka powiedziała mi, że tata wkurzył się na mamę i tata chciał ją zabić – opowiada córka pani Natalii.

podziel się:

Pozostałe wiadomości