Żyje w warunkach urągających ludzkiej godności. „Wizyta MOPS-u trwa 10 minut”

TVN UWAGA! 347613
Ma 71 lat i żyje w warunkach urągających ludzkiej godności: w brudzie, smrodzie i bez ciepłego jedzenia. Choć pan Mieczysław jest podopiecznym MOPS-u, zajmują się nim głównie sąsiedzi.

O skandalicznych warunkach, w jakich mieszka pan Mieczysław, powiadomili nas sąsiedzi mężczyzny. 71-latek żyje samotnie bez toalety i ogrzewania, a jego rozpadający się dom w każdej chwili może się zawalić. Już rok temu nadzór budowlany uznał, że budynek nadaje się do rozbiórki. Jednak pan Mieczysław nadal w nim przebywa.

Kiedy na miejscu pojawiła się nasza reporterka, mężczyzna nie był w stanie powiedzieć jaki jest dzień tygodnia. Na pytanie o rok, stwierdził, że mamy rok 2012. Pan Mieczysław ma też kłopoty z orientacją.

Do zeszłej jesieni we wszystkim pomagał mu brat, który go kąpał i karmił. Niestety, po jego śmierci mężczyzna nie ma na kogo liczyć. Ze względu na to, że kiedyś nadużywał alkoholu, jego niewielką, pięciusetzłotową emeryturę, pobiera bratowa. Za te pieniądze rodzina raz w tygodniu dowozi mu żywność. Zadzwoniliśmy do bratowej mężczyzny, jednak nie chciała się spotkać z nami przed kamerą.

- Jak ja mu pomogę? Mam 75 lat, jestem po zawale. Mąż zmarł mi trzy miesiące temu. Mam iść i palić mu w piecu? Albo co mu zrobić? Nie jestem w stanie mu nic więcej pomóc. A jeśli chodzi o resztę, to są służby, które powinny zareagować – usłyszeliśmy podczas rozmowy telefonicznej.

Mężczyźnie, jak tylko mogą, pomagają sąsiedzi.

- Sufity mu przykręcałem, bo było widać niebo z kuchni. Tak, żeby dało się zapalić w piecu i było czuć trochę ciepła. Chodziło mu się też rozpalić, bo on nie był w stanie zrobić tego sam – mówi Tadeusz Smaza.

O sprawie pana Mieczysława wie gmina i ośrodek pomocy społecznej.

- Wszyscy się chyba licytują, kto ma się nim zająć. A wychodzi na to, że my, jako sąsiedzi, musimy mu pomagać, żeby nie zamarzł – zwraca uwagę pan Tadeusz.

MOPS

O tym, że pan Mieczysław wegetuje, sąsiedzi alarmowali urzędników. W listach do burmistrza i nadzoru budowlanego prosili, by ktoś w końcu mu pomógł. MOPS zobowiązany jest do zapewnienia mu lekarstw, kąpieli i ciepłych posiłków. Dlaczego więc osoby zajmujące się panem Mieczysławem doprowadziły do tak rażącego zaniedbania? Przedstawicielka MOPS-u najpierw zgodziła się z nami spotkać, jednak ostatecznie przed emisją wycofała się.

Podczas rozmowy przedstawicielka MOPS-u stwierdziła, że w takich sytuacjach podstawową formą pomocy jest schronisko dla bezdomnych. Zapytaliśmy więc, dlaczego pan Mieczysław przebywa nadal w domu, który grozi zawaleniem? Usłyszeliśmy, że osoba, która nie jest ubezwłasnowolniona, ma prawo sama decydować o sobie.

„Wizyta trwa 10-15 minut”

Pan Mieczysław przez wiele lat pracował jako górnik, a potem chwytał się różnych prac dorywczych. Nie sprząta i nie gotuje, zupełnie nie radzi sobie z codziennym życiem. Rozebrał nawet część swojego dachu, jednak nie jest świadomy zagrożenia, jakie spowodował.

- Po kolei targał deski z dachu i je palił, bo mówił, że nie ma czym. A MOPS jak przyjeżdża do niego, to chyba widzi, jak mieszka. Wizyta trwa 10 minut, może 15. Króciutko – mówi Zofia Madej.

Sąsiedzi twierdzą, że pan Mieczysław podpisuje dokumenty, w których nie zgadza się na pobyt w schronisku dla bezdomnych. Jak to możliwe, że urzędnicy każą mu złożyć podpis, wiedząc, że ma problem z pamięcią i nie kojarzy faktów?

MOPS mógł też wystąpić do sądu o umieszczenie go w domu opieki bez jego zgody, jednak tego nie zrobiono. Zapytaliśmy, na czym konkretnie polega pomoc ośrodka, skoro stan zdrowia mężczyzny pogarsza się, a warunki, w jakich przebywa, urągają ludzkiej godności. Przedstawicielka instytucji nie odpowiedziała na żadne pytanie, zasłaniając się ustawą o pomocy społecznej.

Wiceburmistrz

Urzędnicy zapewniają, że próbowali nakłonić pana Mieczysława, by ten opuścił swoje mieszkanie, ale mężczyzna za każdym razem sprzeciwiał się. Jakie zatem widzą rozwiązanie i co w sytuacji, gdy na reakcję będzie za późno?

- Pan powiedział, że dopóki jest w stanie sam sobie fizycznie radzić, to nie chce tej pomocy od nas, nie chce się przenieść do innego miejsca – mówi Marta Budzyńska, wiceburmistrz Wadowic.

Reporterka wskazała jednak, że mężczyzna nie jest świadomy tego, co mówi.

- Nie rozmawiałam z tym panem, więc trudno mi oceniać, czy jest świadomy. Nie mamy takich możliwości prawnych, żeby kazać podpisać panu wniosek o przyznanie mieszkania socjalnego – mówi Marta Budzyńska. I dodaje: - Zwrócę pani kierownik uwagę, że trzeba będzie się udać z panem do odpowiedniej instytucji, czy odpowiedniego lekarza, żeby został zaopiekowany medycznie.

- Albo on tam zamarznie, albo to się zawali, jak przyjdzie silny wiatr, bo dachówki są już powyginane, albo zaczadzi się i tak to się skończy – usłyszeliśmy od jednego z sąsiadów.

podziel się:

Pozostałe wiadomości

Zamówili meble i zaczęły się problemy. „Pani A. zapłaci, żeby ten program nie był emitowany”

Zamówili meble i zaczęły się problemy. „Pani A. zapłaci, żeby ten program nie był emitowany”

Czy panią Martę można było uratować? „Nawet nie włączyli sygnałów w karetce”

Czy panią Martę można było uratować? „Nawet nie włączyli sygnałów w karetce”

Miał ponad 3 promile alkoholu i kierował autem. Świadkowie zatrzymali nietrzeźwego kierowcę

Miał ponad 3 promile alkoholu i kierował autem. Świadkowie zatrzymali nietrzeźwego kierowcę

Piekło 5-letniego Piotrusia. „Biła go po twarzy i szarpała”

Piekło 5-letniego Piotrusia. „Biła go po twarzy i szarpała”

Po czterech latach odzyskała córkę. „Sprawiedliwość wygrała”

Po czterech latach odzyskała córkę. „Sprawiedliwość wygrała”

Oceń stan szkolnej toalety, pobierz dokument!

Oceń stan szkolnej toalety, pobierz dokument!

Komfort czy koszmar? Jaki jest stan szkolnych toalet?

Komfort czy koszmar? Jaki jest stan szkolnych toalet?