Zwłoki półtorarocznego misia odnaleźli w poniedziałek nad ranem leśnicy Tatrzańskiego Parku Narodowego. O śmierci niedźwiadka powiadomił policję szpital, do którego zgłosiło się dwoje młodych turystów. Twierdzili, że oni i cztery inne osoby zostały zaatakowane w Dolinie Chochołowskiej przez zwierzę. Broniąc się, utopili niedźwiadka wielkości psa w potoku. Jaki rzeczywiście był przebieg zdarzenia, stara się ustalić prokuratura. Opatrujący dwójkę turystów lekarz nie stwierdził ran, które mogłyby wskazywać na zaatakowanie ludzi przez drapieżnika. Natomiast podczas wizji lokalnej leśnicy zauważyli na ciele niedźwiedzia ślady uderzeń kamieniami. W miejscu zdarzenia znaleźli też resztki kanapek i słodyczy. To pierwszy taki przypadek w historii Tatrzańskiego Parku Narodowego. Prokuratura rejonowa wszczęła postępowanie wobec czwórki mieszkańców gminy Lubawa w województwie warmińsko-mazurskim oraz dwójki z rejonu Nowego Sącza i Tarnowa. Według przepisów kodeksu karnego, każdemu ”kto, wbrew przepisom obowiązującym na terenie objętym ochroną, niszczy albo uszkadza rośliny lub zwierzęta powodując istotną szkodę, podlega grzywnie, karze ograniczenia wolności albo pozbawienia wolności do lat dwóch.”