W Wydminach, malowniczej i sennej miejscowości na Mazurach, 60-letni rencista wygrał13 milionów złotych w totolotka. Zaraz po tym, gdy dowiedział się o wygranej on sam, wiedziała już cała trzytysięczna wieś i okolice. - Nie szlajał się po barach. Był normalnym spokojnym człowiekiem. Dużo ze swoim dzieckiem siedział. Na ryby chodził – mówi mieszkaniec Wydmin. Po ukończeniu 50 lat pan Ryszard podupadł na zdrowiu. Przeszedł na rentę. Na utrzymanie rodziny miał 1000 zł plus zasiłek pielęgnacyjny dla syna chorego na zespół Downa. Zaczął dorabiać w skupie złomu. - Był bardzo dobrym pracownikiem. Gdy wygrał, zadzwonił do mnie, że już nie będzie pracować – mówi Mariusz Nowakowski, kierownik skupu złomy w Wydminach. Pan Ryszard z rodziną zajmował mieszkanie komunalne. Pokój z kuchnia i łazienką tuż obok kolektury lotto. W sobotę kupił dwa kupony. O wygranej dowiedział się dopiero w poniedziałek rano. Następnego dnia o świcie już go nie było. Od tej pory w Wydminach ani o nim, ani o jego rodzinie nikt nic nie wie. - Wygrana została odebrana. I to tyle, co wiem w tej sprawie. Nagrodę odebrała osoba, która legitymowała się poprawnie wypełnionym kuponem. To był gracz - mówi Piotr Gawron, rzecznik Totalizatora Sportowego. - Będzie musiał nauczyć się na nowo żyć. To nie jest zamożny człowiek i taki przypływ gotówki zmienia całkowicie życie - uważa Waldemar Samborski, radny Gminy Wydminy. Wygrana rencisty z Wydmin jest dziewiątą co do wysokości wygranych w historii lotto. Gdyby wpłacił ją na lokatę bankową, mógłby mieć ponad 50 tysięcy złotych miesięcznych odsetek. Gdzie jest pan Ryszard? Co się dzieje z nim i jego rodziną nie wiadomo. Mieszkańcy Wydmin ciągle liczą, że do nich wróci.