42-letnia dziś Mirella zniknęła bez śladu 27 lat temu, kiedy z początkiem 1998 roku – rodzice wypisali ją z liceum. Dwa miesiące temu okazało się, że kobieta przez cały ten czas żyła w ukryciu przed światem w jednym z mieszkań w Świętochłowicach. Czy więzili ją rodzice, czy też z jakiegoś powodu kobieta sama nie chciała opuścić swojego mieszkania?
Staś był zdrowym, energicznym chłopcem. Po pozornie zwykłej infekcji, w ciągu czterech miesięcy, zawładnęła nim tajemnicza choroba, która uniemożliwia normalne funkcjonowanie. 11-latek nie chodzi i nie mówi, mimo że jest do tego fizjologicznie zdolny. Czy chłopca w końcu uda się zdiagnozować?
- Przysięgali, że będą ratować życie, a zbagatelizowali stan zdrowia ciężko chorych osób – twierdzą rodziny, których bliscy szukali pomocy na SOR-ze elbląskiego szpitala.
Kobiety w ciąży miały otrzymać od niej wsparcie. Mówią o bólu i o tym, że były poniżane. Położna, według relacji, miała kazać pacjentce czołgać się po porodzie do łazienki i oblewać ją zimną wodą.
30-letnia Patrycja z rozległym udarem czekała, by ze szpitala w Świdnicy przewieziono ją do innej placówki, gdzie zajęliby się nią neurochirurdzy. Co zadziałało nie tak, że młodej kobiety nie udało się uratować?
6 maja został ogłoszony dniem żałoby w Szpitalu Uniwersyteckim w Krakowie, gdzie 29 kwietnia pacjent zaatakował lekarza. W południe pod szpitalem odbędzie się protest przeciwko przemocy wobec pracowników ochrony zdrowia.
Wstrząsający atak na lekarza Szpitala Uniwersyteckiego w Krakowie. Ranionego nożem medyka nie udało się uratować. - Wszyscy znaliśmy Tomka, cudowny ortopeda, cudowny człowiek, pracował w tym szpitalu wiele lat - mówił podczas konferencji jeden z lekarzy.
Pan Jakub uskarżał się na bóle w klatce piersiowej, miał problemy z oddychaniem, a jego stan się pogarszał. Ze skierowaniem na cito trafił na SOR, ale pomocy się nie doczekał.
- Przyszła pani lekarka i powiedziała, że mama już praktycznie nie żyje i jest tylko podtrzymywana przy życiu aparaturą. Że z tego nic już nie będzie i mamy się pożegnać - opowiada rodzina 68-letniej pani Wiesławy.
- Potraktowali moją matkę jak królika doświadczalnego - uważa pani Klaudia, córka 66-latki, która zmarła podczas zabiegu z wykorzystaniem robota chirurgicznego.