Pan Jakub uskarżał się na bóle w klatce piersiowej, miał problemy z oddychaniem, a jego stan się pogarszał. Ze skierowaniem na cito trafił na SOR, ale pomocy się nie doczekał.
Pan Jakub ma 45 lat. Dwa miesiące temu przeszedł zabieg wszczepienia stentów. Pobyt w legionowskim szpitalu poprzedziły jednak dramatyczne wydarzenia.
- Zaczęła mnie boleć klatka piersiowa. Ból był kilka dni wcześniej, ale tego dnia mocno się nasilił. Pojawiło się też drętwienie obu rąk – opowiada pan Jakub.
Dostał skierowanie na cito z podejrzeniem stanu przedzawałowego
Mężczyzna pojechał z żoną do przychodni.
- Lekarz zrobił mi EKG. Stwierdził, że są jakieś wahania i coś jest nie tak. Wystawił mi skierowanie na cito, podejrzewał, że to stan przedzawałowy – przytacza pan Jakub.
- Powiedział, żebyśmy udali się do najbliższego SOR-u, żeby tam zrobili badania - opowiada pani Patrycja. I dodaje: - Mąż cały czas bladł, był strasznie osłabiony. Często opierał głowę o zagłówek.
- Miałem problemy z oddychaniem, jakby ktoś mi zamykał rurkę z powietrzem – dodaje pan Jakub.
Kolejka w Szpitalnym Oddziale Ratunkowym
Natychmiast po wyjściu z przychodni, pani Patrycja odwiozła męża do najbliższego szpitala. Stan mężczyzny pogarszał się.
Tuż po godz. 16 pan Jakub zgłosił się na SOR Nowodworskiego Centrum Medycznego. Mimo że mężczyzna uskarżał się na bóle w klatce piersiowej, a w ręku trzymał skierowanie do szpitala, poproszono go jedynie, aby pobrał numerek i czekał. Był piątym pacjentem w kolejce.
- Podszedłem do okienka, dałem skierowanie z EKG, powiedziałem, że mam drętwienie rąk, ból w klatce i duszności. Ona powiedziała, że proszę wziąć numerek i poczekać. W zasadzie to było wszystko, co usłyszeliśmy od personelu szpitala – mówi pan Jakub.
Z relacji małżeństwa wynika, że wśród oczekujących była m.in. kobieta oczekująca na planowe przyjęcie do szpitala, mężczyzna ze skaleczonym palcem i starsze małżeństwo.
- Po półtorej godzinie poczułem się znacząco gorzej – wspomina pan Jakub.
- Pani, która siedziała w recepcji, albo cały czas rozmawiała z kimś przez telefon, a były to prywatne rozmowy, albo w ogóle jej tam nie było – zaznacza pani Patrycja.
- Żona chciała podejść i wymusić jakieś działanie. Ale powiedziałem: „Nie idź, nie chcę się denerwować” – dodaje pan Jakub.
Mijały cenne minuty, a pan Jakub nadal oczekiwał na badanie lekarskie.
- W pewnym momencie przyszedł pan z żoną, powiedział, że dwa lata wcześniej miał stan przedzawałowy i że czuje niepokój. Jak usłyszałem, że oni go przyjęli, to stwierdziłem, że pojedziemy do innego szpitala – mówi pan Jakub.
- Wyszliśmy ze szpitala. Przy szlabanie mąż zaczął się źle czuć, zaczęły plątać mu się nogi – przywołuje pani Patrycja.
- Jak siedziałem w samochodzie, to dostałem drgawek jak przy minus 20 – wspomina mężczyzna.
Żona pana Jakuba zadzwoniła na 112. Po kilku minutach pojawiła się karetka. Medycy natychmiast zajęli się pacjentem.
- Karetka została wysłana z tego szpitala, z którego wyszliśmy – podkreśla pani Patrycja.
- Pan z karetki spojrzał na EKG i powiedział, że widać stan przedzawałowy – mówi pan Jakub.
Mężczyznę przewieziono do Wojskowego Instytutu Medycznego w pobliskim Legionowie. Lekarze natychmiast przeprowadzili zabieg kardiologiczny.
- Z karetki trafiłem prosto na stół operacyjny. Lekarz powiedział, że to była ostatnia chwila – zaznacza pan Jakub.
Jak szpital tłumaczy sytuację?
Na stronie internetowej placówki napisano, że SOR działa profesjonalnie oraz, że w rejestracji szpitala pacjent może zostać przyjęty przez jedną z sześciu kompetentnych rejestratorek, postępujących zgodnie ze współczesnymi wymogami medycznymi - mając na uwadze dobro pacjenta, z poszanowaniem godności osobistej pacjentów oraz praw zagwarantowanych Kartą Praw Pacjenta.
- Wszelkie zażalenia każdy ma prawo złożyć. Niewątpliwie pacjent jest zawsze najważniejszy – stwierdza lek. Łukasz Tomasik z Nowodworskiego Centrum Medycznego. I dodaje: - Akurat tego dnia było wyjątkowo dużo pacjentów, którzy byli w ciężkim stanie. Ten pacjent niewątpliwie też powinien być zaopatrzony. Wynika to z nadmiaru w danej chwili potrzeb, którym system nie jest czasem w stanie sprostać.
W przypadku zawału liczy się czas
- W zawale i bólu w klatce piersiowej niezwykle istotny jest czas. Im szybciej pacjent z bólem w klatce piersiowej trafi do szpitala tym lepiej – mówi neurochirurg prof. Andrzej Bochenek z American Heart of Poland.
Po zabiegu założenia stentów pan Jakub dochodzi do siebie. Zawał, który przeszedł, zrujnował zdrowie mężczyzny.
- Byłem głową rodziny, zapewniając jej byt. Obecnie nawet nie mogę się powygłupiać z synem, bo po minucie mam dosyć. Łapię zadyszkę, jakbym wszedł na wielką górę. Z zawodu jestem spawaczem i aktualnie nie wiem, czy będę mógł pracować – ubolewa pan Jakub.
- Mąż ma duże zaniki pamięci. Często nie pamięta, co robił godzinę temu – dodaje pani Patrycja.
Sprawa nieudzielenia pomocy pacjentowi nowodworskiego SOR-u trafiła do Rzecznika Praw Pacjenta. Z wyjaśnień szpitala wynika, że tak długie oczekiwanie pana Jakuba na pomoc lekarską, mogło być uzasadnione.
- Po fakcie okazało się, że ten pacjent akurat miał zawał. Ale niestety bez zrobienia badań, tego nie da się stwierdzić – mówi lek. Łukasz Tomasik.
- Recepcjonistka ze skierowaniem zawsze musi udać się do triażysty, bądź bezpośrednio do lekarza. I z tego co wiem, to tak było – dodaje lekarz.
- Postaramy się dołożyć wszelkich starań, żeby potencjalnie takim przypadkom zapobiec – deklaruje lek. Łukasz Tomasik.
- Ten chory na pewno stracił jakąś część mięśnia sercowego. W prawdzie, przeglądając wyniki uważam, że i tak miał dużo szczęścia, ale wydaje mi się, że im szybciej by trafił, tym lepsza byłaby rehabilitacja i tym szybciej wróciłby do normalności – mówi prof. Andrzej Bochenek.
- Najważniejszą rzeczą, jaka powinna zdarzyć się na SOR-ze, to jest triaż, czyli odpowiednia segregacja pacjentów. Od tego jest Szpitalny Oddział Ratunkowy, żeby ratować życie pacjentów. Ryzyko zawału albo rozpoczynający się zawał nakazywały bezwzględnie bardzo pilną diagnostykę pod kątem zawału, przede wszystkim ewentualne powtórzenie EKG i wykonanie dalszych badań diagnostycznych - mówi radczyni prawna Jolanta Budzowska.
Autor: wg
Reporter: Dorota Pawlak