Pani Magda jako uczennica była wolontariuszką Wielkiej Orkiestry Świątecznej Pomocy. Po latach okazało się, że sprzęt przekazany przez Jurka Owsiaka do szpitala, uratował życie jej synowi.
Młoda wolontariuszka
- 19 lat temu zaczęła się moja przygoda z WOŚP. Byłam wolontariuszem, to była klasa ósma, 1998 rok. Do końca nie wiedziałam, na co zbieram. Gdy pewien mężczyzna o to zapytał, odpowiedziałam, że na dzieci z problemami kardiologicznymi. Sześć lat później urodził się Szymon. Okazało się, że jest dzieckiem z Zespołem Downa oraz wadą serca – opowiada Magda Boguszewska, matka Szymona.
Zaledwie siedmiomiesięczny Szymon potrzebował operacji. Kiedy było po zabiegu, wdzięczni rodzice dziękowali lekarzom.
- Wtedy jeden z lekarzy powiedział: nie dziękujcie nam, podziękujcie Owsiakowi, bo bez niego byśmy nic nie zrobili. Kiedy syn leżał na sali pooperacyjnej i ja się tam rozejrzałam te wszystkie sprzęty tam monitorujące akcję serca były opatrzone logo wielkiej orkiestry świątecznej pomocy – opowiada mama chłopca.
Matka w potrzebie
Mówi, że właśnie wtedy zdała sobie sprawę z najważniejszego
- Czasami jako wolontariusz może do końca nie masz świadomości na co zbierasz, nie widzisz tego. A po latach okazuje się, że spotykasz się z tym z drugiej strony, że ratujesz nie tylko inne dzieci, ale też swoje – mówi Magda Boguszewska.
15 stycznia Wielka Orkiestra Świątecznej Pomocy zagra już 25 raz.
-To poważna część historii Polski. Przez ten okres pomogliśmy praktycznie każdemu szpitalowi w naszym kraju. To, że Orkiestra działa i to z tak dużą skutecznością, to oczywiście zasługa wszystkich darczyńców, to efekt każdego grosza wrzuconego do puszki. Nie boję się użyć stwierdzenia, że Wielka Orkiestra Świątecznej Pomocy to wspólne dobro wszystkich Polaków także tych mieszkających za granicą, bo przecież wiele sztabów gra także na obczyźnie - mówi Jerzy Owsiak, prezes zarządu Fundacji Wielka Orkiestra Świątecznej Pomocy.
Więcej na stronach WOŚP.