Znowu tworzą rodzinę

TVN UWAGA! 3725670
TVN UWAGA! 151457
Kilka tygodni temu byliśmy świadkami dramatycznych scen we wsi pod Garwolinem. Troje rodzeństwa odebrano matce, bo sąd uznał, że ich dobro jest zagrożone. Teraz, po pięciu tygodniach spędzonych w placówce opiekuńczej, dzieci zamieszkały z ojcem.

Do odebrania trójki rodzeństwa doszło na początku września we wsi Podoblin koło Garwolina. Kurator odebrał je matce, bo ta je zaniedbywała, nie posyłała do szkoły i utrudniała ojcu kontakt z nimi. Rodzeństwo trafiło do placówki opiekuńczej. Nazajutrz odwiedził je ojciec.

- Byłem zaskoczony tym, jak szybko udało mi się do tych dzieci dotrzeć. Z dziewczynkami można powiedzieć, że nie było żadnego problemu. Najmłodsza po paru minutach była już u mnie na kolanach. Z Olą, czyli średnią córką po jakiś piętnastu minutach już się witaliśmy i ściskaliśmy. Najgorzej było z Kubą. Przez pierwszą godzinę w ogóle nie chciał podejść. Teraz jest już lepiej, choć do dzisiaj potrafi od czasu do czasu rzucić niecenzuralne słowa, ale już całkiem inaczej. Jest coraz bardziej spokojny i czuje się coraz bardziej bezpiecznie. Już jego zachowanie się naprawdę diametralnie zmieniło – opowiada Dariusz Żubertowski.

Od początku pobytu w placówce dzieci pana Dariusza zaczęły chodzić do szkoły i nadrabiać prawie roczne zaległości w nauce.

- To, że dzieci są zabranie, to nie znaczy, że mamy problem z głowy. Problem został dalej w związku z mamą dzieci. Po odebraniu dzieci byliśmy w tym środowisku trzykrotnie, próbowaliśmy z nią rozmawiać, ale zazwyczaj siedzi przy stole i patrzy w okno. Przy pierwszej rozmowie jej mama i brat byli zgodni co do tego, że trzeba ją poddać leczeniu. Jednak przy kolejnych rozmowach były już tylko krzyki i to co się działo dotychczas. Jednak wystąpimy do sądu z pismem o przymusowe leczenie szpitalne bez wyrażenia przez nią zgody. Robiliśmy to już wcześniej, ale tylko sąd może zmusić tę panią, bądź policja do stawienia się na badania – wyjaśnia sytuację Danuta Wojciechowska GOPS w Maciejowicach.

Sąd na razie nie podjął żadnej decyzji w sprawie leczenia pani Wiolety. Zgodził się natomiast, aby to pan Dariusz zajął się wychowywaniem dzieci. Nadzór nad rodziną powierzył kuratorowi.

- Ponieważ sąd nie pozbawił matki władzy rodzicielskiej, to matka będzie mogła widywać się z dziećmi. Na dwa razy w miesiącu sąd ustalił widzenia matki z dziećmi, nawet z możliwością zabierania ich do domu matki – mówi Cezary Wójcik, rzecznik sadu apelacyjnego w Lublinie.

- Na dzień dzisiejszy dzieci nie powinny w to środowisko trafiać, dlatego że dzieci wrócą do poprzednich zachowań. A na dzień dzisiejszy dzieci już są inne, są bardziej wyciszone i już inaczej reagują. A jeżeli znów będą dzieci miały kontakt z tym środowiskiem, to będzie bardzo ciężko tacie znów się przystosować, żeby dzieci normalnie funkcjonowały – komentuje sytuację Danuta Wojciechowska, GOPS w Maciejowicach.

W połowie października pan Dariusz otrzymał wyrok sądu, który pozwolił mu zabrać dzieci z placówki opiekuńczej. Po pięciu tygodniach spędzonych w ośrodku trójka rodzeństwa mogła w końcu wrócić do domu

- Ja sobie muszę poradzić. Jak będę miał jakiś problem wychowawczy, to po prostu zgłoszę się do psychologa bądź pedagoga. Trzeba teraz zrobić wszystko, żeby te dzieci były szczęśliwe i były w rodzinie - zapewnia Dariusz Żubertowski.

Matka do dziś nie odwiedziła dzieci. Ojciec kilka razy próbował skontaktować się z rodziną byłej żony, by ułatwić dzieciom spotkania z bliskimi, ale za każdym wyrzucano go z posesji.

podziel się:

Pozostałe wiadomości