Zamordowała troje dzieci

TVN UWAGA! 135731
Kilka dni temu policjanci z Lubawy znaleźli w jednym z mieszkań ciała trzech noworodków. Podejrzana o ich zamordowanie 41-letnia kobieta przyznała się do zbrodni i została aresztowana na trzy miesiące. Wciąż nieznane są jednak okoliczności śmierci dzieci.

Lucyna D. mieszkała od dzieciństwa na przedmieściach Lubawy. Ona i jej mąż mieli wśród sąsiadów opinię wzorowej rodziny, która wychowała czwórkę dzieci – najstarsze ma 22 lata, najmłodsze sześć. Oboje małżonkowie pracowali w pobliskiej fabryce mebli. Koleżanki Lucyny D. widziały, że kilka razy była w ciąży, ale jak twierdzi sąsiadka rodziny, kobieta ukrywała swój stan. - Mówiła, że jest chora i dlatego ma taki brzuch. Nie pytałam jej osobiście o to. Nikt nie chce się wtrącać. Każdy ma swoje kłopoty. Zadawaliśmy sobie pytanie, co stało się z dzieckiem, i sami sobie na nie odpowiadaliśmy, że sprzedaje… - mówi Renata Górska, sąsiadka. Kilka dni temu do policji w Lubawie zgłosił się anonimowy informator, który podejrzewał Lucynę D. o handel nowonarodzonymi dzieci. - Podjęliśmy czynności głównie w kierunku handlu ludźmi. Pierwsza z tych czynności to było zatrzymanie tej osoby i przeszukanie domu. W trakcie przeszukania uczestniczyła policjanta z komisariatu policji w Lubawie, która prowadziła rozmowę z ta panią. W rozmowie z policjantką kobieta przyznała, że dziecko znajduje się w zamrażalniku. Policjanci nie spodziewali się, że w tym zamrażalniku będzie nie jedno a trzech noworodków płci męskiej. W tej chwili mówimy o najpoważniejszym zarzucie – zabójstwa trzech chłopców - mówi asp. sztab. Sławomir Nojman, Komenda Powiatowa Policji w Iławie. Lucyna D. została zatrzymana i trafia do komendy policji w Iławie, gdzie przez kilka godzin była przesłuchiwana. - O tym jak zamordowała dzieci opowiadała bardzo spokojnie i na chłodno. Jakby relacjonowała film - opowiada policjanta przesłuchująca podejrzaną. Śledczy nie ujawniają okoliczności śmierci dzieci, ale zbrodnia wstrząsnęła najbliższymi. Gdy dokonano makabrycznego odkrycia, policja musiała chronić rodzinę podejrzanej przed samosądem ze strony kuzyna Lucyny D. - Są okienka życia. Można było zadzwonić i zostawić na schodach. Ja bym wszystkie wychował. Chleb suchy bym żarł, a…. – mówi kuzyn. - Nigdy nie miała osoby, przed którą mogłaby się otworzyć i porozmawiać. W pewnym momencie ona załamała się psychicznie i zamknęła się w sobie. Na pytania innych osób mówiła, że nic się nie dzieje. Kierował nią strach, że inni pomyślą sobie, że są patologią. Bo tylko w patologii dzieci rodzą się rok po roku - mówi policjanta przesłuchująca podejrzaną. - Przyznała, że jej relacje z mężem nie były prawidłowe. Mam wrażenie, że ta kobieta mogła się obawiać męża. Że te relacje, które panowały w tym domu, mogły zaważyć na tym, że ta kobieta postąpiła w ten sposób - dodaje asp. sztab. Sławomir Nojman, Komenda Powiatowa Policji w Iławie. Mąż Lucyny D. został zatrzymany, ale prokurator nie znalazł dowodów jakiejkolwiek jego winy i wypuścił go na wolność. - Całe postępowanie procesowe jest przed nami, jego rola może zmienić się w każdej chwili, jeśli materiał dowodowy na to pozwoli - wyjaśnia Jan Wierzbicki, Prokuratura Rejonowa w Iławie. Mężczyzna wrócił do domu, ale sąd rodzinny nie pozwolił mu opiekować się dziećmi. Czwórką dorosłego rodzeństwa zajęła się babcia.

podziel się:

Pozostałe wiadomości