Do tragicznego wypadku doszło w ostatnią niedziele na tym torze motocrossowym w Chełmnie. Tomasz Gollob przewrócił się na treningu. Wieczorem miał jeszcze wystartować w meczu ekstraligi żużlowej w Grudziądzu.
"Nigdy takiego urazu nie miał"
Pierwszym, który dobiegł do Tomasza Golloba na torze, był Wiesław Wiśniewski, zawodnik, który jechał bezpośrednio za nim. - Zdjąłem mu okulary, zobaczyłem, że ma oczy otwarte, więc troszeczkę się już uspokoiłem - wspomina. - Tomek złapał mnie za rękę i zapytał, co się stało - mówi.
Tomasz Gollob po wypadku na motocrossie trafił od razu do szpitala wojskowego w Bydgoszczy. Jego stan był poważny: złamany kręg w części piersiowej kręgosłupa, uszkodzony rdzeń, połamane żebra, obrzęk płuc. Żużlowiec był utrzymywany w stanie śpiączki farmakologicznej. Od pierwszych chwil po wypadku lekarze nie wypowiadali się na temat stanu zdrowia Tomasza Golloba optymistycznie. Pojawiły się nawet informacje, że to koniec kariery mistrza.
- To jest szok, bo Tomek nigdy takiego urazu nie miał - mówi Cezary Rybacki, osobisty lekarz i przyjaciel Tomasza Golloba.
Myśli o kibicach
- Reaguje na nas i gestami potwierdza, że do niego dociera informacja, że jesteśmy z nim - mówi ojciec żużlowca Władysław Gollob. O momencie wybudzania go ze śpiączki mówi także brat żużlowca Jacek. - Przykro mu jest, że taka sytuacja się zdarzyła, że wszystkim nam zrobił tę przykrość - mówi i dodaje, że w chwili, gdy powiedział bratu o wsparciu, jakie przekazują mu kibice, ten uśmiechnął się.
Z relacji lekarzy wynika, że Tomasz ma czucie w rękach, rozmawia, samodzielnie oddycha i przyjmuje pokarmy.
Tomasz Gollob to siedmiokrotny krotny mistrz świata na żużlu, 30-krotny mistrz Polski, indywidualnie i drużynowo. Najbardziej utytułowany polski żużlowiec.